Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niechciana konsolidacja

Treść

Pracownicy Zakładów im. Hipolita Cegielskiego, znanego m.in. z produkcji silników okrętowych, nie zgadzają się na wejście ich przedsiębiorstwa do tworzonego przez rząd "holdingu stoczniowego". Ich zdaniem, konsolidacja mogłaby poważnie zagrozić istnieniu poznańskiej fabryki. Jutro w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej rozpoczną się rozmowy na temat "sanacji sektora stoczniowego w Polsce".

Na początku tygodnia do kierownictwa zakładowej "Solidarności" w poznańskim "Ceglorzu" trafiło pismo sygnowane przez wiceministra gospodarki Jacka Piechotę z zaproszeniem do udziału w rozmowach dotyczących tzw. sanacji sektora stoczniowego. Chodzi o plany utworzenia holdingu stoczniowego i połączenia wszystkich przedsiębiorstw szeroko pojętej branży stoczniowej w jedną, centralnie sterowaną całość. Głównym zwolennikiem tego pomysłu jest Jacek Piechota. - Nie dziwimy się zapałowi pana Piechoty do tworzenia holdingu stoczniowego, w końcu pochodzi on ze Szczecina i utworzenie takiego holdingu leży w jego interesie. My jednak, jako "Cegielski", jesteśmy przeciwko temu pomysłowi. Dlaczego? Bo widzimy, że może się to skończyć tragicznie dla "Ceglorza". Staniemy się wydziałem stoczni, zlikwidują nam montaż, polikwidują wszystko i będziemy robić poszczególne detale - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Tadeusz Pytlak, przewodniczący "Solidarności" w HCP Poznań S.A.
Alternatywą dla rządowych planów utworzenia holdingu stoczniowego jest według związkowców utworzenie innej grupy: okołostoczniowej, skupiającej wszystkie zakłady produkujące dla stoczni, ale również i dla innych przedsiębiorstw. Taki wariant pozwoliłby tym zakładom prowadzić produkcję nie tylko okrętową, ale i przemysłową, a ponadto utrzymać zatrudnienie na dotychczasowym poziomie. Zamówień na produkcję pozaokrętową, choćby w poznańskim "Cegielskim", nie brakuje. To właśnie "Ceglorz" mógłby być potencjalnym liderem alternatywnego holdingu okołostoczniowego. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, rozmowy w tej sprawie są już zaawansowane.
- Dla nas nie holding stoczniowy pana Piechoty, ale właśnie holding okołostoczniowy, w którym byłoby miejsce dla "Cegielskiego" jako lidera, jest szansą. Moglibyśmy przejąć odlewnię żeliwa w Śremie, która de facto kiedyś należała do nas, mówi się również o pozyskaniu dla tego holdingu kuźni w Ostrowcu Świętokrzyskim - wyjaśnia Pytlak.
Związkowcy poznańskich Zakładów im. Hipolita Cegielskiego krytycznie oceniają rządowe pomysły utworzenia holdingu stoczniowego z ich udziałem. Obawiają się jednak, że takie naciski ze strony prominentnych przedstawicieli postkomunistycznego rządu będą już na czwartkowym spotkaniu.
- Sądzę, że pan Piechota przede wszystkim będzie chciał sondować, jak się na to zapatrujemy, jakie są szanse na utworzenie tego holdingu. Dlatego tak ważne jest dla nas, by wcześniej powstał holding okołostoczniowy z naszym udziałem - mówi lider zakładowej "Solidarności".
Na tym jednak nie kończą się kłopoty poznańskich Zakładów im. Hipolita Cegielskiego. Poważnym problemem dla przedsiębiorstwa, które po kilku miesiącach poważnego kryzysu odnotowuje pewną poprawę, jest brak zaliczek za zamówienia od borykającej się z poważnymi problemami finansowymi Stoczni Gdynia. Nie dysponuje ona bowiem środkami na opłacenie produkcji silników okrętowych. A bez tych zamówień "Ceglorza" mogą czekać kolejne zwolnienia pracowników. Według wcześniejszych deklaracji stoczniowców - poznańskie przedsiębiorstwo miało wyprodukować dla Stoczni co najmniej 10 silników okrętowych. Oznaczało to pracę dla wielu ludzi przez co najmniej kilkanaście miesięcy, bowiem produkcja jednego silnika okrętowego trwa mniej więcej pół roku.
- Nie ukrywam, że problemy Stoczni Gdynia są w pewien sposób również naszymi problemami. Na razie jednak nie chciałbym wypowiadać się na ten temat. Na dzień dzisiejszy produkcja jest, mamy pracę dla wszystkich zatrudnionych w "Cegielskim" przynajmniej do końca roku. Sytuacja wyklaruje się w pierwszym kwartale przyszłego roku, wtedy też będziemy rozmawiać o rozwiązaniu ewentualnych problemów - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Marek Piskor, wiceprzewodniczący "Solidarności" w HCP S.A.
Grupa Stocznia Gdynia SA ma poważne problemy finansowe. Zadłużenie spółki wynosi obecnie ok.
800 mln zł, a przedsiębiorstwo ma olbrzymie problemy ze znalezieniem środków choćby na spłatę odsetek od kredytu. Sytuację gdyńskiej Stoczni pogarsza również planowane przez jednego z większych udziałowców Stoczni Gdynia - Kredyt Bank - tak zwane wyjście kapitałowe z inwestycji. Kredyt Bank, który w chwili obecnej posiada 22,4 proc. udziałów w stoczni, zamierza je sprzedać, ograniczając swoją rolę do potencjalnego kredytodawcy. W tej sytuacji trudno więc spodziewać się, by Stocznia Gdynia wygospodarowała środki na wpłacenie wymaganych przez "Cegielskiego" zaliczek.
Zdaniem rzecznika prasowego zarządu poznańskiego przedsiębiorstwa HCP S.A. Bolesława Januszkiewicza, jeżeli stocznia nie dostanie kredytów bankowych na produkcję, odczuje to także "Cegielski".
Tymczasem Stocznia Gdynia, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, przygotowała dotąd zaliczkę na produkcję zaledwie jednego z dziesięciu silników okrętowych. Na kolejnych dziewięć nie ma na razie pieniędzy. A to dla poznańskich zakładów oznacza brak zamówień i ograniczenie produkcji w przyszłym roku.
Związkowcy z "Ceglorza" uważają, iż jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o negatywnych konsekwencjach ewentualnego braku zamówień ze strony Stoczni Gdynia czy o redukcji etatów. Działacze "Solidarności" w rozmowie z nami podkreślali, że wokół zakładu panuje obecnie tzw. dobry klimat, jest szansa na nowe, niezwiązane z produkcją silników inwestycje, oraz na pewną pomoc ze strony władz miasta. To wszystko, zdaniem związkowców, może spowodować, że "Cegielski", który nie raz wyszedł obronną ręką z tarapatów, i tym razem przetrwa ewentualne kłopoty. By jednak tak się stało, potrzebne jest większe zainteresowanie problemami branży stoczniowej ze strony rządzących i długofalowe, a nie tylko doraźne, adresowane "pod media" deklaracje pomocowe.
- Jedno jest w chwili obecnej pewne. Do Warszawy na rozmowy z panem Jackiem Piechotą i Arkadiuszem Krężelem, prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu, oczywiście pojedziemy, ale plany rządu utworzenia stoczniowego holdingu to dla nas chory pomysł i nie chcemy w nim uczestniczyć - konkludują związkowcy.
Wojciech Wybranowski, Poznań
Nasz Dziennik 19-11-2003

Autor: DW