Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy nadal krytykują władze Polski

Treść

Niemieckie media ponownie poddały krytyce polskie władze i szeroko rozpisywały się o liście, którego nie było. Prasa z oburzeniem przyjęła słowa polskiego premiera Jarosława Kaczyńskiego, które były reakcją na obecność prezydenta RFN na obchodach niemieckich przesiedleńców. Rozpisywała się także o rzekomym liście przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta do marszałka polskiego Sejmu Marka Jurka w sprawie jego stanowiska wobec "wypędzeń".
Bulwarowy "Bild Zeitung" twierdził, że Norbert Lammert w liście otwartym apelował do polskich władz, aby bardziej wyrozumiale podchodziły do losu niemieckich "wypędzonych". "Pojednanie polsko-niemieckie będzie jedynie wtedy możliwe, kiedy obydwie strony bardziej otwarcie spojrzą na historię i na losy poszczególnych ludzi. (...) Narodowa pamięć jest obowiązkiem państwa. Ludzie, którzy stali się bez własnej winy ofiarami politycznych decyzji, państwowych zawirowań lub zbrodni, muszą mieć prawo do tego, aby w swoim bólu i ciężkim losie nie byli pozostawieni samym sobie. To powinno obowiązywać zarówno Niemcy, jak i Polskę" - cytował "Bild" rzekomy list Lammerta.
Rzekomy, bo jak poinformowała służba prasowa Bundestagu, Norbert Lammert nie wystosował do marszałka Sejmu Marka Jurka pisma krytykującego reakcje Warszawy na wystawę o "wypędzeniach" zorganizowaną w Berlinie przez szefową Związku Wypędzonych Erikę Steinbach. Z oświadczenia Bundestagu wynika, że słowa cytowane przez niemiecką gazetę pochodzą z artykułu autorstwa Lammerta, opublikowanego w miniony piątek w jednej z wydawanych w Polsce gazet. Ponadto przedstawicielka biura prasowego zaznaczyła, że w zamieszczonym tekście Lammert nie krytykował Polski, ale wezwał władze naszego kraju do "wzajemnego zrozumienia" i "otwartości wobec historii".
Z kolei inne niemieckie media szeroko relacjonowały krytyczne uwagi premiera Jarosława Kaczyńskiego na temat uczestnictwa prezydenta Niemiec Horsta Koehlera w sobotnich obchodach święta ziomkostw. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazwał krytyczne słowa szefa rządu odnoszące się do obecności prezydenta na zjeździe BdV histeryczną reakcją. Gazeta tłumaczy, że już od wielu lat wizyty prezydentów na obchodach Dnia Stron Ojczystych są tradycją.
Ponadto gazeta utrzymywała, że przecież przesiedleńcy próbują nawiązać z Polską dialog. Zdaniem "FAZ", także wypowiedź przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta zmierza w tym kierunku, by nie narzucać Polakom i Czechom pojęcia "wypędzenie" zamiast "przesiedlenie".
Również "Sueddeutsche Zeitung" skrytykował stanowisko polskiego prezydenta. Gazeta stwierdziła ze zdziwieniem, że uczestnicząc po raz pierwszy w Dniu Stron Ojczystych Koehler wywołał w Warszawie "irytację", pomimo tego że w swoim przemówieniu apelował o dialog z Polską.
Z kolei hamburski tygodnik "Der Spiegel" - po raz kolejny powołując się na "Gazetę Wyborczą" - napisał, że krytyka Horsta Koehlera ze strony Jarosława Kaczyńskiego jest niezrozumiała nie tylko w Niemczech, ale również w Polsce i podzieliła polskie społeczeństwo, gdyż nie wszyscy się z nią zgadzają. "Der Spiegel" cytuje wiele pochodzących z forum internetowego gazety wypowiedzi licznych czytelników, którzy w ostrych i nie zawsze cenzuralnych słowach wypowiadali się o polskim premierze. Dla hamburskiego tygodnika obawy polskich elit przed Niemcami... to absurd.
Waldemar Maszewski, WP, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-09-05

Autor: ea