Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy poinformują Buzka, w jakim stopniu przyjmą Lizbonę

Treść

CSU dołączyło wprawdzie do międzypartyjnego porozumienia w kwestii ustaw kompetencyjnych, które mają umożliwić ratyfikację traktatu lizbońskiego w Niemczech. Jednak grupa niezadowolonych polityków Unii Chrześcijańsko-Społecznej nie ukrywa, że będzie blokować to porozumienie, o ile nie zostaną spełnione dwa warunki zapisane w przygotowanej przez nich rezolucji. Po pierwsze, traktat ma być stosowany w Niemczech wyłącznie w granicach ustalonych przez Federalny Trybunał Konstytucyjny, i taką deklarację przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek powinien otrzymać od szefa Bundestagu. Po drugie, w razie gdyby instytucje unijne przekroczyły swoje kompetencje, rząd i parlament muszą mieć prawo do zakwestionowania przed Federalnym Trybunałem w Karlsruhe podjętych w Brukseli decyzji.
- Jest porozumienie w najważniejszych czterech punktach prawnych dotyczących kwestii, które nakazał parlamentowi poprawić Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe - powiedział nam Thomas Silberhorn, ekspert Unii Chrześcijańsko-Społecznej do spraw zagranicznych, uczestnik negocjacji parlamentarnych dotyczących zmian w ustawach kompetencyjnych.
Za jedną z ważniejszych spraw, jakie wynegocjowało CSU, Silberhorn uznał uzyskanie podstaw prawnych do tego, aby Bundestag otrzymał prawo do informacji i wglądu w dokumenty rządowe na temat istotnych dla kraju negocjacji z Brukselą. Polityk CSU przyznał zarazem, że nie udało się przeforsować żądań, aby w takich sytuacjach parlament uzyskał prawo weta. - Bundestag musi być informowany, ma prawo zabrać głos, ale rząd nie ma obowiązku brać tego pod uwagę - skwitował te ustalenia Thomas Silberhorn.
- Jednak i tak mamy sukces, ponieważ teraz rząd już nie będzie mógł samodzielnie prowadzić negocjacji na szczeblu unijnym dotyczących np. podpisywania nowych traktatów, ewentualnego rozszerzenia Wspólnoty lub zmian prawa uderzającego bezpośrednio w obszary poszczególnych lokalnych gmin, lecz będzie musiał konsultować te sprawy z parlamentem - dodał.
Według Silberhorna, nie wszystkie postulaty CSU można było zrealizować, gdyż niektóre z nich wymagałyby zmian w konstytucji, a tego w jego opinii obecnie nie dałoby się przeprowadzić. Za znaczące osiągnięcie uznał doprowadzenie do tego, że traktat lizboński będzie miał zastosowanie wyłącznie w granicach ustalonych przez Trybunał Konstytucyjny, a niemiecki rząd i parlament będą miały prawo kwestionować przed FTK decyzje unijnych instytucji podjętych z przekroczeniem przez nie kompetencji. Na pytanie, czy inni posłowie CSU mimo tego porozumienia i tak nie wniosą następnych skarg do Trybunału Konstytucyjnego na proces ratyfikacji traktatu, Thomas Silberhorn odpowiedział, że należy poczekać na rozwój wydarzeń.
Przy okazji porozumienia w kwestii projektów ustaw okołotraktatowych politycy chadeccy (CDU i CSU) postawili dodatkowe żądania. Po pierwsze Bundestag musi poprzez specjalną rezolucję sformułować odpowiednią interpretację traktatu lizbońskiego zgodną z wykładnią Trybunału Konstytucyjnego. Po drugie nowe ustawy okołotraktatowe Bundestagu (z interpretacją, że mają być zgodne z wyrokiem FTK) muszą zostać poprzez przewodniczącego niemieckiego parlamentu przesłane do wiadomości szefa Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, do Komisji Europejskiej i do wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej. W postulowanej przez CSU rezolucji miałaby się też znaleźć zapowiedź, że w następnej kadencji stworzona zostanie możliwość składania do Trybunału Konstytucyjnego tzw. skarg kontrolnych na te decyzje Unii Europejskiej, w których instytucje Wspólnoty mogły przekroczyć swoje kompetencje. Do tych nowych propozycji chadeków muszą się teraz odnieść pozostałe ugrupowania. Pierwsze komentarze nie są entuzjastyczne.
Zdaniem Emilii Mueller, specjalistki ds. unijnych w CSU, a jednocześnie ministra ds. europejskich w Bawarii, wszyscy ci, którzy w bezrefleksyjny i ostry sposób krytykują chadecki pomysł uchwalenia specjalnej rezolucji albo w ogóle nie rozumieją prawnego problemu związanego z wykładnią FTK, albo też nie chcą tego zrozumieć. - Rezolucja jest aktem uczciwego i otwartego działania w stosunku do innych państw w Unii Europejskiej, gdzie zostają przekazane informacje o wykładni wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie traktatu lizbońskiego - powiedziała wczoraj Mueller. I dodała, że wyrok z Karlsruhe jest ważny dla wszystkich, gdyż wszystkich w Unii Europejskiej dotyczy. - Ale o tym niestety nie wiedzą nasi europejscy partnerzy. I dlatego musimy ich o tym poinformować - dodała bawarska minister.
Komentując dodatkowe postulaty CSU, berliński adwokat Stefan Hambura stwierdził, że bawarscy politycy poprzez rezolucję próbują przed wyborcami zachować twarz, gdyż większość ich postulatów została jednak odrzucona. - Zapisy ujęte w rezolucji mają istotne znaczenie dla całej Unii Europejskiej, ale mają także pomóc politycznie politykom Unii Chrześcijańsko-Społecznej tuż przed wyborami do parlamentu. Służą do tego, aby pokazać, że ich obietnice chociaż w części zostały spełnione - powiedział Hambura. - W wyniku rezolucji wszystkie państwa unijne zostałyby dokładnie poinformowane o wykładni stosowanej do traktatu lizbońskiego przez Republikę Federalną Niemiec - dodał.
Hambura wyraził też nadzieję, że polscy politycy pochylą się nad prawnymi skutkami wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego i zastanowią się nad możliwością wprowadzenia podobnych wykładni traktatu w Polsce. - Już pojawiają się pierwsze sygnały, że prawnicy rządowi zaczynają wskazywać na fakt, że również w Polsce mogą być potrzebne zmiany ustaw okołotraktatowych - stwierdził.
Co zrobi prezydent Koehler?
Ze względu na wypowiedzi wielu bawarskich polityków przedstawiciele pozostałych frakcji zdają sobie sprawę z możliwości ponownej serii skarg składanych do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego na traktat lizboński. W wywiadzie udzielonym "Naszemu Dziennikowi" były eurodeputowany CSU Franz Ludwig von Stauffenberg wyraźnie zapowiada, że jeżeli nie zostaną spełnione wszystkie postulaty CSU, to "spotkamy się w Karlsruhe". To samo powtórzył nam asystent europosła CSU Petera Gauweilera, Christian Tine. Obydwaj politycy, składając skargę do FTK na traktat lizboński, skutecznie zablokowali jego ratyfikację w Niemczech. Teraz zapowiadają, że mogą to zrobić jeszcze raz.
Tymczasem w związku z wszechobecnymi obawami o dotrzymanie założonego terminu ratyfikacji traktatu jeszcze w tym roku ponownie nasilają się polityczno-medialne naciski na prezydenta Horsta Koehlera, aby być może nie czekając na rozstrzygnięcie ewentualnych następnych skarg i tak złożył swój podpis pod dokumentem, co zakończyłoby proces ratyfikacji w Niemczech. Jednak zdaniem Stefana Hambury, jest to mało prawdopodobne, gdyż Horst Koehler będzie się trzymał ustalonych zasad postępowania w takich przypadkach. W jego przekonaniu, jeżeli do trybunału w Karlsruhe wpłyną następne skargi, to Koehler poczeka na decyzję FTK, który jest w Niemczech jedną z instytucji pilnujących zasad demokracji.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-08-25

Autor: wa