Nie są zbyt wiarygodni
Treść
Z Andrzejem Matulką, przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność" w zakładach Thompson Displays Polska (TDP) w Piasecznie, rozmawia Jacek Dytkowski Czy w TDP grożą zwolnienia? - W tej chwili dyskusja dotyczy wysokich odpraw, które gwarantuje nam układ zbiorowy. Byliśmy gotowi je zmniejszyć, ale nie do takiego poziomu, jak oczekiwał pracodawca, który chciał zapłacić tylko odprawy przewidziane kodeksem oraz zwolnić około tysiąca osób. Ponieważ w międzyczasie odeszło sporo pracowników, jeszcze w październiku planowano usunięcie z zakładu 600 osób. W tej chwili pracodawca jakby wycofał się z tych zamiarów i lada dzień mamy przystąpić do rozmów na temat nowego układu zbiorowego, bo ten kończy się 30 czerwca tego roku. Obecnie przeprowadzono akcję obniżenia części pracownikom pensji. Pracodawca powołuje się przy tym na dyskryminacje płacowe innych pracowników w stosunku do tych lepiej zarabiających. Podobno opiera się na jakichś opracowaniach dotyczących wynagrodzeń oraz na opinii ekspertów uniwersyteckich - w każdym razie tych materiałów nam nie udostępnił. Bardzo wielu pracowników, którym obniżono pensję, złożyło do sądu pozwy przeciwko pracodawcy. Pierwsze rozprawy już się zaczęły. My podajemy w wątpliwość argumenty, na które się powoływał pracodawca, obniżając pensje pracowników. Gdy sprawdzaliśmy te zarobki, okazało się, że tak naprawdę nie odbiegają one zbytnio od średniej krajowej w danej grupie zawodowej. Uważamy po prostu, iż pracodawca chce tym sposobem obniżyć koszty pracy i sprawić, aby pracownicy sami odchodzili z zakładu. Mówiono wcześniej o zamiarze zwolnienia kilku tysięcy osób... - Na początku roku mieliśmy około 3300 pracowników, w tej chwili pozostało 2800. Dużo ludzi zdecydowało się zwolnić z tego względu, że uważali, iż pracodawca nie jest wiarygodny. Gdy hinduski inwestor Videocon wchodził do Thompson Displays Polska, zapowiadał ogromne inwestycje... - To był taki balonik, który w tej chwili pękł. Obiecywał, że nawet około 20 mld zł mogą zainwestować w ciągu najbliższych lat. Na razie nie zainwestowali ani grosza, a teraz próbują zmontować linie montażu telewizorów, z tym że ściągają do tego używane stare linie za grosze - i to są takie inwestycje. Chcieliśmy, aby przedstawili nam konkretne plany, jeśli chodzi o mapę drogową inwestycji: czego zamierzają tu dokonać w przyszłości, a co jest do zrobienia w najbliższym czasie, żeby ustabilizować sytuację zakładu. W tej chwili zostaliśmy bowiem jedynym zakładem w Europie, który produkuje tradycyjne kineskopy. Obliczamy, że zapotrzebowanie na tradycyjne kineskopy jeszcze powinno być w ciągu kilku najbliższych 2-3 lat. Oznacza to popyt na przynajmniej 8 mln telewizorów. Natomiast my jesteśmy w stanie wyprodukować przy pełnej obsadzie ponad 6 mln kineskopów. W tej chwili mamy bardzo duże zamówienia, z którymi nawet nie możemy sobie poradzić, ponieważ - jak już mówiłem - część pracowników odeszła. Zwolnili się zwłaszcza z linii pracujących, bo łatwo im znaleźć podobną pracę na rynku. Obecnie praca przebiega tylko na dwie linie, a mogłaby odbywać się na trzech, gdyby była pełna obsada, bo mamy takie zamówienia. A były plany produkcji nowoczesnych kineskopów? - Gdy inwestor hinduski wchodził do TDP, wystosował list intencyjny, z którego wynika, że pewne zamysły istniały odnośnie do produkcji LCD. W grudniu 2006 r. spotkaliśmy się z przedstawicielem właściciela i rozmawialiśmy na temat produkcji plazmy. Zarzekał się wtedy, że plazma to jest "schodzący" produkt i że nie będą w tym kierunku podążać. Natomiast teraz okazuje się, że właśnie chcieli przede wszystkim zainwestować w produkcję plazmy, a w dalszej kolejności LCD. Nie są zbyt wiarygodni, jeśli chodzi o konkrety. Obiecują coś ludziom i potem różne pisma wysyłają do pracowników. Miała również ruszyć produkcja naszej linii telewizorów w listopadzie. Teraz jest koniec stycznia, a oni ciągle wynajdują jakieś problemy. Trudno z takimi osobami rozmawiać o konkretach. Jaka jest przyszłość zakładów TDP? - Powstał obecnie powołany przez pracodawców specjalny komitet, w skład którego wchodzą wszyscy dyrektorzy firmy. Mam wrażenie, że jego powołanie wiąże się z tym, iż dyrektor hinduski nie dawał sobie rady. Związki zawodowe mają dopiero rozmawiać z komitetem na temat przyszłych planów. Ten plan to zwolnienia osób... - Według ich planów, to znaczna redukcja zatrudnienia, z tym że w tej chwili trudno określić nawet, w jakich grupach zawodowych. Z jednej strony bowiem narzekają, że nie mogą obsadzić linii produkcyjnych, a z drugiej mówią, że są jakieś przerosty zatrudnienia. Nie wykazali nam tego, w których miejscach one są. Liczę na to, że będziemy więcej wiedzieć po rozmowach. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-01-22
Autor: wa