Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie taki rząd straszny

Treść

Andrzej Lepper i Jan Rokita deklarują gotowość współtworzenia koalicji z PiS

Andrzej Lepper ponawia deklaracje, że Samoobrona jest gotowa wejść do rządu tworzonego przez Prawo i Sprawiedliwość. Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie wyklucza takiej ewentualności, ale po pewnym czasie. Możliwości budowy koalicji z PiS nie odrzuca też Jan Rokita. Polityk Platformy Obywatelskiej w sobotnim wywiadzie udzielonym jednej z gazet oświadczył, że nie zmarnuje żadnej szansy na stworzenie koalicji z PiS.

W miniony czwartek, gdy ważyły się losy wotum zaufania dla rządu, Rokita nie zabrał głosu w debacie, choć prócz Donalda Tuska występowało kilku innych posłów PO. Po decyzji Sejmu mówił o spokojnym przypatrywaniu się działaniom rządu. W wywiadzie dla sobotniej "Gazety Wyborczej" niemal z troską wypowiadał się o premierze Kazimierzu Marcinkiewiczu. Głosem Platformy Obywatelskiej pozostaje jednak Tusk, który najpierw multiplikował złośliwości w debacie, mówiąc o "moherowej koalicji" i "drugim exposé" Jarosława Kaczyńskiego, a następnie, wbrew zapowiedziom Rokity, nie zmienił tonu w kuluarach. Pytany o to, które z zapowiedzi programowych zawartych w exposé rząd ma szansę zrealizować, odparł, że na pewno obietnicę budowy 4 stadionów. - Trochę się wyzłośliwiam, ale exposé premiera Marcinkiewicza było wypowiedzią, która przede wszystkim miała uspokoić i usatysfakcjonować koalicjantów, czyli Samoobronę i LPR - tłumaczył lider Platformy.
Wydaje się, że Rokita w PO jest coraz bardziej marginalizowany i jego deklaracje o tworzeniu rządu z PiS nie mają wielkiej wagi. Trudno dziś wyobrazić sobie możliwość współrządzenia przez te dwa ugrupowania. Co nie oznacza, że takiego scenariusza nie należy brać pod uwagę w trochę dalszej perspektywie.
Ewentualne wejście Samoobrony do koalicji rządowej nie będzie z pewnością dla Andrzeja Leppera tak proste, jak to się liderowi Samoobrony wydaje. Cztery lata temu jego partia w głosowaniu nad wotum zaufania też poparła rząd, wówczas Leszka Millera. Lepper został wicemarszałkiem Sejmu, ale rychło okazało się, że były to decyzje nietrafione. Owszem, różnica jest zasadnicza, bo Miller "kupił" to poparcie za stanowisko dla Leppera i zwodził Samoobronę obietnicami niekaralności. Dziś mamy do czynienia z zupełnie innym wizerunkiem Samoobrony, na którego ugruntowaniu Lepperowi zależy dużo bardziej niż na partykularnych interesach działaczy jego formacji. Kaczyński, mówiąc, że nie wyklucza koalicji rządowej z Samoobroną, miał na myśli daleką przyszłość. Bo dziś Lepper musi się uwiarygodnić. Udowodnić, że ten polityk z pierwszych tygodni po wyborach i ten sprzed czterech lat to inne postacie. Na to z pewnością potrzeba czasu. Jednym ze sposobów na takie uwiarygodnienie będzie popieranie programowych propozycji rządu Marcinkiewicza.

Na razie mniejszościowy
PiS na razie zdecydowanie woli rząd mniejszościowy z jednego zasadniczego powodu, który logicznie tłumaczy jeden z liderów tej partii: - Mamy spójny rząd i możemy się skupić na poszukiwaniu wsparcia dla niego w parlamencie, a gdyby to był gabinet koalicyjny, to "linie frontu" byłyby dwie i sytuacja automatycznie stałaby się trudniejsza do opanowania.
A Marcinkiewicz ma już i tak wewnątrz rządu kilka, wprawdzie niezbyt poważnych, ale zawsze kłopotów. Powołanie na stanowisko szefa dyplomacji Stefana Mellera wzburzyło część klubu PiS. Przed rozmowami na temat poparcia dla rządu politycy Ligi Polskich Rodzin dziwili się obecnością w rządzie Teresy Lubińskiej, byłej asystentki Leszka Balcerowicza. Minister sama rozwiązała ten problem słynnym już wywiadem dla "Financial Times". Po nim miała kłopoty w rządzie, ale z kręgów LPR i Samoobrony nie padło ani jedno pytanie na jej temat.

Gadatliwy Polko
Rzeczywiście niefortunna wypowiedź, czego nie można powiedzieć o wyważonym sformułowaniu minister Lubińskiej, stała się przyczyną kłopotów płk. Romana Polki. Były dowódca jednostki specjalnej GROM, doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego ujawnił w czwartkowym "Życiu Warszawy" plany utworzenia Krajowego Centrum ds. Przeciwdziałania Terroryzmowi. Właśnie on miałby stanąć na jego czele, a rząd jeszcze w tym miesiącu rozpatrzyć projekt odpowiedniej ustawy. Zadaniem Centrum byłoby przejęcie dowodzenia wszystkimi siłami w razie konkretnego wydarzenia, np. zamachu terrorystycznego. Wtedy podlegałyby mu służby MSWiA (policja, straż pożarna, straż graniczna), MON (GROM i inne jednostki specjalne, żandarmeria, WSI) i Ministerstwa Finansów (generalny inspektor informacji finansowej, służba celna). Polko pełniłby także nadzór nad konkretnymi działaniami Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Reakcja szefa MSWiA Ludwika Dorna na te enuncjacje była natychmiastowa - Polko ma zakaz wypowiedzi dla prasy.
Rzecznik prasowy MSWiA Tomasz Skłodowski poinformował, że wypowiedzi płk. Polki nie były konsultowane z ministrem i "nie odzwierciedlają one faktycznego stanowiska w zakresie działań dotyczących organizacji systemu zapobiegania i zwalczania zagrożeń terrorystycznych".
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 14 listopada 2005

Autor: mj