Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie płacą wynagrodzeń

Treść

Dwie godziny trwał w poznańskich Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego strajk ostrzegawczy. Jeżeli rozmowy z zarządem firmy nie przyniosą rezultatu, już dziś rozpocznie się okupacja przedsiębiorstwa. Rozgoryczenia i rozżalenia załogi trudno nie zrozumieć - od lutego wielu z pracowników nie otrzymuje pensji, a zarząd firmy nie potrafi przedstawić żadnego programu naprawczego.
- To, co tu się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Pracownicy dużej firmy w wielkim mieście głodują, bo od kilkunastu tygodni nie otrzymują wynagrodzeń. A zarząd firmy sobie "bimba" i karmi nas czczymi zapewnieniami, że za tydzień pieniądze będą - mówią "Naszemu Dziennikowi" rozżaleni pracownicy.
Poznańskie Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego powstały w 1870 roku. Jeszcze niedawno to przedsiębiorstwo radziło sobie całkiem nieźle mimo kryzysu, jaki ogarnął inne przedsiębiorstwa związane z branżą kolejową. Sytuacja jednak w ciągu ostatnich kilku miesięcy uległa dramatycznemu pogorszeniu. Strajk, który rozpoczął się wczoraj, ograniczono do dwugodzinnego przerwania pracy. Jednak już dziś, jeżeli sytuacja się nie zmieni, zablokowane zostaną budynki i hale produkcyjne, a pracownicy rozpoczną okupację zakładu.
Akcja strajkowa jest popierana niemal przez wszystkich zatrudnionych. Jak pokazały wyniki przeprowadzonego kilka dni temu referendum strajkowego - w akcji strajkowej chce wziąć udział blisko 97 procent pracowników. Poparły ją też wszystkie działające w zakładach związki zawodowe.
- Niech pan spróbuje przeżyć, wyżywić rodzinę i dzieci, ubrać, opłacić im edukację, wakacje, dać kieszonkowe, gdy zarabia się niespełna 800 zł i na dodatek od trzech miesięcy nie dostaje się nawet tych niewielkich pieniędzy - denerwuje się jeden z zatrudnionych.
Pracownicy są dodatkowo zbulwersowani marazmem zarządu, który nie potrafił przedstawić przedstawicielom związków zawodowych i pracowników żadnego programu naprawczego firmy, wyników finansowych i ekonomicznych założeń na przyszłość.
Chowanie głowy w piasek i brak informacji, merytorycznej dyskusji i finansowych konkretów to taktyka, jaką zarząd firmy przyjął w stosunku do pracowników. Ale nie tylko do nich. Od kilku dni przedstawiciele poznańskich mediów nie mogą doprosić się informacji od zarządu firmy dotyczącego sposobów wyjścia z kryzysu i rozwiązania sytuacji. Albo przedstawiciele zarządu są "na ważnej naradzie", albo w "delegacji", albo po prostu "nie mają czasu" na rozmowy z dziennikarzami. Tymczasem akcja strajkowa może jednak pogorszyć i tak fatalną sytuację zakładów. Urząd Marszałkowski w Poznaniu, który zlecił firmie produkcję kolejnych szynobusów zastanawia się bowiem nad możliwością zerwania umowy. Zdaniem Jerzego Gładysiaka, dyrektora Departamentu Infrastruktury i Ekologii urzędu marszałkowskiego, taka opcja stanie się realna, jeżeli do pierwszego maja zakłady nie dostarczą pierwszego z zamówionych przez urząd szynobusów.
Wojciech Wybranowski, Poznań

"Nasz Dziennik" 2005-04-21

Autor: ab