Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy nie odpuszczą

Treść

Niemieckie propozycje w stosunku do Irlandii, po tym jak kraj ten odrzucił w referendum traktat lizboński, potraktowane zostały jako niedopuszczalne ultimatum i spotkały się z ostrą krytyką. Politycy niemieccy próbują teraz łagodzić swoje stanowisko. Jednocześnie postulują przeprowadzenie w Irlandii kolejnego referendum w tej sprawie, ale połączonego z pytaniem: "Czy jesteś za, czy przeciw członkostwu twojego kraju w Unii Europejskiej?".



Premier Luksemburga Jean-Claude Juncker oskarżył Niemcy o stosowanie swoistego szantażu wobec mniejszych państw (takich jak Irlandia), a poczynania niemieckich polityków określił mianem aroganckich. Zdaniem szefa luksemburskiego rządu, Niemcy (przy pomocy Francji) po przegranym w Irlandii referendum od samego początku wysuwały różne propozycje wyizolowania tego kraju ze Wspólnoty oraz zmuszenia Irlandczyków do ponownego głosowania. - Nie rozwiążemy obecnego kryzysu, jeżeli zaczniemy atakować Irlandię lub postawimy ją do kąta - stwierdził Juncker. - Jeżeli Europa nie uzna irlandzkiego sprzeciwu, będzie to typowe aroganckie postępowanie w stosunku do mniejszego kraju - ostrzegł i ostro skrytykował zarówno Niemcy, jak i Francję za przedsiębranie takich właśnie środków nacisku. Dodał, że jest przekonany, iż pomimo wielu niemieckich zapewnień nie uda się wprowadzić w życie traktatu lizbońskiego od stycznia 2009 roku. Tym samym rozwieje się marzenie Angeli Merkel, która od początku nie kryła, że traktat reformujący UE to wielki niemiecki sukces.

Posunęli się za daleko
Również przewodnicząca obecnie Unii Europejskiej Słowenia hamuje autorytarne zapędy Niemców. Szef słoweńskiej dyplomacji Dmitrij Rupel stwierdził, że niemieckie zapewnienia, jakoby traktat lizboński był jeszcze do uratowania, są na wyrost. - Na razie nic nie jest wiadome i przyszedł czas na przemyślenie i analizę tego, co zaszło - stwierdził Rupel.
W odpowiedzi na zarzuty premiera Luksemburga politycy niemieccy lekko złagodzili swoje wypowiedzi w stosunku do Irlandii. Rzecznik niemieckiego MSZ Martin Jaeger podczas konferencji prasowej próbował łagodzić propozycję swojego szefa Franka-Waltera Steinmeiera, który apelował, aby Irlandię odsunąć od procesu integracji. - Nikt nie chciał pozostawiać Irlandii na zewnątrz ani jej stawiać pod presją - zapewnił rzecznik niemieckiej dyplomacji i dodał, że nie była to ani propozycja, ani wytyczna.
Z kolei rzecznik rządu Urlich Wilhelm na tej samej konferencji zapewnił, że kanclerz Angela Merkel jest przeciwna powstaniu tzw. Europy dwóch prędkości.
Wszystko wskazuje jednak na to, że niemieccy politycy w rzeczywistości wcale nie zamierzają zmienić stanowiska. Przedstawiają oni bowiem następny dwupunktowy plan wyjścia UE z kryzysu wywołanego ich zdaniem przez sprzeciw Irlandczyków wobec ratyfikacji. Pierwszy punkt to dokończenie przez resztę państw procesu ratyfikacji. Drugi natomiast to ponowne referendum w Irlandii, ale połączone z pytaniem: "Czy jesteś za, czy przeciw członkostwu twojego kraju w Unii Europejskiej?". Twórcy tego pomysłu liczą na to, że mieszkańcy Irlandii wystraszą się perspektywy wyjścia ze Wspólnoty i zgodzą się na traktat. Niemiecki eurodeputowany z SPD Martin Schulz stwierdził wprost: - Jeżeli pozostałe kraje ratyfikują traktat, a Irlandczycy nie przedstawią żadnego rozsądnego rozwiązania, to należy postawić pytanie o ich pełnoprawne członkostwo w Unii Europejskiej.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-06-18

Autor: wa