Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niech Niemcy zapłacą za krzywdy

Treść

Przedstawiciele Stowarzyszenia Niewidomych Cywilnych Ofiar Wojny pojechali do stolicy Niemiec, aby domagać się sprawiedliwości. Przewodniczący Stowarzyszenia Ryszard Rutka poinformował, że 45 osób, które w wyniku niemieckich działań i zbrodni wojennych straciły wzrok, przemaszeruje dzisiaj w południe, w rocznicę rozpętania przez Niemców II wojny światowej, przed siedzibą kanclerz Angeli Merkel i Federalnym Ministerstwem Finansów. Zostały zmuszone do takiej formy protestu, ponieważ ich wieloletnie apele o jakiekolwiek odszkodowania lub rekompensaty pozostawały bez echa. Niemcy wypłacają odszkodowania takim osobom, tylko jeśli pochodzą z byłych terenów Rzeszy Niemieckiej, innym tego prawa odmawiali i odmawiają.
- Nie mamy innego wyjścia, już wyczerpaliśmy wszelkie inne możliwości perswazji - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ryszard Rutka. - Teraz to już ostatni dzwonek, aby się upomnieć o odszkodowania, gdyż zostało nas w Polsce już tylko około 250. Chcemy pokazać wszystkim niemieckim obywatelom, ale także całemu światu, że pomimo wielkich krzywd doznanych w wyniku wojny lub jej skutków, nie dostaliśmy nigdy ani grosza odszkodowania - dodał. Ryszard Rutka ma nadzieję, że być może tym razem, gdy przedstawiciele niemieckiego rządu zobaczą inwalidów z bliska, zmienią swoje nastawienie i przyznają Polakom odszkodowania lub dodatki emerytalno-rentowe.
Polacy, którzy będą demonstrować, przyznają, że wyjazd do Berlina jest ogromnym wyzwaniem, ale podjęli się go, aby zaprotestować również przeciwko niesprawiedliwości. Będą żądali tego, co dostają inne ofiary tak samo pokrzywdzone, ale inaczej traktowane przez Niemców. - Jesteśmy dyskryminowani, ponieważ straciliśmy wzrok w wyniku działań wojennych nie w tym miejscu, co trzeba - dodał Rutka. Wskazał, że fałszywe są niemieckie twierdzenia, powielane często przez polskie władze, że Niemcy uregulowały już wszystkie roszczenia. W uzyskaniu odszkodowań miał pomóc niewidomym prezydent Lech Kaczyński, ale te starania przerwała jego tragiczna śmierć w katastrofie smoleńskiej.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-09-01

Autor: jc