Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy: Krytykowanie Jugendamtów to szerzenie antyniemieckiej propagandy

Treść

Po serii artykułów w prasie polskiej, w tym wielokrotnych publikacjach "Naszego Dziennika", na temat negatywnej roli Jugendamtów sprawą zajęły się niemieckie media. Politycy i publicyści zarzuty o dyskryminację polskich rodzin i próbę germanizacji dzieci uznali jednak za nonsensowne. A winą za złe konotacje urzędów ds. młodzieży obwiniają... Jarosława Kaczyńskiego.

W jednym z głównych sobotnich wydań niemieckiego dziennika wieczornego (Tagesthemen) telewizja ARD pokazała materiał o Polce, która uciekła z RFN ze swoi synem. ARD wyemitowała część materiału pochodzącego z polskiej telewizji publicznej. Komentator stwierdził, że polskie media oskarżają urzędników Jugendamtów o dyskryminację polskich rodziców i swoistą germanizację polskich dzieci.
Kwestia zastrzeżeń do pracy urzędników Jugendamtów jest w federalnym ministerstwie spraw zagranicznych znana - twierdzi telewizja ARD. Ale urzędnicy nie są w tej materii władni cokolwiek zdziałać, gdyż Jugendamty są od nich niezależne.
Przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Bundestagu Marcus Meckel (SPD) stwierdził, że nie można mówić w takich przypadkach o jakiejkolwiek germanizacji.
- Takie zarzuty są po prostu nielogiczne. Jest to wykorzystywanie takich spraw do stwarzania antyniemieckiej propagandy. To jest obecne w polskich mediach i także wśród niektórych polityków - powiedział Meckel.
"Sueddeutsche Zeitung", opisując sprawę Pokrzeptowicz, przytacza opinię niemieckiego MSZ, który stwierdza, że zarzuty, jakoby Berlin prowadził politykę germanizacji, są "groteskowe". Dziennik pisze, że w Republice Federalnej Niemiec z całkowitym niezrozumieniem spotykają się podejmowane przez polskie media próby zrównania polityki germanizacyjnej czasów narodowego socjalizmu z decyzjami Jugendamtów.
Zdaniem gazety, słowo "Jugendamt" stało się głównym hasłem w debatach polskiej prawicy pod przywództwem byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego".
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" berliński adwokat Stefan Hambura stwierdził, że pojawienie się tematu krytycznej oceny urzędników niemieckich Jugendamtów jest zjawiskiem jak najbardziej pożądanym, gdyż w ten sposób problem ten będzie miał znacznie większe szanse dotrzeć także do niemieckiej opinii publicznej i polityków.
- Najwyższy czas, by nastąpiła w Niemczech całkowita likwidacja Jugendamtów, które powinny zostać zastąpione innymi, bardziej demokratycznymi urzędami - powiedział nam Hambura.
Polscy rodzice pokrzywdzeni przez niemieckie Jugendamty od wielu lat bezskutecznie proszą o interwencję zarówno niemieckie, jak i polskie władze. Niestety - jak sami stwierdzają - jedynie minister Anna Fotyga wykazywała zainteresowanie ich problemami. Rodzice zainteresowali swoimi problemami opinię międzynarodową, Komisję Petycji Parlamentu Europejskiego i Komisję Europejską, ale ciągle dla większości polskich dyplomatów temat dyskryminującego postępowania urzędników Jugendamtów to tylko "pojedyncze przypadki", a nie poważny problem społeczny. Najwyższy czas zmienić tę optykę.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-11-24

Autor: wa