Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niegospodarność i niedbalstwo

Treść

Przeprowadzona w 2000 r. prywatyzacja centrali handlu zagranicznego Metalexport to kolejny przypadek sprzedaży kontrolowanej przez państwo spółki, dokonanej bez należytej staranności, rzetelności i zadbania o interes Skarbu Państwa. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości na każdym etapie prywatyzacji Metalexportu.

W konsekwencji niewłaściwie przygotowanej i przeprowadzonej prywatyzacji tej firmy Skarb Państwa stracił według Najwyższej Izby Kontroli co najmniej 13,6 mln zł. Po przejęciu spółki przez nowego właściciela gwałtownie pogorszyła się również sytuacja Metalexportu oraz spółek z nim powiązanych. - Minister Skarbu Państwa popełnił błędy na każdym etapie prywatyzacji spółki - od wyboru doradcy prywatyzacyjnego, przez etap negocjacji z oferentami i później przy zawarciu umowy sprzedaży i pilnowaniu jej realizacji - stwierdził Paweł Banaś, dyrektor Departamentu Gospodarki, Skarbu Państwa i Prywatyzacji NIK. Wtedy, gdy podpisywano umowę prywatyzacyjną, resortem skarbu kierował Emil Wąsacz.
Skarb Państwa miał do sprzedania 51,1 proc. udziałów w tej przynoszącej zyski spółce zajmującej się obrotem obrabiarkami, narzędziami oraz kompletnymi obiektami przemysłowymi. Według NIK, błędy przy prywatyzacji Metalexportu popełniono już na samym wstępie prywatyzacji - przy wyborze doradcy prywatyzacyjnego. Do przetargu na doradcę przystąpiły dwie firmy - Business Management & Finance (BMF) oraz Evip International. Z tym że Evip złożył dwukrotnie droższą ofertę niż BMF. W konsekwencji na doradcę wybrany został tańszy BMF. Co ciekawe jednak, następnego dnia po rozstrzygnięciu przetargu ogłoszono wyniki innego przetargu, tym razem na doradcę przy prywatyzacji Kolmeksu. W tym przypadku zwycięzcą została spółka Evip, a jej konkurentem był BMP, który złożył dwa razy wyższą ofertę. Według NIK, działalność tego tandemu wskazuje, że firmy te manipulując stawkami wynagrodzeń za doradztwo, podzieliły między sobą zamówienia, a MSP, mimo iż znało sytuację, nie reagowało.
Kolejne problemy zaczęły się, kiedy dokonywano wyceny Metalexportu. Według inspektorów NIK, doradca prywatyzacyjny próbował zaniżyć wartość spółki. Wycenił ją bowiem na 16 mln zł, podczas gdy sam biurowiec firmy, mieszczący się w centrum Warszawy, szacowany był wcześniej na 34 mln zł. Zamiast zerwać umowę z doradcą lub wyciągnąć konsekwencje za nierzetelną pracę, MSP negocjowało z firmą doradczą sprawę wyceny spółki. W rezultacie wycenę podwyższono do 41 mln zł.
Ostatecznie należące do Skarbu Państwa udziały w Metalexporcie zdecydowano się sprzedać jednemu z ówczesnych udziałowców spółki - firmie Mex-Inwest. Już wtedy można było jednak przewidzieć, że spółka ta będzie mieć poważne kłopoty z wywiązaniem się ze zobowiązań wynikających z umowy. Był to bowiem podmiot prowadzący działalność na niewielką skalę. Na efekty takiej prywatyzacji nie trzeba było długo czekać. Jeszcze w latach 2000-2001 Metalexport odnotował 2,6 mln zysku, a już w latach 2002-2003 było prawie 70 mln zł straty. Według NIK, Mex-Inwest nie wywiązał się z żadnego ze zobowiązań pozacenowych, czego nie dopilnowali również kolejni ministrowie Skarbu Państwa. Nie dokonano m.in. podwyższenia kapitału Metalexportu, nie utrzymano zatrudnienia w spółce. W rezultacie ucierpiały spółki powiązane z Metalexportem. Firma nie wywiązała się w terminie np. z wymogu podwyższenia kapitału białostockiego Bison-Bialu. NIK zwraca uwagę, że Metalexport jako główny akcjonariusz tej spółki nie podejmował również odpowiednich działań naprawczych, uznając, że sytuacja Bison-Bialu zmierza do ogłoszenia upadłości spółki.
Sprawami związanymi z prywatyzacją Metalexportu zainteresowały się również Urząd Kontroli Skarbowej oraz Prokuratury Okręgowe w Warszawie i Białymstoku.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2005-07-29

Autor: ab