Nie straszymy kryzysem
Treść
Z Aleksandrą Natalli-Świat, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Marcin Austyn
To, że kryzys dotknął nasz kraj, widzimy nie od wczoraj. Dlaczego takie spotkanie premiera z szefami klubów parlamentarnych odbywa się dopiero teraz?
- To pytanie należałoby zadać panu premierowi. PiS już dawno zabiegało o takie rozmowy. 1 października ubiegłego roku zaproponowaliśmy ponadpartyjne porozumienie dla gospodarki. Chcieliśmy, byśmy wspólnie - koalicja rządząca, opozycja oraz związki zawodowe i pracodawcy - porozumieli się co do podstawowych spraw, które trzeba szybko zrealizować, by przeciwdziałać kryzysowi gospodarczemu. Niestety wówczas usłyszeliśmy, że straszymy kryzysem, że chcemy na nim żerować. Propozycje rozmów ponawialiśmy wielokrotnie. W końcu spotkała się ona z pozytywnym odzewem i to trzeba dobrze ocenić. Lepiej późno niż wcale.
To należało już dawno zrobić. Niestety, mamy kilka straconych miesięcy, bo przecież każde działanie podjęte dziś przez rząd będzie zrealizowane z pewnym opóźnieniem. Jest oczywiste, że im mniej kryzys będzie w Polsce rozpowszechniony, tym te działania będą skuteczniejsze, a kryzys mniej kosztowny. Nie ma już czasu na zwłokę.
Wypracowanie rozwiązań to jedno, a ich realizacja to drugie.
- Wszystko zależy od rządzących. My możemy jedynie przedstawiać pewne propozycje, ale nie mamy możliwości ich wprowadzenia. Kluczem są tu decyzje koalicji rządzącej. Dlatego będziemy przekonywać, byśmy zaczęli reagować tak, jak to czynią wszystkie kraje europejskie.
Dotąd słyszeliśmy, że PiS jest niewdzięcznym partnerem na czas kryzysu, że czeka na potknięcie rządu...
- Mam taką nadzieję, że skoro premier zdecydował się na spotkanie, to PO zrewidowała swoje dotychczasowe podejście. Jeśli nasze stanowisko nie przekona rządu, to może sprawią to głosy szefów państw europejskich, członków Komisji Europejskiej czy przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tu działania zależą od przyjętych priorytetów. Jeśli jest nim ratowanie gospodarki, to trzeba robić to, co czynią inne kraje. Jeżeli priorytetem jest wejście do strefy euro, to można działać tak, jak to polski rząd czyni. Trzeba się jednak liczyć z tym, że kosztem tego może być zapaść gospodarcza kraju. Wydaje się więc, że rząd powinien zrewidować swoje priorytety.
PiS pozostanie przy przeprowadzeniu referendum w sprawie wejścia do strefy euro?
- Tak, nie zmieniamy w tej sprawie stanowiska. To, co się dzieje w polskiej gospodarce, tylko utwierdza nas w przekonaniu, że szybkie wejście do strefy euro leży w sprzeczności ze sprawą dla nas najważniejszą, czyli ratowaniem gospodarki.
Czasowe zawieszenie broni między PiS i PO czy długofalowa współpraca?
- Wkrótce o tym się przekonamy. Mam nadzieję, że na stanowisko premiera Donalda Tuska wpłynie także głos PSL, który wydaje się bliższy temu, co proponuje PiS. Mam takie wrażenie, że coraz więcej sił politycznych i społecznych skłania się w tym kierunku, i mam nadzieję, że to wpłynie na ewolucję poglądów PO.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-12
Autor: wa