Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie wiem, czy te komisje cokolwiek wyjaśnią

Treść

Z posłem Andrzejem Grzybem (PSL) rozmawia Wojciech Wybranowski

Półtora miesiąca rządów PO - PSL to plany powołania dwóch komisji śledczych, brak natomiast ciekawych projektów ustaw poprawiających bezpieczeństwo czy wspierających gospodarkę i przedsiębiorców. Sejm pracuje krótko, porządek obrad wyczerpywany jest po jednym, dwóch dniach. Tego się Pan spodziewał, kiedy koalicja PO - PSL przejmowała władzę?
- Pierwszy miesiąc nigdy nie był obfity w nadmierną liczbę ustaw. Mówię to z pewnego doświadczenia parlamentarzysty, jakim dysponuję, ale jeśli pan redaktor chce, to możemy sprawdzić. Natomiast myślę, że mamy do czynienia z sytuacją trochę, powiedziałbym, specyficzną - to rytm pracy nad budżetem sprawił, że pewne inne sprawy trzeba było odłożyć. Natomiast co do komisji śledczych - myślę, że to bardziej pytanie do autorów wniosków niż do mnie.

Kiedy kilka miesięcy temu w atmosferze "rewelacji Janusza Kaczmarka" pojawiły się projekty powołania komisji śledczych, PSL podchodziło do sprawy bardzo sceptycznie.
- Myślę, że tak sceptyczni jesteśmy nadal. Może nie sceptyczni, to złe słowo - ale na pewno mocno zdystansowani. Myślę, że rozliczenia, owszem - o ile są potrzebne, to należy je zrobić, natomiast nie upatrywałbym w powołaniu komisji śledczych zasadniczych zmian ani stylu funkcjonowania państwa, ani też szansy na jakąś naprawę Rzeczypospolitej. Natomiast jeśli coś trzeba wyjaśnić, to też nie wiem, czy uda się na forum takiej komisji. Zdaje pan sobie sprawę, że te komisje będą się cieszyły wyjątkowym medialnym zainteresowaniem...

Nie obawia się Pan, że zamiast wyjaśnienia czegokolwiek, komisje zamienią się w medialny antypisowski spektakl?
- Sądzę, że PiS sobie poradzi, jest dużym klubem. Jak zresztą rozmawiałem prywatnie z posłami PiS, to mówili, że mają odpowiednie argumenty, więc o to bym się raczej nie martwił. Natomiast myślę, że taka medialna forma komisji nie służy nigdy rzeczywistemu dojściu do tego, co wydarzyło się naprawdę. Każda ze stron będzie się starała udowodnić własne racje, swoje tezy. Z perspektywy czasu, jak sobie przypominam całą sytuację, to poszczególni ministrowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo publiczne w państwie i wymiar sprawiedliwości chyba nie do końca się ze sobą porozumieli w tej sprawie. I myślę, że to jest jakiś dylemat. Nikt nie kwestionuje faktu, że służby państwowe jednak popełniły zasadniczy błąd, bo to one przejmują odpowiedzialność za życie człowieka w momencie, kiedy wkraczają do jego domu, do prywatnej posesji. I pojawia się pytanie, czy należało wchodzić do domu, a może wystarczyło zaprosić na przesłuchanie. Moim zdaniem, komisja powinna raczej dać odpowiedź na pytanie, jaki powinien być sposób funkcjonowania służb specjalnych, by nie dochodziło do takich tragedii. Bo na pewno nie chciał jej rząd PiS i myślę, że również obecny rząd nie chciałby, żeby w przyszłości coś takiego się wydarzyło.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-12-19

Autor: wa