Niemcy odetchnęły z ulgą
Treść
Niemieccy politycy i komentatorzy nie kryją ogromnej ulgi po referendum w Irlandii. Kanclerz Angela Merkel przyznała, że jest z tego wyniku zadowolona. Teraz obawy skierowane są w stronę Czech i Wielkiej Brytanii.
Niemcy, mimo faktu, iż sami niedawno zakończyli proces ratyfikacji traktatu lizbońskiego, od samego początku bardzo ostro nalegali na jego jak najszybszą ratyfikację w pozostałych krajach. Kanclerz Angela Merkel pogratulowała Irlandczykom i dodała, że w Dniu Niemieckiej Jedności Niemcy są bardzo szczęśliwe z powodu rezultatu głosowania w Irlandii.
Teraz, po przyjęciu traktatu przez Irlandczyków, Niemcy nie ukrywają swojego zadowolenia i jednocześnie naciskają na Polskę i Czechy, próbując zmusić prezydentów obu krajów do jak najszybszego złożenia swoich podpisów pod traktatem. Dużo większe obawy w tej kwestii zarówno wśród niemieckich polityków, jak i w niemieckiej prasie wzbudza prezydent Vaclav Klaus, bowiem w Niemczech często cytuje słowa Lecha Kaczyńskiego, że dokument podpisze wkrótce po irlandzkim referendum. Natomiast Klaus nie ujawnia, co zrobi w sprawie traktatu unijnego. Martin Schulz z SPD stwierdził, że nawet sobie nie wyobraża, aby czeski prezydent mógł traktatu nie podpisać, gdyż musi pamiętać, że po podpisaniu przez Kaczyńskiego zostanie jedyny w całej Unii.
Zadowolenia z wyniku irlandzkiego referendum nie krył także szef niemieckiej dyplomacji Walter Steinmeier, który uznał zgodę Irlandczyków na ratyfikację unijnego traktatu za bardzo dobrą wiadomość dla Irlandii, a także dla Europy. - Irlandzkie "tak" stanowi wielki krok, który przybliża nas do reformy traktatowej, bardzo potrzebnej dla przyszłości UE - stwierdził Steinmeier i dodał, że wynik irlandzkiego referendum jest silnym sygnałem dla dwóch pozostałych państw, które jeszcze nie zakończyły ratyfikacji traktatu.
Szef partii Zielonych Cem Oezdemir, nie kryjąc zadowolenia, uznał, że wraz z traktatem Unia Europejska otrzyma szanse, by być łatwiejszą do zreformowania i bardziej demokratyczną.
Teraz Niemcy obawiają się następującego scenariusza: Vaclav Klaus będzie celowo przeciągał moment złożenia swojego podpisu (np. do maja lub jeszcze dłużej - do czerwca tego roku) do wyborów w Wielkiej Brytanii. Wtedy po ewentualnej wygranej w tym kraju przez obecnego opozycyjnego przywódcę Davida Camerona los traktatu może być ponownie bardzo poważnie zagrożony, bowiem polityk ten zapowiada, iż po dojściu do władzy natychmiast rozpisuje referendum w sprawie przyjęcia traktatu lizbońskiego. Dlatego Niemcy obawiają się, że jeżeli czeski prezydent Vaclav Klaus przeciągnie proces ratyfikacji do czerwca, to tym samym wskrzesi wśród Brytyjczyków iskierkę niepewności, co w efekcie doprowadzi do jeszcze jednego referendum.
Waldemar Maszewski, Berlin
"Nasz Dziennik" 2009-10-05
Autor: wa