Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy bronią swojego eksportu

Treść

Nie trzeba było długo czekać na reakcję niemieckich polityków oburzonych żądaniami Francji, by Berlin przestał prowadzić "egoistyczną politykę gospodarczą". Największym problemem dla Paryża jest niemiecki eksport, a Berlin ani myśli hamować ekspansji swoich firm za granicą.
Kanclerz Angela Merkel zdecydowanie odrzuca żądania podjęcia przez rząd działań zmierzających do sztucznego obniżenia niemieckiego eksportu, gdyż byłoby to niezgodne z podstawami wolnego, konkurencyjnego rynku, z czym trudno się nie zgodzić. Rzecznik prasowy rządu Christoph Steegmans stwierdził w Berlinie, że celowe obniżanie eksportu jednego z unijnych krajów byłoby sprzeczne ze strategią rozwoju Europy. Federalny minister gospodarki Rainer Bruederle także jest zdziwiony podobnymi żądaniami. W jednym z wywiadów Bruederle powiedział, że "z ludzkiego, a nawet politycznego punktu widzenia można zrozumieć, dlaczego kraje, które w przeszłości żyły ponad stan, teraz wytykają Niemcy palcami, ale i tak jest to postępowanie nie fair". Także przedstawiciele niemieckiej gospodarki bronią eksportu, który zresztą przynosi krajowi ogromne dochody. Rzecznik prasowy niemieckiego stowarzyszenia eksporterów (BGA) Andre Schwarz zauważył, że "zyski osiągamy dzięki temu, że w konkurencji międzynarodowej jesteśmy najlepsi". Schwarz z kolei podkreślił, iż "nasze argumenty to doskonała jakość i nowoczesność". - Nie narzekać, ale naśladować Niemców - radzi unijny niemiecki komisarz do spraw energetyki Guenther Oettinger.
Niemcy bronią swojego eksportu, wiedząc, że jest to najważniejszy element podtrzymujący ich gospodarkę. Co prawda kryzys spowodował jego zmniejszenie, ale i tak w ubiegłym roku Niemcy wysłały za granicę towary przekraczające wartości 800 mld euro. W tym samym okresie import wyniósł tylko 667 mld euro. Aż 10 proc. całego niemieckiego eksportu kierowane jest do Francji, więc nic dziwnego, że akurat francuski rząd chciałby zmniejszyć przywóz towarów zza Renu.
Waldemar Maszewski, Berlin
Nasz Dziennik 2010-03-17

Autor: jc