Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy nie chcą słuchać o aborcji

Treść

W byłej NRD zabijanie dzieci poczętych było traktowane jako jedna z metod "planowania rodziny", stąd duża liczba aborcji wciąż odnotowywanych we wschodnich landach RFN. Teza ta, wygłoszona przez premiera Saksonii-Anhalt, Wolfganga Boehmera (CDU), wywołała prawdziwą burzę w Niemczech. Głowy polityka, jego natychmiastowego odwołania ze wszystkich funkcji, zażądali socjaldemokraci, domagając się przeprosin za - ich zdaniem - "niedorzeczną" teorię. Boehmera skarciła też Angela Merkel.



Wolfgang Boehmer stwierdził w jednym z wywiadów, że liczne przypadki dzieciobójstw we wschodnich landach (znacznie częstsze niż w zachodnich) to relikt po komunizmie, gdzie masowe zabijanie nienarodzonych dzieci spowodowało zobojętnienie na ten problem i doprowadziło do lekceważącego stosunku do życia poczętego. Obecnie - mówił premier Saksonii-Anhalt - dla ludzi ze wschodnich landów dzieciobójstwo stało się także sposobem na "planowanie rodziny".
Tezę tę poparł m.in. konserwatywny dziennik "Frankfurter Algemeine Zeitung", który przypomniał, że przecież w tym, co mówi Wolfgang Boehmer, nie ma nic nowego. A o tym, iż kraje socjalistyczne swoim tak zwanym interesom społecznym podporządkowały nie tylko ludzką wolę, lecz również życie i śmierć, wiemy od czasu powstania NRD. Niezrozumiałe więc jest, dlaczego opinia publiczna za każdym razem przy poruszaniu tego tematu udaje wstrząs i oburzenie. To hipokryzja - twierdzi gazeta.

Wolfganga Boehmera poparły również niektóre organizacje katolickie, a także część ewangelickich teologów. Przewodniczący stowarzyszenia katolików świeckich Hans Joachim Meyer stwierdził, że niezrozumiały jest tak ostry atak na premiera Saksonii-Anhalt za słowa, które są jak najbardziej prawdziwe. Teolog ewangelicki Richard Schroeder także broni Boehmera, twierdząc, że zamiast żądać jego dymisji, należałoby być mu wdzięcznym, iż wypowiadając swoje słowa, zwrócił uwagę na problem, którego skala w Niemczech jest bardzo poważna.
Natomiast głowy premiera z CDU zażądali socjaldemokraci i pozostali politycy opozycji. Domagali się przeprosin i natychmiastowego jego odwołania ze wszystkich funkcji. Wielu polityków, a nawet sama Angela Merkel, stwierdzili, że Boehmer lepiej zrobi, jak nie będzie zabierał więcej głosu na ten temat.
Wolfgang Boehmer jeśli porusza problem aborcji w byłej NRD, wie, co mówi. Do 1990 r. był ordynatorem oddziału ginekologicznego w enerdowskiej Wittenberdze, gdzie masowo dokonywano aborcji.
- Sam wielokrotnie byłem świadkiem - opowiada Boehmer - jak młode kobiety aż do rozwiązania ukrywały ciążę, obawiając się wielu nacisków, a w konsekwencji przymusowej aborcji. Należy pamiętać, że od 1972 roku w NRD do 12. tygodnia życia nienarodzonego dziecka można było dokonać aborcji bez jakichkolwiek ograniczeń, po prostu na życzenie - dodał polityk CDU.
Faktem jest, że w NRD w latach 80. dokonywano prawie tyle samo aborcji co w RFN liczącej cztery razy więcej mieszkańców. Statystyka aborcyjna w już zjednoczonych Niemczech nadal jest tragiczna, ponieważ rocznie u naszych zachodnich sąsiadów dokonuje się około 130 tys. aborcji. Korzystając z niemieckiego prawa, w zasadzie bardzo łatwo można bez większych konsekwencji prawnych zabić własne dziecko.
W obecnych Niemczech, podobnie jak w NRD, prawo zezwala na zabicie własnego dziecka do 12. tygodnia ciąży prawie bez ograniczeń. Jedynym warunkiem jest uzyskanie zaświadczenia o odbyciu specjalnej porady, co jest tylko zwykłą formalnością.
Również faktem jest, że obecnie na wschodzie Niemiec dokonuje się znacznie więcej dzieciobójstw niż na zachodzie. Statystycznie na każde 100 tys. dzieci we wschodnich landach aż 5,8 tys. jest zabijanych (w landach zachodnich stosunek ten wynosi 1,3 tys. na 100 tys. - dane z 2006 roku).
Przed kilkoma laty szef brandenburskiego MSW Joerg Schoenbohm (CDU) również wywołał wielkie oburzenie, stwierdzając wtedy, że duża liczba dzieciobójstw na wschodzie jest konsekwencją kolektywizacji i proletaryzowania ówczesnego społeczeństwa przez komunistyczne władze w NRD. Ponadto wiele środowisk chrześcijańskich jest przekonana, że na takie zachowanie ma także wpływ powszechna ateizacja tej części Niemiec, i to zarówno w okresie byłej NRD, jak i obecnie.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-03-04

Autor: wa