Nie pozostawiajmy chorych samym sobie
Treść
Z JE ks. abp. Zygmuntem Zimowskim, przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia i Duszpasterstwa Chorych, rozmawia Sławomir Jagodziński
Obchodzimy dzisiaj XIX Światowy Dzień Chorego. Jakie okoliczności sprawiły, że dzień ten powiązany jest ze wspomnieniem Najświętszej Maryi Panny z Lourdes?
- Takie okazały się plany Bożej Opatrzności. Raz jeszcze miłość Chrystusa i Jego apostołów do chorych i cierpiących, z powodu której - jak zaznacza ewangelista Marek - "nawet na posiłek nie mieli czasu" (6, 31), została powiązana z miłością Jego Najświętszej Matki. Ona, Matka Bolesna, na mocy testamentu Jezusa ukrzyżowanego stała się Matką Kościoła i całej ludzkości. Dlatego objawienia Maryi w Lourdes zostały odczytane przez Jana Pawła II w tym ewangelicznym "kluczu".
Owszem, można i trzeba wiązać modlitwę w intencji cierpiących oraz tych, którzy się nimi opiekują, z innymi wymiarami chrześcijańskiej wiary. W niedawnej rozmowie z ks. kard. Fiorenzo Angelinim, który był u samych źródeł Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, dowiedziałem się, że Jan Paweł II znał i doceniał np. propozycję uroczystości Zesłania Ducha Świętego jako termin na Światowy Dzień Chorego. Propozycja ta nawiązywała do słów Jezusa o Duchu Pocieszycielu, który miał być dany Kościołowi (por. J 14, 16). Ostatecznie po modlitwie i głębokiej refleksji Ojciec Święty wybrał dzień 11 lutego.
Bez wątpienia echem wyboru dnia wspomnienia Najświętszej Maryi Panny z Lourdes są późniejsze słowa Jana Pawła II w liście apostolskim "Salvifici doloris" (ogłoszonym właśnie 11 lutego 1984 r.): "Razem z Maryją, Matką Chrystusa, która stała pod krzyżem, zatrzymujemy się obok krzyży współczesnego człowieka" (nr 31). Podobnie w Liście ustanawiającym Światowy Dzień Chorego Jan Paweł II podkreślił, że "Lourdes - to tak bardzo drogie ludowi chrześcijańskiemu sanktuarium maryjne - jest miejscem i zarazem symbolem nadziei i łaski, znakiem przyjęcia i ofiarowania zbawczego cierpienia" (nr 3).
Przypomnienie tych okoliczności pozwala wyraźniej dostrzec fakt, że obecny Ojciec Święty Benedykt XVI w Orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Chorego również pragnie, abyśmy kształtowali naszą miłość do człowieka cierpiącego w szkole Maryi.
W tegorocznym orędziu znajdujemy także mocne podkreślenie konieczności dostrzegania w każdym chorym i cierpiącym osoby - człowieka. "Miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i cierpiącego" - pisze Papież. Czy to odniesienie do cierpienia i cierpiącego nie jest także miarą funkcjonowania państwa i jego instytucji w dziedzinie służby zdrowia?
- W obronie praw osób chorych i cierpiących głos Kościoła jest jednoznaczny. Państwo nie może zapomnieć o swej pomocniczej funkcji, która sprawia, że obowiązki państwa rosną proporcjonalnie do wagi dobra, którego ludzie nie są w stanie zrealizować ani środkami prywatnymi, ani poprzez współpracę organizacji społecznych. Z tej perspektywy można powiedzieć, że ochrona zdrowia należy do pierwszych zadań państwa. Ojciec Święty pragnie, aby jego orędzie było nie tylko duchowym wsparciem dla każdego chorego, ale również wezwaniem dla całych społeczeństw - w szczególności w kontekście tej odpowiedzialności, której domaga się środowisko chorych i cierpiących. Warto przypomnieć, że Benedykt XVI w innym swym przesłaniu, wystosowanym z okazji XXV Konferencji Międzynarodowej na temat "Caritas in veritate - o sprawiedliwą i humanitarną opiekę zdrowotną", zaapelował o sprawiedliwość w zakresie opieki zdrowotnej, która "powinna znajdować się wśród priorytetów rządów oraz instytucji międzynarodowych".
Co dzisiaj stoi na przeszkodzie tak rozumianej sprawiedliwości?
- Obok pozytywnych i napawających otuchą osiągnięć istnieją poglądy i sposoby myślenia, które w tę sprawiedliwość godzą. Chodzi o kwestie związane na przykład z tak zwanym zdrowiem rozrodczym, ze stosowaniem technik sztucznego zapłodnienia, pociągających za sobą niszczenie embrionów, czy z legalizacją eutanazji. Dlatego umiłowanie sprawiedliwości, ochronę życia od poczęcia do naturalnego kresu, poszanowanie godności każdej istoty ludzkiej, należy wspierać i dawać o nich świadectwo - jak podkreśla Benedykt XVI - "także na przekór panującym trendom, ponieważ podstawowe wartości etyczne są wspólnym dziedzictwem uniwersalnej moralności i podstawą demokratycznego współistnienia".
W dzisiejszym świecie bywa różnie, z trudnościami borykają się z pewnością kraje słabo rozwinięte. Im brakuje bardziej środków materialnych aniżeli dobroci serca i ludzkiej solidarności. W krajach dobrze rozwiniętych można dostrzec rożne postawy wobec chorych i cierpiących, zarówno pozytywne, jak i negatywne.
W naszej Ojczyźnie także doświadczamy licznych problemów, które wiążą się z funkcjonowaniem służby zdrowia, np. kwestia dostępu do specjalistów, zadłużenie szpitali itp. Niekiedy wydaje się, że cierpienie ludzkie staje się zakładnikiem kontraktów i rachunków ekonomicznych...
- Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia z prymatem rzeczy nad osobą, co jest nie do pogodzenia z dążeniem do cywilizacji miłości. Jednocześnie należy pamiętać, że medycyna współczesna wciąż się rozwija i specjalizuje. Niektóre choroby, kiedyś nieuleczalne, dziś odpowiednio leczone, nie zostawiają nawet śladu. Aby jednak móc "uczynić wszystko dla zdrowia człowieka", trzeba stworzyć odpowiednie ku temu warunki, jak na przykład: odpowiednie leki oraz dostateczna liczba właściwie wyposażonych w sprzęt medyczny i aparaturę szpitali, przychodni.
Niestety, o czym słyszy się w wielu informacjach i dyskusjach, długie wyczekiwanie w specjalistycznych przychodniach lekarskich, odległe terminy na badania czy zabiegi - wszystko to utrudnia i tak niełatwą, a przecież tak bardzo odpowiedzialną pracę lekarzy i całego personelu medycznego. Nawet kraje wysoko rozwinięte borykają się z podobnymi problemami. Należy zatem szukać porozumienia w duchu odpowiedzialności za dobro wspólne na wielu płaszczyznach, aby człowiek - chory i cierpiący, nigdy nie był pozostawiony sam sobie. Cywilizowane państwo to takie, którego wszystkie obszary codziennego życia kształtuje logika miłości i solidarności.
Wszyscy chcielibyśmy, aby na drodze naszej choroby czy naszych bliskich zawsze spotykać ludzi kierujących się taką właśnie logiką: dobrych, wrażliwych - jak to się często mówi - "ludzkich" lekarzy. Kościół troszczy się o formację chrześcijańską wszystkich pracowników służby zdrowia. Jednak w związku z wielką ofensywą tzw. kultury śmierci, czy nie wskazane byłoby położenie dziś jeszcze większego nacisku np. na formację studentów medycyny?
- Na pewno całe środowisko medyczne zasługuje na ciągle duchowo pogłębianą uwagę duszpasterską. I Kościół to czyni. Wiele inicjatyw jest podejmowanych na płaszczyźnie Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Niech mi będzie wolno przywołać przykłady kilku z nich: Obchody Dnia Chorego, coroczne konferencje międzynarodowe organizowane przez naszą dykasterię, a także uczestnictwo w różnych konferencjach, sympozjach, warsztatach naukowo-specjalistycznych. Poza tym wizyty duszpasterskie, spotkania z pracownikami służby zdrowia, publikacje (m.in. czasopisma "Dolentium Hominum"). Staramy się promować i wspierać spotkania formacyjno-naukowe organizowane przez Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich, Pielęgniarek, Pielęgniarzy oraz Farmaceutów Katolickich. Jakże leży nam na sercu, by kapelani szpitalni byli należycie przygotowani, by mogli obejmować opieką duszpasterską zarówno chorych, jak też ich rodziny, słowem - wszystkich, którzy pochylają się nad cierpieniem i chorobą. Wobec ofensywy tzw. kultury śmierci we współczesnym świecie niewątpliwie potrzeba jeszcze mocniejszego zaakcentowania przesłania o miłości Boga do człowieka i o świętości życia człowieka. Młodzi ludzie, którzy chcą podjąć i podejmują studia medyczne, mają na pewno w sercu entuzjazm służenia drugiemu człowiekowi, a służby nie można nauczyć się w oderwaniu od Tego, który przyszedł, aby służyć, a nie aby Mu służono (por. Mt 20, 28). Bardzo nam zależy, aby nie zabrakło w programie studiów, obok otrzymywanej gruntownej wiedzy ściśle medycznej, zagadnień z etyki lekarskiej. Młodzi "dobrzy samarytanie naszego dziś" powinni zgłębiać - także dzięki ich duszpasterzom akademickim - podstawowe prawdy wiary, które pomogą im w podejmowaniu odpowiednich decyzji co do przyszłej pracy i służby drugiemu człowiekowi, zgodnie z ponadczasowym napomnieniem św. Jana Apostoła: "Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą" (1 J 3, 18).
W wyniku aborcji co roku ginie tyle ludzi, co w czasie II wojny światowej. Swego rodzaju przyzwolenie społeczne i polityczne na zabijanie dzieci poczętych to dramat naszych czasów. Na ile w zmianie tej sytuacji może pomóc świadectwo katolickich lekarzy, pielęgniarek, położnych, farmaceutów?
- Polityka zdrowotna nie może uniknąć odniesienia do zasadniczych kwestii etycznych. Szczególnie dużo i często mówi się o antykoncepcji, aborcji i zapłodnieniu in vitro. Niestety, najczęściej chodzi nie o dobro człowieka, ale o czyjeś interesy prywatne. O tym doskonale wiedzą katoliccy pracownicy służby zdrowia, świadomi, że na różnych szczeblach powinni być orędownikami kultury miłości i życia. Ich świadectwo i konsekwencja są bardzo ważna. Chcę podkreślić, że przykazanie "Nie zabijaj" winno być respektowane zawsze, bo życie ludzkie jest takim darem i wartością, że powinno być chronione od poczęcia do naturalnej śmierci i nikt nie może upoważniać czy czuć się upoważniony do działania przeciwko życiu. Pięknie mówi w tym aspekcie Benedykt XVI: "Potrzebny jest zintegrowany wysiłek wszystkich; potrzebna jest także - a może przede wszystkim - głęboka zmiana naszego spojrzenia na te kwestie. Tylko wtedy, gdy będziemy patrzeć na świat oczami Stwórcy, to znaczy oczami miłości, ludzkość nauczy się trwać na ziemi w pokoju i sprawiedliwości, rozdzielając ziemię i jej zasoby sprawiedliwie dla dobra wszystkich ludzi".
Benedykt XVI wzywa też, aby rozpoznawać i służyć Jezusowi w ubogich i chorych. Czy spychanie cierpienia, starości na margines życia społecznego, medialnego, nie jest odepchnięciem też Jezusa?
- Czcigodny Sługa Boży Jan Paweł II - na którego uroczystą beatyfikację z radością czekamy - mówił w swej homilii w Gdańsku w 1987 r., że opieka nad ludźmi niesprawnymi i starymi, opieka nad ludźmi chorymi są miernikiem kultury społeczeństwa i państwa. Ze swej strony Benedykt XVI w encyklice "Spe salvi" podkreślił, że "społeczeństwo, które nie jest w stanie zaakceptować cierpiących ani im pomóc i mocą współczucia współuczestniczyć w cierpieniu, również duchowo, jest społeczeństwem okrutnym i nieludzkim". Te i wiele innych wypowiedzi współczesnego Kościoła są przypomnieniem, że Jezus jest nie tylko Tym, który "uzdrawia", ale jest obecny w każdym cierpiącym, potrzebującym pomocy, jak sam mówi: "Byłem chory (...). Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 36.40).
Jakie przesłanie chciałby Ksiądz Arcybiskup przekazać z Watykanu wszystkim ludziom chorym i cierpiącym w świecie i naszej Ojczyźnie?
- W duchu Jezusowej Ewangelii nadziei, chciałbym zapewnić wszystkich chorych i cierpiących o modlitwie Ojca Świętego Benedykta XVI w ich intencjach. Zapewniam jednocześnie o moich modlitwach wraz z całym gronem osób duchownych i świeckich pracujących w Papieskiej Radzie ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Modlimy się za Was, za naszych Braci i Siostry. Modlimy się, aby zawsze towarzyszyła Wam świadomość Obecności Bożej. Prosimy Boga o siłę w cierpieniu i otwarcie na Jego wolę.
Niech w chwilach doświadczenia chorobą i cierpieniem wszystkim towarzyszą słowa modlitwy: "Panie spraw, by moja choroba była szczególną modlitwą do Ciebie, abym wytrwał w Tobie i uczynił z mojego życia ofiarę, dar miły Tobie, poprzez akceptację woli Twojej". Niech w trudnych chwilach, gdy pojawiają się wątpliwości, chorzy i cierpiący wołają do Jezusa, jak kiedyś apostołowie: "Przymnóż nam wiary" (Łk 17, 5). A On, który z miłością pochyla się nad każdym człowiekiem, nich napełni serca chorych i cierpiących słowami nadziei: "Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! (...) Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (por. Mt 14, 27; 28, 20).
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2011-02-11
Autor: jc