Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy stoją po stronie Putina

Treść

W konflikcie Waszyngtonu z Moskwą o budowę tarczy rakietowej na terytorium Polski i Czech niemieccy politycy, a także społeczeństwo zdecydowanie opowiada się po stronie Władimira Putina. Szczególnie współrządzący socjaldemokraci ponownie wywołują nad Renem antyamerykańskie nastroje.



Ostra i agresywna wypowiedź Władimira Putina skierowana przeciwko Stanom Zjednoczonym i NATO, wykrzyczana podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium, wzbudziła zaniepokojenie we wszystkich krajach zachodnich, lecz nie w Niemczech. Tutejsi politycy, od lewa do prawa, starają się raczej usprawiedliwić Putina za jego bardzo ostre słowa. Szczególnie wypowiedzi niemieckich socjaldemokratów zdają się potwierdzać obawy politologów, że obecna koalicja ponownie wraca w swojej retoryce na tory antyamerykańskie. Dał temu wyraz niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier, który na łamach dziennika "Handelsblatt" skrytykował amerykański plan budowy systemu obrony przeciwrakietowej w Czechach i Polsce. Steinmeier stwierdził, że jest w stanie zrozumieć irytację Rosji, ponieważ to z nią powinno się najpierw rozmawiać, gdyż system ten ma być zlokalizowany przy jej granicach.
"Handelsblatt" pisze wprost, że niemiecki rząd nie jest zadowolony z zainstalowania tego systemu we wschodniej Europie. Steinmeier w wywiadzie stwierdza między innymi: "Biorąc pod uwagę znaczenie strategiczne tego projektu, należy podejść do niego z dużym wyczuciem i nawiązać intensywny dialog ze wszystkimi, których on bezpośrednio czy nawet pośrednio dotyczy". Steinmeier uznał za nieprawdopodobne zagrożenie Ameryki w wyniku potencjalnego ataku rakietowego ze strony Iranu, a tym samym podważył sens istnienia planowanego systemu obrony rakietowej.
Przewodniczący niemieckiej socjaldemokracji Kurt Beck również jest przeciwny powstaniu nowych systemów rakietowych, które mogą stać się źródłem ponownego niebezpiecznego wyścigu zbrojeń. To, co dla większości komentatorów było putinowskim atakiem na Zachód, dla niemieckiego polityka jest dowodem na otwartość.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" szef niemieckiej SPD stwierdził: "Wszystko, co może spowodować nowy wyścig zbrojeń, jest niebezpieczne dla Europy, a system obrony rakietowej, który Stany Zjednoczone zamierzają umieścić w Polsce i Czechach, może być takim właśnie projektem. Musimy w związku z tym, zamiast stosować jakiekolwiek formy nacisku na stronę rosyjską, raczej szukać intensywnego wzajemnego dialogu. W innym przypadku spirala niebezpiecznych zbrojeń ponownie się nakręci. Musi w tej sytuacji dojść do wzajemnego zrozumienia".
Na pytanie, czy grozi nam powrót zimnej wojny (o czym pisała międzynarodowa prasa) - Beck stwierdził, że nie zgadza się z takim określeniem. - Właśnie otwartość, z jaką mówił podczas konferencji Władimir Putin, świadczy o tym, że mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym niż zimna wojna, gdzie występowały różnice ideologiczne, teraz rozmawiamy nawet na trudne tematy zupełnie otwarcie - powiedział.
Wypowiedzi niemieckich polityków, a także antyamerykańska tutejsza prasa powodują, że ogromna część niemieckiego społeczeństwa zdecydowanie negatywnie ocenia Waszyngton i politykę George'a W. Busha. Według najnowszych sondaży, aż 70 proc. Niemców uznało, że Władimir Putin miał rację, krytykując Zachód, a jeszcze więcej (87 proc.) jest zdania, że ich kraj w tym konflikcie powinien zachować daleko idącą neutralność.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-02-20

Autor: wa