Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy nie chcą zamykać kopalni

Treść

Władze landu Nadrenia Północna-Westfalia, gdzie znajduje się siedem z ośmiu czynnych w RFN kopalni, zapowiedziały, że nie mają zamiaru podporządkować się najnowszemu rozporządzeniu KE. Chodzi o to, by subwencje dla kopalni węgla kamiennego w całej Unii były wypłacane tylko do 2014 roku i wyłącznie tym zakładom, które zakończą wydobycie. Propozycję KE skrytykowali Angela Merkel i związki zawodowe.
Plany Komisji Europejskiej są wyjątkowo niekorzystne dla takich krajów jak Polska i Niemcy, gdzie przemysł węglowy stanowi ważne źródło pozyskiwania energii. Jest również miejscem pracy dziesiątków tysięcy ludzi. Niemcy postanowili już zawczasu walczyć o swoje kopalnie. Kanclerz i szefowa CDU Angela Merkel ostro skrytykowała podczas wystąpienia w telewizji ARD pomysł Komisji Europejskiej, twierdząc, że nie był konsultowany z poszczególnymi krajami. - Nie mogę stwierdzić, że jestem tym zachwycona, i to delikatnie mówiąc - powiedziała kanclerz.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik prasowy ministerstwa klimatu, ochrony środowiska, rolnictwa i ochrony konsumentów w Nadrenii Północnej-Westfalii (NPW) Wilhelm Deitermann z partii Zielonych stwierdził, że planowane rozporządzenie KE jest zdecydowanie sprzeczne z interesami Niemiec, a już na pewno z interesami landu, który reprezentuje. - Jako przedstawiciel ministerstwa w Nadrenii Północnej-Westfalii mogą powiedzieć, że brukselskie plany są dla nas niekorzystne - powiedział nam Deitermann. - Przypominam, że jako władze landu NPW w 2007 roku podpisaliśmy porozumienie z rządem RFN, iż wszystkie niemieckie kopalnie węgla kamiennego zostaną zamknięte, ale do 2018 roku. I tego porozumienia będziemy się zdecydowanie trzymać, a z tym, co zostało ustalone w Brukseli, po prostu się nie zgadzamy - dodał.
Zapewnia, że władze landu zrobią, co w ich mocy, aby unijne rozporządzenie w tej kwestii zablokować i utrzymać w mocy porozumienie z rządem federalnym w sprawie zamykania kopalni węgla kamiennego. - Podstawową sprawą, o jakiej musimy myśleć, jest utrata miejsc pracy, kopalnie zatrudniają na naszym terenie ciągle dziesiątki tysięcy pracowników (dokładnie 27 tys.) i dlatego musimy te miejsca utrzymać do 2018 roku - powiedział nam Deitermann. Jak nas zapewnił, władze landu będą szukały pomocy i interwencji u kanclerz Angeli Merkel, która jako szef rządu osobiście podpisywała porozumienie z 2007 roku i powinna zrobić wszystko, aby pozostało ono w mocy. A jeżeli i to nie przyniesie rezultatów, będą interweniować w Bundesracie, który - zdaniem rzecznika ministerstwa - powinien jakimiś uchwałami utrzymać w mocy porozumienie zapewniające pracę niemieckich kopalni do 2018 roku, nawet wbrew unijnym rozporządzeniom.
Minister Johannes Rómmel ostro skrytykował postawę niemieckiego komisarza w UE Guenthera Ettingera, który bez prób jakiegokolwiek protestu szybko zgodził się na unijne propozycje zamykania kopalni do 2014 roku. Suchej nitki nie zostawił też na nim szef zrzeszenia górniczych związków zawodowych Franz Josef Wodopia. - Te plany Komisji Europejskiej to był zimny prysznic dla niemieckich górników, ale także dla niemieckiego rządu - powiedział Wodopia.
Obecnie w całej UE w kopalniach węgla jest zatrudnionych około 100 tys. górników, natomiast w niemieckich kopalniach pracuje ich 27 tysięcy. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik" w federalnym ministerstwie gospodarki, łączne dopłaty do całego sektora górniczego z budżetu centralnego oraz budżetów krajów związkowych w okresie od 2009 do 2018 roku miały wynieść ponad 21,6 miliarda euro. W latach 1997-2006 do niemieckich kopalni dopłacono 35 miliardów euro, z czego 30 miliardów dał budżet federalny, a 5 miliardów land Nadrenia Północna-Westfalia. Koszty likwidacji kopalni, w tym koszt odpraw dla górników, szacuje się na ponad 50 miliardów euro.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-07-23

Autor: jc