Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy stoczniom dalej pomagają

Treść

Hamburski koncern stoczniowy Hapag-Lloyd wystąpił o rządowe gwarancje kredytowe na łączną kwotę 1,2 miliarda euro. Kilka tygodni wcześniej stoczniowa grupa kapitałowa Hegemann-Gruppe z Bremy również zwróciła się do rządu o podobną pomoc finansową. I kanclerz Angela Merkel, nie pytając o zgodę Komisji Europejskiej, nie tylko obiecuje pomoc stoczniom, ale - jak dowodzą jej wcześniejsze decyzje - zapewne słowa dotrzyma. Niemcy zresztą nie bawią się w żadne pozory i otwarcie mówią, że pomagają stoczniom, aby ratować ten przemysł i miejsca pracy, a z Brukselą najwyraźniej niespecjalnie się liczą, bo ta stanowczość już nieraz okazała się skuteczna. Szkoda, że takiej stanowczości zabrakło swego czasu polskim władzom...
Grupa Hegemann, zatrudniająca 2300 pracowników w stoczniach w miejscowościach Wolgast i Stralsund, wystąpiła o wielomilionowy kredyt, który w 90 procentach ma być gwarantowany przez niemiecki rząd. Biuro prasowe stoczni w Wolgast nie potwierdziło tych informacji ani im nie zaprzeczyło. O podobną pomoc wystąpił także jeden z największych niemieckich armatorów i koncernów stoczniowych, hamburski Hapag-Lloyd (60 tys. pracowników na całym świecie, posiada stocznie, statki i inne firmy, jest spółką-córką turystycznego koncernu TUI). Także ten hamburski potentat nie potrafi wyjść z kryzysu finansowego bez rządowej pomocy i - co potwierdza biuro prasowe koncernu - otrzyma on gwarancje kredytowe na łączną sumę 1,2 miliarda euro. Pieniądze te będą gwarantowane po 50 proc. zarówno przez land Hamburg, jak i przez rząd federalny.
Komisja uznaniowa założonej przez rząd federalnej fundacji ratowania niemieckiej gospodarki (Wirtschaftsfonds Deutschland - w skład komisji uznaniowej wchodzą przedstawiciele kilku ministerstw, którzy rozpatrują wnioski o przyznanie państwowej pomocy finansowej) wyraziła wstępną zgodę na przyznanie obydwu wymienionym podmiotom pokaźnej pomocy finansowej. W sprawie Hapag-Lloyd ustalono nawet wysokość pomocy na 1 miliard 200 milionów euro, ale ze względu na odłożenie posiedzenia w tej sprawie parlamentarnej komisji budżetowej, która zbierze się dopiero dzisiaj, sprawy jeszcze nie dokończono.
Ponadto senat Hamburga (ten land posiada 23 proc. akcji w Hapag-Lloyd) postanowił zwiększyć swój udział kapitałowy w koncernie o 800 milionów euro. Gdyby nie pomoc finansowa z zewnątrz, już w listopadzie tego roku firma nie miałaby żadnych pieniędzy ani na produkcję, ani na wypłaty. Tegoroczne straty Hapag-Lloyd sięgnęły 900 milionów dolarów, a przewidywane straty na następny rok są szacowane na około pół miliarda dolarów. Ale pomimo takich pesymistycznych prognoz, tylko po to, aby utrzymać miejsca pracy, państwo niemieckie postanowiło wesprzeć finansowo koncern Hapag-Lloyd.
Globalny kryzys odbija się niekorzystnie także na niemieckich stoczniach, ale państwo niemieckie (nawet w beznadziejnych sytuacjach) robi wszystko, aby uratować miejsca pracy w stoczniach. Owszem, wszystkie stocznie musiały przeprowadzić zwolnienia grupowe, ale w dalszym ciągu - jak podaje branżowy związek zawodowy IG Metal - w niemieckich stoczniach pracuje łącznie 17,5 tys. ludzi, a w przyszłym roku liczba ta zmniejszy się jedynie do 16,7 tys. pracowników. Do tego trzeba doliczyć setki firm, które kooperują ze stoczniami i zatrudniają dziesiątki tysięcy pracowników. Zamknięcie stoczni groziłoby, że i one zbankrutują, a przynajmniej przeprowadzą duże zwolnienia.
Angela Merkel, będąc w tym roku na narodowej konferencji przemysłu morskiego (Maritimen Konferenz) w Rostoku, obiecała niemieckim stoczniowcom, że rząd w dobie kryzysu nie będzie chował głowy w piasek i wspomoże przemysł okrętowy. Koordynator rządowy do spraw branży stoczniowej Dagmar Woehrl uściśliła, że rząd zamierza chronić producentów statków przed likwidacjami m.in. poprzez dostęp do miliardowych kredytów i gwarancji kredytowych. Ponadto rząd zamierza zdecydowanie zwiększyć publiczne zamówienia na statki strażackie, ratownicze, pomocy technicznej czy policyjne, co ma także wzmocnić pozycję finansową niemieckich stoczni. Zamówienia te trafią do niemieckich stoczni bałtyckich.
Merkel dotrzymała słowa i faktycznie hamburskie zakłady stoczniowe Blohm+Voss (Schiffswerft und Maschinenfabrik) otrzymały już w tym roku od państwa dodatkowe zamówienia na okręty wojenne, aby w ten sposób uratować koncern od bankructwa. Bundesmarine zamówiło w stoczniach Blohm+Voss fregatę typu F125 oraz korwetę typu K131, które będą budowane wcześniej, niż wstępnie planowano. Inwestycja ta, warta co najmniej kilkaset milionów euro, będzie finansowana przez niemiecki rząd i pozwoli uratować zagrożonych likwidacją 1700 miejsc pracy.
Według informacji prasowych w ciągu tylko dwóch pierwszych miesięcy funkcjonowania państwowej fundacji ratowania gospodarki wpłynęło do niej aż 1194 wniosków o udzielenie pomocy w łącznej wysokości ponad 4,5 miliarda euro. A następne w kolejce po odbiór państwowych pieniędzy stoją już m.in. tak znane firmy, jak Porsche, BMW, Ford, koncern budowlany Hochtief i niemiecka fabryka samochodów Iveco. W sumie fundacja Wirtschaftsfonds Deutschland dysponuje 115 miliardami euro, z czego 75 miliardów są to gwarancje rządowe na kredyty, a 40 miliardów jest przeznaczonych na udzielanie kredytów poprzez państwowy bank KfW.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-10-02

Autor: wa