Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy "mylą się" zbyt często

Treść

Na łamach dziennika "Sueddeutsche Zeitung" korespondent tej gazety Thomas Urban oskarżył Polskę, iż z krytyki Niemiec zrobiła cel polityczny, a polskie media o podawanie nierzetelnych i tendencyjnych informacji. Jego zdaniem, ma o tym świadczyć nieumieszczanie w swoich wydaniach sprostowań redaktorów naczelnych tytułów, gdzie pojawiły się "ewentualne pomyłki".

Niemiecki dziennikarz Thomas Urban jest zdziwiony, że sformułowanie "polski obóz koncentracyjny" wywołuje w naszym kraju aż tyle emocji i oburzenia. Jego zdaniem, tak ostra reakcja polskich mediów, a nawet wiceministra spraw zagranicznych Ryszarda Schnepfa, który zagroził procesem o oczernianie Narodu Polskiego, jest przesadzona. "Prawie wszystkie gazety i rozgłośnie uznały, że sformułowanie 'polski obóz' jest kolejnym dowodem na to, iż Niemcy chcą napisać na nowo historię, obciążając Polskę, a nawet przypisać Polakom holokaust" - pisze Urban. Według niego, sformułowania "polski obóz koncentracyjny" są zwykłymi pomyłkami biorącymi się stąd, iż geograficznie leżą one na terenie Polski. Urban twierdzi, że Polacy z krytyki Niemiec zrobili politykę. "Nad Wisłą coraz bardziej popularna jest wersja, że Niemcy chcą obwinić Polaków za holokaust i jednocześnie zrobić z siebie ofiary wojny. Raczej nie ma dziennikarzy czy publicystów, którzy wyjaśniają swoim współobywatelom, że ta wersja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i że w Republice Federalnej jest nawet uważana za całkowicie groteskową" - napisał Urban.

To kto jest w końcu nierzetelny?
Ponadto stwierdza, że polscy czytelnicy nie dowiadują się prawdy, jak wiele miejsca i czasu poświęca się w Niemczech kwestiom drugiej wojny światowej, a wyjaśnienia redaktorów naczelnych atakowanych gazet nie są przedrukowywane. W tym miejscu niemiecki dziennik całkowicie minął się z prawdą, ponieważ "Nasz Dziennik" nie tylko jako pierwszy opisał sprawę umieszczenia nazwy "polski obóz koncentracyjny Majdanek" w niemieckim dzienniku "Die Welt", ale także umieścił na swoich stronach przeprosiny i wyjaśnienia zarówno zastępcy redaktora naczelnego "Welt Online" Olivera Michalskyego, który przesłał na nasze ręce prośbę o wybaczenie za użyte sformułowanie, jak i przeprosiny oraz wyjaśnienia szefa "Die Welt" Thomasa Schmidta.

To jedynie pomyłki?
Thomas Urban, bagatelizując problem, stwierdza, że od początku kampanii przeciw rzekomej rewizji historii w niemieckojęzycznych publikacjach znaleziono sformułowanie "polski obóz" sześć razy, i to bez wyjątku w notatkach prasowych czy esejach o niemieckiej winie i odpowiedzialności. "Nasz Dziennik" chętnie pomoże niemieckiej gazecie i poda informację, gdzie również dzisiaj można znaleźć "pomyłkowe" określenia "polski obóz koncentracyjny". Począwszy od prasy - "Deutsche Welle", "Aachener Nachrichten" czy "Frankfurter Rundschau", przez strony lewicowej organizacji "Linksjugend" z Saksonii, po niemieckie strony internetowe dotyczące Europy Wschodniej czy internetowe portale literackie (np. portal literaturnetz) i kulturalne (np. unidram). Nawet Kościół ewangelicki nie uchronił się od takiego błędu, pisząc na swoich stronach o filmie dla młodzieży, w którym pokazano "polski obóz koncentracyjny Majdanek".
Myślę, że panu Thomasowi Urbanowi i "Sueddeutsche Zeitung" to wystarczy, aby jednak zastanowili się nad swoimi dotychczasowymi fałszywymi poglądami na ten temat. W ciągu jednego dnia znaleźliśmy dziesięć obraźliwych dla Polski sformułowań o "polskich obozach koncentracyjnych". Czy można w takim wypadku ciągle powtarzać o niezamierzonej niemieckiej pomyłce? To są fakty, a nie polityka.


Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-11-28

Autor: wa