Nieczystość - integracja
Treść
Jak wedle klasycznych teorii ascetycznych obżarstwo rodzi nieczystość, tak od braku opanowania w konsumpcji pokarmów blisko jest do „konsumowania” relacji z innymi. Może to przyjmować rozmaite formy…
W czasach niemal wszędzie obecnych motywów czy aluzji seksualnych mówienie o czystości wydaje się anachronizmem. Ze wszystkich stron próbuje się nas przekonać, że seks jest czymś nie tylko naturalnym i dobrym, ale wręcz koniecznym do zrównoważonego, dobrego życia. W tej kwestii nasza wyobraźnia jest szczególnie wrażliwa i nic dziwnego, bo subtelna materia seksu bardzo od niej zależy. Jasne więc, że praca w tym obszarze jest szczególnie wskazana – i to właśnie w proponowanym przez nas ujęciu pozytywnym. Nie chodził przecież o usunięcie seksualności z naszych wyobrażeń i myśli, lecz o taką jej integrację, która zapewniając tej sferze właściwe miejsce w naszym życiu, pozwoli czerpać z niej pełną i głęboką radość.
Czy Ewagriusz może w tym pomóc? Na pierwszy rzut oka tak się nie wydaje. Główny ton jego spostrzeżeń i zaleceń w tej materii zdaje się sprowadzać do unikania nie tylko kontaktu, ale nawet i wyobrażeń o kobietach, w związku z tym łatwo posądzić go dzisiaj o mizoginizm. W pewnym sensie jego podejście może tłumaczyć tajemnicza „przygoda miłosna” z pewną mężatką, które to doświadczenie zakończył, salwując się ucieczką z Konstantynopola do Jerozolimy. Nie jedyny to przypadek, gdy czyjeś doświadczenia mocno rzutują na głoszone poglądy. Wystarczy wspomnieć przypadek św. Augustyna czy Orygenesa. Wszystkie te przykłady potwierdzają delikatność i wagę sfery seksualnej.
Biorąc poprawkę także na kontekst społeczny i kulturalny czasów, w których żył, nie sposób jednak odmówić Ewagriuszowi sugestywnego realizmu – materia grzechów związanych ze sferą seksualną jest bardzo subtelna. W języku polskim świadczy o tym choćby słowo nieczystość, które, mając swoje konotacje, nie zawsze jasne i adekwatne, ustawia jednak dość jednoznacznie problematykę omawianej przez nas materii w kategoriach negatywności, zakazu a zatem, w konsekwencji, lęku. Potrzebne byłoby więc rozróżnienie między delikatnością i złożonością samej materii seksualnej, a faktycznym niebezpieczeństwem obecnej w tej sferze. Jeśli zostaje ona zdemonizowana, trudno dostrzec jej pozytywy, w związku z tym najprościej ją wtedy negować. Znalezienie w tym temacie właściwej, subtelnej równowagi wydaje się dużo trudniejsze, ale i bardziej konieczne, niż w przypadku obżarstwa. Z taką świadomością lektura tekstów Ewagriusza poświęconych nieczystości może być pomocna, zwłaszcza jeśli spróbujemy ja przeprowadzić, jak ustaliliśmy, w kluczu chrystologicznym. Nietrudno dostrzec, iż jest to kolejne zadanie dla wyobraźni: weryfikacja doświadczenia i emocji z często zamkniętym w stereotypy znaczeniem określonych słów. Wyobraźnia może pomóc oczyszczać język, przybliżając go coraz bardziej do rzeczywistości.
Na pewno wszyscy się możemy zgodzić z Ewagriuszową opinią na temat wrażliwości materii seksualnej:
Chociaż wydaje ci się, że przebywasz w obecności Boga, wystrzegaj się ducha nieczystości. Jest on bowiem bardzo zwodniczy i pełen zazdrości i stara się być bardziej przenikliwy niż poruszenia i czujność twego umysłu. Chce odciągnąć od Boga umysł, który czuwa przy Bogu ze czcią i bojaźnią.
W tym psychologicznie i teologicznie wnikliwym, a także sugestywnym opisie Ewagriusz ukazuje szkodliwość nieczystości dla naszego życia duchowego. To jedna z daleko idących konsekwencji wspomnianej przez nas subtelności i złożoności jej natury. Nie możemy jednakże zapominać, że i w samej Biblii i, w ślad za nią, w literaturze mistycznej, życie duchowe, a dokładniej nasza relacja z Panem Bogiem, bardzo często są przedstawiane za pomocą obrazów i metafor erotycznych.
W tym miejscu konieczne jest ważne rozróżnienie, które samo w sobie jest bardzo szerokim, ciekawym i aktualnym tematem: seksualność i erotyczność to dwie różne rzeczywistości, nawet jeśli pozostają ściśle ze sobą powiązane. Ten związek jest w ich naturze i, jak zauważa S. Zorzi, ma też pewien wymiar dramatyczny. Jest on wpisany w samą koncepcję erosa, między jego wymiarem gwałtownym i namiętnym, angażującym sferę genitalną i seksualną, a jednocześnie bardzo motywującym, a tym dążącym do nawiązania i rozwoju przyjaźni oraz wzajemności, kreatywnym, który jest przestrzenią narodzin szacunku i wdzięczności. Jasno tu widać, że seksualność jest tylko częścią erotyczności, która z kolei jest integralną częścią miłości. Niejasność czy kontrowersje dotyczące nieczystości wynikają zasadniczo z braku rozróżnienia na seksualność i erotyczność i, w konsekwencji, na oderwanie ich od miłości. Każda prawdziwa miłość ma w sobie wymiar erotyczny, wystarczy wspomnieć pisma niektórych mistyków. Ludzka sfera erotyczna jest więc czymś pozytywnym, wymaga jednak zintegrowania z doświadczeniem miłości. Grzech nieczystości to doświadczenie natury seksualnej w oderwaniu od miłości, której integralną częścią jest erotyzm. Nie jest to nic innego, jak wypreparowanie fizycznej przyjemności z jej bogatego kontekstu egzystencjalnego i duchowego. A może się tak stać, gdy bodźce fizyczne zdominują naszą percepcje jako namiętności, biorące bezwzględnie we władanie nasze myśl i wolę. Najbardziej naturalnym rozwiązaniem wydawałaby się równowaga. Z naturalnego jednak charakteru fizycznych bodźców seksualnych (wszak są życiowo niezbędne, jako że mają służyć prokreacji) jest to bardzo trudne. I to jest przyczyna nieufności, wręcz podejrzliwości Ewagriusza, ale i innych pisarzy duchowych, do tej sfery. Wystarczy przeczytać ogólny opis nieczystości pióra Pontyjczyka:
Nieczystość jest owocem żarłoczności, powoduje osłabienie serca, jest piecem pełnym żaru namiętności, sprowadza nieczyste wyobrażenia, jest działaniem nie wrodzonym, kształtem przypominającym cień, jest wyobrażeniem stosunku płciowego, łożem pełnym marzeń sennych, bezmyślnym obcowaniem cielesnym, przynętą dla oczu, bezwstydem spojrzenia, zawstydzeniem w czasie modlitwy, hańbą dla serca, przewodniczką niewiedzy.
W tym akurat opisie nie ma bezpośrednich odniesień do kobiet, lecz zakreślona jest geneza nieczystości, jej skutki dla życia duchowego oraz podatność na nią wyobraźni, o czym wspomnieliśmy powyżej. Sformułowanie, że nieczystość jest działaniem „nie wrodzonym” może oznaczać, iż jest ona różna od tego, co jest dla człowieka naturalne w obszarze seksualnym, czyli pełna kontekstualizacja i integracja tej sfery z procesem przekazywania życia. Jeśli seksualność zaczyna stawać się naszą obsesją, oznacza to, że wyrwała się z właściwego sobie, zdrowego i wrodzonego kontekstu i staje się złem.
Przyczyn takiej ewentualności Ewagriusz zasadniczo doszukuje się w spotkaniach z kobietami. Tak radykalnie negatywne podejście do przedstawicielek żeńskiej płci jest często obecne w klasycznym rozumieniu i formowaniu duchowości. Widzimy jednak dzisiaj konsekwencje takiej postawy, niestety, właśnie w postaci skandali seksualnych. Brak właściwej formacji i integracji w tej materii prowadzi w ostateczności do postaw patologicznych, tak potężna jest to sfera!
Jeśli dodamy do powyższego coraz bardziej zdecydowanie zachodzące dzisiaj przemiany w rozumieniu pozycji kobiety w społeczeństwie, podejście Ewagriusza musi być interpretowane w nowy sposób. Próbując to uczynić, dotykamy jednak delikatnego zagadnienia miejsca kobiety w formacji duchowej i w Kościele. Ten temat jest bardzo szeroki i złożony. Spróbujmy ocalić powyższe dylematy przez pozytywną, chrystologiczną interpretację Ewagriuszowych propozycji. Potraktujmy je jako ewentualny drogowskaz ku integracji tego istotnego i zarazem delikatnego wymiaru ludzkiego życia.
Grzech nieczystości dotyczy relacji ludzkich i to tych najbardziej intymnych. W tym przypadku pierwszym środkiem zażegnania niebezpieczeństwa jest właściwa miara i zachowanie dystansu. Relacje z innymi ludźmi, te najważniejsze, osobiste są niezbędne, jednocześnie zawsze ryzykowne. O niezrozumienie i nadużycia nietrudno. Niestety, w dzisiejszych czasach bardzo boleśnie się o tym przekonujemy. Tym bardziej konieczna jest troska o dobre głębokie relacje. Pierwszą bowiem reakcją na związane z nimi nadużycia jest ich skasowanie. To byłoby najgorsze z możliwych rozwiązań okaleczające nie tylko ludzki rozwój każdego z nas, ale i wzrost Kościoła. Dlatego troska o ocalenie ludzkiej intymności jest kluczowa.
Pierwszym celem tej troski byłoby pozbawienie relacji jakichkolwiek oznak konsumpcjonizmu. Jak wedle klasycznych teorii ascetycznych obżarstwo rodzi nieczystość, tak od braku opanowania w konsumpcji pokarmów blisko jest do „konsumowania” relacji z innymi. Może to przyjmować rozmaite formy: od kolekcjonowania „zaliczonych” (czy „zdobytych”) kochanek, jak to czynił Don Giovanni, do wyzyskiwania innych ludzi dla załatwiania własnych interesów czy rozmaitych zachcianek. W takich przypadkach brak szacunku dla drugiej osoby jest oczywisty. A seryjne łamanie serc kobiet – czyż nie jest szczególnie perfidną formą mizoginii?
W niektórych zaleceniach Ewagriusza co do zagrożenia nieczystością można odnaleźć ogólną zachętę do dystansu:
Kto miłuje wyciszenie, tego nie ranią pociski wroga, kto jednak miesza się z tłumem, wciąż otrzymuje ciosy. […] Jak bowiem wspomnienie ognia nie rozpala ducha, tak i namiętność nie nabiera mocy, kiedy nie ma materii.
Jest to dystans od tłumu, ale i do akcji czy zaangażowania – pewna higiena ducha i relacji. Potrzebują one samotności i perspektywy, podobnie miłość. Bez samotności i dystansu nie ma z czego dawać innym. Nie można kochać, nie będąc w pełni i dogłębnie sobą.
Dystans i perspektywa są potrzebne, aby dobrze coś widzieć. Każda relacja, nim stanie się rzeczywistością, początkowo zarysowuje się w wyobraźni. Potem, w miarę rozwoju, podlega nieustannej weryfikacji. Tutaj wyobraźnia wykonuje pracę szczególną, mianowicie nieustannego przechodzenia od oglądania ideału do konfrontacji z rzeczywistością, ich ciągłego zestawiania i porównywania. W pewnym momencie Ewagriusz jednak stawia granicę – przestrzega przed… wyobrażaniem sobie kobiet:
Jak bowiem odpowiednio długie topienie oczyszcza srebro, a zbyt długie łatwo może je zepsuć, tak utrzymywane wyobrażenie kobiety niszczy stan powściągliwości. Nie poddawaj swego umysłu wyobrażeniu kobiety ani nie zajmuj się dłużej ukazującym się obliczem, aby nie zapaliło w tobie płomienia rozkoszy i nie spaliło „klepiska” twej duszy. Jak bowiem iskra przebywając w plewach wznieca płomień, tak wspomnienie kobiety dłużej trwające rozpala pożądliwość.
Spokojny proces oglądania, wyobrażania sobie ulega zachwianiu! Istnieją niebezpieczne tematy temu sprzyjające. Dzisiaj dziwi nas asymetria takiego ustawienia sprawy: wyobrażenia sobie mężczyzny nie jest już niebezpieczne, czy to dla kobiet, czy to dla… mężczyzn? Oczywiście dzisiaj wiemy, że to uwarunkowanie kulturowe i nie jest właściwe stosowanie naszych kryteriów do odległych czasów. Jak więc intepretować dzisiaj te zastrzeżenia Ewagriusza? Jaką wziąć na nie poprawkę?
W zasadzie to, co proponuje Pontyjczyk, to stara sprawdzona metoda Ojców Pustyni w walce z pokusami nieczystości – ucieczka. Ona najpewniej chroni przez ulegnięciem złu. Wiemy jednak dzisiaj, że nie zawsze da się uciec. A i sama ucieczka nie usuwa, niestety, wewnętrznej przyczyny problemu. Jak wspomnieliśmy powyżej, potencjalnie kuszące obrazy nas osaczają. Co więc robić?
Może próbować integracji? To taka aktywna i pozytywna forma umiarkowania, tu zastosowanego do rzeczywistości dynamicznej i sugestywnej. Wspominaliśmy coraz mocniejsze dzisiaj tendencje do postaw krańcowych. Tym bardziej potrzeba złotego środka integracji. Może potrzeba jej dzisiaj szczególnie, tym bardziej, im trudniejsza czy nawet niemożliwa się wydaje! Jeśli chcemy seksualność widzieć tak, jak jest obecnie traktowana, czyli w oderwaniu od erotyki i miłości, potrzeba wielkiej czujności i uczciwości. W pierwszym rzędzie owa czujność mogłaby pomóc w przywracaniu seksualności właściwego jej, wyżej wspomnianego, szerszego kontekstu. Ten wysiłek jest na wagę wymiaru seksualności w naszym życiu. Jest zbyt cenna, by nie kosztowała. Zwyczajna jej cena to właśnie trud integracji. Jeśli go nie ma, pojawia się niebezpieczeństwo, czyli inny trud: reakcji, ucieczki albo i konsekwencje ulegnięcia pokusie.
Fragment książki Osiem spojrzeń na Pana Jezusa. Od logismoi Ewagriusza z Pontu ku teologii wyobraźni
Bernard Sawicki OSB – absolwent Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie (teoria muzyki, fortepian). Od 1994 r. profes opactwa tynieckiego, gdzie w r. 2000 przyjął święcenia kapłańskie, a w latach 2005-2013 był opatem. Studiował teologię w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz w Ateneum św. Anzelma w Rzymie, gdzie obecnie wykłada. Autor felietonów Selfie z Regułą. Benedyktyńskie motywy codzienności oraz innych publikacji.
Żródło: cspb.pl, 28
Autor: mj