Niech Bruksela nie rządzi Bałtykiem!
Treść
To nie Komisja Europejska i wszystkie państwa członkowskie, ale kraje leżące  nad Bałtykiem powinny mieć decydujący wpływ na podejmowanie decyzji w sprawie  rybołówstwa bałtyckiego - to najważniejszy postulat zapisany w petycji, jaką  skierowali do KE protestujący wczoraj w Brukseli polscy rybacy. Zdaniem rybaków,  którzy wysłali do stolicy Belgii kilkudziesięcioosobową delegację, należy też  znieść kwoty połowowe na dorsze, bo nie mają one "naukowego i biologicznego  uzasadnienia", oraz powołać komisję śledczą, która zbada procedurę ustalania  limitów połowowych. Ale zmiana unijnej polityki i przyjęcie tych postulatów jest  mało prawdopodobne.
Związki rybackie co kilka miesięcy organizują  demonstracje w Brukseli, domagając się od Komisji Europejskiej przede wszystkim  zniesienia limitów połowowych na dorsze. Ten postulat został zgłoszony także  wczoraj. Na razie te działania okazały się bezskuteczne.
W przedstawionej  wczoraj petycji rybacy domagają się przede wszystkim zmiany w organizacji  rybołówstwa bałtyckiego, bo ich zdaniem to, co zaserwowała nam UE, okazało się  źródłem wielu nieprawidłowości i nieracjonalnych decyzji. Zdaniem  demonstrujących, należy przede wszystkim odsunąć od podejmowania decyzji w  sprawie Morza Bałtyckiego te państwa, które nie leżą nad naszym akwenem.  
Poza tym rybacy chcą powołania specjalnej komisji śledczej, która sprawdzi  metody szacowania zasobów dorszy, do których Polska ma wiele zastrzeżeń. Inne  postulaty dotyczą ograniczenia wielkości statków, które mogą łowić ryby na  Bałtyku, zniesienia zakazu stosowania pławnic (sieci) dryfujących oraz  prowadzenia systematycznych i rzetelnych badań dotyczących wielkości zasobów ryb  w Morzu Bałtyckim. Dopiero na podstawie tych badań podejmowane byłyby decyzje o  wielkości kwot połowowych. Polscy rybacy uważają, że obecne decyzje KE są oparte  na fałszywych danych. Zapowiadają też, iż jeśli w ciągu miesiąca Komisja nie  spełni ich postulatów, sprawa ta zostanie skierowana do unijnych sądów, aby w  ten sposób doprowadzić do "zaprzestanie dyskryminacji polskich rybaków w Unii  Europejskiej". Grzegorz Hałubek, prezes związku Rybaków Polskich, ma nadzieję,  że ktoś kompetentny z Komisji Europejskiej podejmie przynajmniej rozmowy na  temat tych postulatów, bo na razie rybacy nie mają po drugiej stronie takiego  partnera.
Jednak trudno oczekiwać, że KE szybko zmieni swoją restrykcyjną  politykę w zakresie rybołówstwa. Bruksela uważa bowiem, że dorsz jest gatunkiem  zagrożonym, i odrzuca twierdzenia zawarte w raportach naukowych, iż populacja  tej ryby szybko się odradza. Dlatego nie ma szans, aby unijni biurokraci  odstąpili od kwotowania połowów dorszy, na czym najbardziej zależy armatorom  kutrów. W tym roku Polacy będą mogli złowić około 11 tys. ton  dorszy.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2009-02-19
Autor: wa