Niemcy oskarżyli porwanych celników
Treść
Armator statku "Adler Dania", który porwał dwóch polskich celników, oskarżył ich o to, że... nielegalnie przebywali na pokładzie jednostki. Zarzuty te powtórzyła niemiecka prasa, krytykując postępowanie polskich funkcjonariuszy. - To niepoważne i nielogiczne stwierdzenie, które ma na celu jedynie zaciemnić stan faktyczny - stwierdził, komentując te zarzuty, Marek Wieruszewski z działu prawnego ambasady polskiej w Berlinie.
- Celnicy przebywali i działali na statku jak najbardziej legalnie. Kontrole podatkowe zawsze w różnych krajach odbywają się praktycznie w ten sposób. Funkcjonariusze wchodzą na statek po cywilnemu i odbywają nim rejs. Jeśli zaobserwują jakieś nieprawidłowości, a w tym przypadku związane one były ze sprzedażą alkoholu i papierosów bez polskich znaków akcyzy na polskim terytorium, wtedy się ujawniają - podkreślił z kolei Janusz Wilczyński, rzecznik prasowy Izby Celnej w Szczecinie. - Kapitan nie chciał się zgodzić na tę kontrolę i uciekł jak przestępca. My działaliśmy na polskim obszarze celnym, zgodnie z polskim prawem. Nie zostały złamane żadne przepisy międzynarodowe, żadne konwencje, dlatego że działania naszych funkcjonariuszy rozpoczęły się na polskich wodach terytorialnych - wyjaśnił Wilczyński.
- Incydent z ucieczką niemieckiego statku z polskiego portu w celu uniknięcia kontroli będzie miał dalsze, dużo poważniejsze konsekwencje, gdyż obecnie sprawą zajęło się federalne ministerstwo spraw wewnętrznych - poinformował Marek Wieruszewski z polskiej ambasady w Berlinie. Według niego, kapitan niemieckiego statku będzie miał duże kłopoty, gdyż - jak można wnioskować z notatki służbowej, jaką polska ambasada otrzymała od służb celnych ze Szczecina - jest on już od dłuższego czasu podejrzewany o prowadzenie niezbyt legalnych interesów.
Waldemar Maszewski, AMJ
"Nasz Dziennik" 2006-10-20
Autor: wa