Niech eksperci stworzą plan
Treść
Z Dariuszem Adamskim, przewodniczącym Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego NSZZ "Solidarność", rozmawia Marcin Austyn
Jak Pan ocenia to, co się dzieje wokół stoczni?
- Przede wszystkim przeraża mnie fala hipokryzji wszystkich tych, którzy dziś troszczą się o stocznie. Myślę, że każda z opcji politycznych miała swoją chwilę i każda z nich na swój sposób wykopała stoczniom grób. Jestem też zaskoczony tym, że Centralne Biuro Antykorupcyjne, mając już wiosną informacje na temat nieprawidłowości, ujawniło je dopiero teraz. Jeśli chodzi o prywatyzację za czasów PO, to mogła się ona dokonać wiosną ub.r. i o tym mówiliśmy. Była wówczas oferta firm Złomrex, Amber, ale jakimś dziwnym trafem negocjacje tak prowadzono, by zniechęcić inwestorów. W mojej ocenie, kluczową postacią w sprawie był Jacek Goszczyński, który był pierwszym doradcą ministra ds. prywatyzacji, który prowadził negocjacje z potencjalnymi inwestorami w zeszłym roku, który uczestniczył w rozmowach z Komisją Europejską, który jest kojarzony jako jedyna kompetentna osoba do kontaktu z funduszami katarskimi. Kariera pana Goszczyńskiego prowadzi również do Bumaru, który - jak się dowiadujemy - był głównym rozdającym w sprawach branży stoczniowej.
Są wręcz wątpliwości co do istnienia katarskiego inwestora...
- Ktoś musiał być, bo ktoś wpłacił wadium. Mam wątpliwości, czy ów fundusz był zdolny do produkcji statków, bo wszystkie wypowiedzi jego przedstawiciela dotyczące naszej branży wskazywały, że nie ma on potrzebnej wiedzy. Stąd też rodzi się przypuszczenie, że stocznie były elementem jakiejś większej gry. Być może chodziło o grunty lub inną niż stoczniowa działalność.
Widzi Pan wyjście dla stoczni, bo kolejny przetarg chyba nie rozwiąże problemu?
- W tej atmosferze wydaje się to wyjątkowo trudne. Chyba że zostanie zrealizowane to, o co postulujemy, by w trybie nadzwyczajnym zebrał się zespół ekspertów branżowych, który zbuduje potencjalne scenariusze - określi, jak mogą wyglądać oferty dla stoczni i czy ci, którzy do tej pory pytali o ten majątek, mogliby złożyć jedną ofertę. Niestety, jedno, co dziś jednoczy polityków wszystkich partii, to fakt, że nasz wniosek o komisję śledczą, która zbadałaby, jak na przestrzeni lat administracja państwowa działała na rzecz stoczni i jakie skutki te działania przyniosły, jest pomijany. Nikt nie chce tej sprawy wyjaśnić.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-13
Autor: wa