Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nielegalny biznes WSI

Treść

Dwaj byli szefowie WSI - gen. Konstanty Malejczyk i kontradmirał Kazimierz Głowacki, są głównymi podejrzanymi w tajnym śledztwie prowadzonym przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie w sprawie nielegalnego handlu bronią. Broń z polskich magazynów wojskowych trafiała do krajów objętych embargiem oraz w ręce przestępców m.in. związanych z rosyjską mafią. Postępowanie, które miało zakończyć się jesienią, potrwa do maja przyszłego roku. Niezadowolenia nie ukrywa obrona Głowackiego, która argumentuje, że "przestępstwa nie było, a jeśli tak - to i tak się przedawniło".

Kontradmirał Kazimierz Głowacki i generał Konstanty Malejczyk, byli szefowie zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych, podejrzewani są o "korupcyjne przekroczenie obowiązków", za co grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Postępowanie jednak szybko się nie zakończy, potrwa co najmniej do maja 2008 roku. Tajne śledztwo przedłużyła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Powodem była konieczność przeprowadzenia "kolejnych czynności procesowych" - prokuratura nie ujawniła jednak, jakich. Taka decyzja nie podoba się obrońcy Głowackiego. - Od wielu miesięcy prokuratura nie rozpatrzyła wniosku obrony o umorzenie tego postępowania - mówił w rozmowie z PAP mecenas Marek Małecki. Adwokat podejrzanego kontradmirała podkreśla, że we wniosku podnosił, iż w ogóle nie doszło do przestępstwa, a "jeśliby nawet przyjąć, że mogło dojść do przestępstwa, to jego karalność już się przedawniła po 10 latach".
WSI nie tylko nie ujawniły, że broń trafiała do terrorystów i gangsterów, ale wręcz przeciwnie - same umożliwiły przestępstwo, pomagając należącej do ich współpracownika prywatnej spółce Steo otrzymać koncesję na handel bronią i kupić broń z magazynów wojska. Aferę wykryli w 1996 r. celnicy w Estonii, przez którą przerzucano broń, przechwytując na przejściu granicznym z Łotwą 1600 pistoletów. Prokuratura wojskowa prowadziła postępowanie w sprawie "niedopełnienia i przekroczenia obowiązków w latach 1993-1996 w celu osiągnięcia korzyści majątkowych przez osoby z kierownictwa WSI". Umorzono je we wrześniu 2000 roku. Dwa lata później wojskowa prokuratura okręgowa otworzyła to postępowanie na nowo.
Po 2001 r. sprawą zajmowała się sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych, gdy jej szefem był Antoni Macierewicz - do niedawna szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który kierował też komisją weryfikującą funkcjonariuszy zlikwidowanych WSI. Ujawniony w lutym tego roku raport Macierewicza z weryfikacji WSI potwierdził, że handlowały one bronią z mafią z państw nadbałtyckich i arabskimi terrorystami. Według raportu, Steo założono dla tajnego współpracownika WSI Edwarda Ochnio ps. "Tytus", już wcześniej wykorzystywanego przez oddział "Y" służb wojska PRL. Inną firmą - Cenrex - kierował oficer WSI pod przykryciem "Wirakocza" płk Jerzy Dembowski. Transakcja miała dostarczyć WSI ok. 150-200 tys. USD prowizji. Według raportu, pistolety z Polski miały trafić do estońskiej grupy przestępczej, o czym Ochnio miał wiedzieć. "Nie mogłem wiedzieć, dokąd trafią" - mówił niedawno Ochnio PAP.
Razem z Dembowskim zasiada on na ławie oskarżonych w warszawskim procesie o handel bronią. Raport z weryfikacji WSI podkreśla, że gdy afera została w 1996 r. ujawniona, WSI wprowadziły w błąd premiera Włodzimierza Cimoszewicza, iż nie mają informacji o współpracy Ochni z WSI.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-11-12

Autor: wa