Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy mówią, co chcemy usłyszeć, i robią swoje

Treść

Dzisiejsze spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z kanclerz Angelą Merkel w Berlinie odbywa się na tydzień przed unijnym szczytem w Lizbonie, podczas którego planowane jest zatwierdzenie nowego traktatu dla Unii Europejskiej. Podczas czerwcowego szczytu Niemcy posunęły się do szantażu, grożąc zawarciem porozumienia bez Polski, która stawiała warunki odnośnie do traktatu. Po kolejnej fali roszczeń Powiernictwa Pruskiego i ciosach zadawanych polskim władzom przez niemieckie media i czołowych polityków atmosfera towarzysząca wizycie prezydenta w Niemczech nie jest najlepsza. Nadzieje na podpisanie wspólnego oświadczenia w sprawie roszczeń rozwiał w tym tygodniu niemiecki rząd.



- Niemcy powinni uznać bezwarunkowo polityczną podmiotowość Polski jako ważnego kraju w Europie - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych w Sejmie poprzedniej kadencji Paweł Zalewski. - Nie powinny natomiast stawiać Polski przed faktami dokonanymi, nie powinny jej traktować jako kraju, który jest drugorzędny w Unii Europejskiej - konstatuje. Najwyraźniej jednak nasi zachodni sąsiedzi kierują się zupełnie innymi przesłankami. Najbardziej palącymi problemami na linii Berlin - Warszawa są: kwestia roszczeń, Gazociąg Północny i problem tzw. wypędzonych.
Niepokój budzi także pewien dualizm, a może raczej należałoby stwierdzić - dwulicowość niemieckich polityków względem naszego kraju.

Merkel na zjeździe "wypędzonych"
Zapewnienia o rezygnacji z roszczeń Berlin "potwierdza" poprzez udzielanie poparcia Związkowi Wypędzonych - Angela Merkel, która z jednej strony zapewniała polski rząd o negatywnym stosunku niemieckiego rządu względem Eriki Steinbach, już dawno obiecała tej ostatniej swoje pełne poparcie. Najlepszym papierkiem lakmusowym rzeczywistych intencji niemieckiej kanclerz jest zapowiedź wystąpienia Merkel 22 października na zjeździe z okazji 50. rocznicy Związku Wypędzonych.
- Trudno komentować wydarzenie, które jeszcze nie nastąpiło - odniósł się do tej sprawy wiceminister spraw zagranicznych Polski Paweł Kowal. - Szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach też odgrywa - delikatnie mówiąc - bardzo kontrowersyjną rolę w relacjach polsko-niemieckich. Również ostatnie wystąpienie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa na podobnym forum wzbudziło wiele kontrowersji - dodaje wiceminister.
Zaledwie wczoraj Steinbach wyraziła swoje zadowolenie z powodu udziału Angeli Merkel w obchodach 50. rocznicy utworzenia Związku. W obchodach wezmą też udział inni znani politycy niemieccy - nowy premier Bawarii Guenther Beckstein, minister spraw wewnętrznych
Wolfgang Schaeuble oraz minister stanu ds. kultury Bernd Neumann.
Zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych, wybór na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz zajęcie przez Polskę bardziej zdecydowanego stanowiska względem Niemiec udowodniło, że jedynym sposobem na zachowanie "dialogu" jest zajęcie stanowiska niemieckiego "wasala" i podporządkowanie się naciskom z Berlina. Czy w takiej sytuacji prezydentowi Kaczyńskiemu uda się przekonać naszych sąsiadów zza Odry do polskich racji? Czy Polsce uda się przezwyciężyć narastającą w UE tendencję do podziału na mniej i bardziej uprzywilejowanych członków?
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-10-12

Autor: wa