Nie straszmy ptasią grypą!
Treść
- Obecnie praktycznie nie występuje w Polsce zagrożenie wirusem ptasiej grypy dla ludzi - zapewnił wczoraj podczas konferencji prasowej wicepremier Ludwik Dorn. Szef MSWiA zaznaczył również, że zostały już rozpoczęte prace zapobiegawcze w przypadku wystąpienia zagrożenia powodzią, choć na razie takie nie występuje.
Po poświęconej sytuacji powodziowej i zagrożeniu ptasią grypą naradzie, która odbyła się wczoraj w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności, główny lekarz weterynarii Krzysztof Jażdżewski zaapelował, by nie zgłaszać służbom każdego znalezionego martwego ptaka. - Najważniejsze są ptaki z grupy najwyższego ryzyka: wodne i drapieżne. Pozostałe należy zgłaszać tylko wtedy, jeżeli padło ich więcej: kilkanaście, kilkadziesiąt - dodał. Główny inspektor sanitarny Andrzej Trybusz poinformował, że według danych Światowej Organizacji Zdrowia z 13 lutego br. na ptasią grypę zachorowało dotychczas 169 osób, 91 zmarło. Zaznaczył, że zachorowania te liczone są od 2003 roku. Dochodziło do nich przede wszystkim w krajach Azji Południowo-Wschodniej, najwięcej - ponad 90, było w Wietnamie. Na razie nie odnotowano zachorowania na ptasią grypę w krajach europejskich. - Ocenia się, że do tej pory z powodu ptasiej grypy padło lub zostało utylizowanych blisko 200 mln ptaków. Co za tym idzie, populacja ptaków zagrożona tym wirusem również liczona jest w dziesiątkach milionów. Jeśli zestawimy te dane z liczbą osób, które zachorowały, to wniosek nasuwa się jeden - wirus ptasiej grypy jest dla ludzi wirusem bardzo mało zakaźnym - podkreślił Trybusz. Jak informują wojewódzcy lekarze weterynarii, żaden z kilkudziesięciu martwych ptaków znalezionych w ostatnich dniach w Polsce nie padł z powodu ptasiej grypy. O takich przypadkach informowano w środę i czwartek m.in. w województwach lubuskim, śląskim i zachodniopomorskim. Miejscowe służby weterynaryjne stwierdziły jednak, że ptaki te padły z głodu, zamarzły lub zostały pogryzione przez psy. Wszystkie ptaki poddawane są jednak badaniom laboratoryjnym w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach. To jedyne miejsce w kraju, które posiada unijne certyfikaty i uprawnienia do tego typu analiz. Jak zapewnił Ludwik Dorn, podstawowe działania w tej sprawie mają charakter profilaktyczny.
W tym roku większe zagrożenie powodzią
- Z powodu dużych opadów śniegu i zamarzniętej gleby w tym roku występuje w Polsce większe niż w poprzednich latach zagrożenie powodzią - poinformował minister środowiska Jan Szyszko. - Jeśli nastąpiłoby raptowne ocieplenie, szczególnie w rejonach górskich, spływ wód byłby bardzo intensywny - podkreślił. Szyszko zaznaczył, że trwa stały monitoring sytuacji, zbiorniki przeciwpowodziowe są przygotowane do przyjęcia nadmiaru wody, a na rzekach pracują lodołamacze. - Obecnie na Wiśle i Odrze jest 29 lodołamaczy, rozbijają lód, tak by wody mogły spokojnie spływać - powiedział Szyszko. Dodał, że rząd zwiększył środki na tę akcję o ponad 5 mln zł. Dyrektor IMGW prof. Jan Zieliński zaznaczył, że na razie warunki atmosferyczne sprzyjają powolnemu spływowi wód zarówno na obszarach górskich, jak i nizinnych. Jak zapewnił, wszystkie wały przeciwpowodziowe i zbiorniki są przygotowane na powódź. Podkreślił jednak, że problemem są - jak co roku - posesje na obszarach zalewowych, gdzie mogą wystąpić podtopienia. Wyjaśnił, że jedynym sposobem rozwiązania tej sytuacji byłoby przeniesienie tych gospodarstw w inne miejsca. - W tej chwili nie ma żadnego bezpośredniego zagrożenia - zapewnił Zieliński.
Magdalena M. Stawarska
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-02-17
Autor: mj