Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie można zmarnować szansy

Treść

Malutki krok dzieli reprezentację Polski od awansu do finałów przyszłorocznych mistrzostw świata w Niemczech. Może stać się to faktem już jutro, a może - co jest bardziej prawdopodobne - dopiero w październiku, po spotkaniu z Anglią. Nasi stoją przed ogromną szansą. Niepowtarzalną. Nie mogą jej zmarnować.
Na mistrzostwa świata - z Europy - pojadą zwycięzcy wszystkich ośmiu grup oraz dwie drużyny z drugich miejsc z najlepszym bilansem. Pozostałe ekipy z drugich lokat zagrają w barażach, których zwycięzcy wystąpią w Niemczech. Polacy wciąż mają szansę na wygranie grupy 6., warunek jest jednak jeden - i niebywale trudny do spełnienia - zdobyć sześć punktów w ostatnich dwóch meczach eliminacyjnych. Czyli w środę z Walią w Warszawie i w październiku z Anglią na wyjeździe (wszak wydaje się pewne, że podopieczni Svena Gorana Erikssona pokonają wcześniej Irlandię i Austrię). Choć szans naszym nie można odebrać, pewniejszy zdaje się scenariusz, w którym rywalizację w grupie zakończą na drugiej pozycji. Co w takim razie? Czy zdołają bezpośrednio awansować do mistrzostw, czy czekać będą ich baraże?
Dziś o dwa drugie miejsca premiowane awansem rywalizują Polska, Czechy (grupa 1.) oraz Chorwacja i Szwecja (8.). Nasi stracili na razie trzy punkty (i czekają ich mecze z Walią i Anglią), Czesi sześć (i zagrają z Armenią, Holandią i Finlandią), Chorwaci dwa (zmierzą się z Maltą, Szwecją i Węgrami), a Szwedzi trzy (oprócz Chorwacji zagrają z Węgrami i Islandią). Jak widać, jeszcze sporo może się zdarzyć. Polska - nie oglądając się na rywali - zapewni sobie bezpośredni awans w przypadku wygranej z Walią i remisu z Anglią. A jeśli nasi pokonają Walijczyków, ale ulegną Anglikom - muszą liczyć, że Czesi zgubią gdzieś dwa punkty, Szwedzi cztery, a Chorwaci pięć.
Na razie jednak podopieczni Pawła Janasa nie powinni myśleć o tym, co będzie za miesiąc, lecz skoncentrować się na jutrzejszej potyczce z Walią. Bo wbrew pozorom nie czeka ich wcale łatwa przeprawa. Przeciwnie. Pamiętajmy o tym, że w sobotę Polacy zaprezentowali nie tylko zagrania piękne i efektowne, ale także mrożące krew w żyłach. Błędy defensywy mogły skończyć się tragicznie, mało brakowało, abyśmy stracili przez nie tak ciężko wypracowane zwycięstwo. Janas nie ma dużo czasu, ale musi zrobić wszystko, by poprawić grę w obronie. To klucz do sukcesu w jutrzejszym meczu. Na szczęście o ofensywę martwić się nie musimy. W ośmiu meczach grupowych strzeliliśmy 25 bramek, średnia jest znakomita i nic nie wskazuje na to, aby nasi na tym poprzestali.
A na koniec o... rekordach. W sobotę reprezentacja Polski odniosła kolejne, szóste zwycięstwo w eliminacjach mistrzostw świata. Takiej passy nigdy wcześniej nie miała. Jest niepokonana od ośmiu spotkań (wliczając w to mecze towarzyskie) - to najdłuższa seria za kadencji Janasa. Miejmy nadzieję, że ten bilans zostanie jeszcze poprawiony, i to znacznie...
Piotr Skrobisz

Szczęśliwa dziesiątka
Jest tylko jedna drużyna, która wystąpiła we wszystkich finałowych turniejach piłkarskich mistrzostw świata. Dziś wiadomo, że nie zabraknie jej i w kolejnych. Mowa oczywiście o Brazylii.
Obrońca tytułu zapewnił sobie awans po efektownym zwycięstwie nad Chile 5:0. Spotkanie było rozstrzygnięte już po pół godzinie gry, kiedy to celnymi i skutecznymi uderzeniami popisali się Adriano (dwa razy), Juan i Robinho. W ostatniej minucie meczu dzieło zniszczenia uwieńczył doskonale grający Adriano i tym samym Brazylia jest już pewna swego. Pewna - z eliminacji południowoamerykańskich - jest także Argentyna, blisko są Ekwador i Paragwaj.
Jedyną drużyną z Europy - oprócz oczywiście gospodarza, Niemiec - która zagwarantowała sobie grę w finałach, jest na razie Ukraina. Już nikt nie odbierze awansu także Arabii Saudyjskiej, Ghanie, Iranowi, Japonii, Korei Płd. oraz Stanom Zjednoczonym.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2005-09-06

Autor: ab