Nie można programować w nieskończoność
Treść
Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska chce zweryfikować 540 projektów ujętych w ramach Programu Rozwoju Regionalnego na lata 2007-2013, zatwierdzonych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego i zaakceptowanych przez Komisję Europejską. - Powracanie do spraw już uregulowanych jest ogromną stratą czasu i podważaniem zaufania do państwa - twierdzi była szefowa resortu Grażyna Gęsicka.
Pomimo ogłoszenia 12 grudnia na konferencji prasowej w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego nowych programów regionalnych, które mają być realizowane w latach 2007-2013, jednostki samorządowe nie otrzymały jeszcze na ich realizację żadnych środków finansowych. - Od ponad miesiąca nie są podpisane kontrakty wojewódzkie, a te kontrakty warunkują przesłanie pieniędzy na realizację Regionalnych Programów Operacyjnych do województw, a poprzez województwa do innych beneficjentów. Niedawno byłam w swoim okręgu na Podkarpaciu, tam gminy i powiaty pytają, gdzie są fundusze czy zaliczki na projekty, bo nie możemy z niczym ruszyć - mówiła na sobotniej konferencji prasowej w Sejmie Grażyna Gęsicka.
Była minister rozwoju regionalnego zwróciła uwagę, że z Narodowego Planu Rozwoju na lata 2004-2006 zostało gminom, powiatom i województwom 2 tys. projektów gotowych do realizacji, z pełną dokumentacją, na które nie było już środków finansowych. - Można byłoby bardzo prosto ruszyć z inwestycjami, niestety nie jest to możliwe. Kontrakty, które jako minister rozwoju regionalnego podpisałam na początku listopada, nadal są na etapie dyskusji i negocjacji.
Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska powiedziała, że w ciągu najbliższych tygodni te kontrakty zostaną podpisane. Obecnie na koncie NBP jest 722 mln euro, które KE przekazała Polsce. W czwartek minister oświadczyła, że ponownie będą weryfikowane projekty indywidualne. - Są to największe projekty, jakie mamy zrealizować na nową perspektywę finansową i które powinniśmy jak najszybciej rozpocząć. Jest to 540 projektów o znaczeniu strategicznym dla całego kraju, ich wartość szacuje się na 42 mld euro. Takiego frontu inwestycyjnego Polska jeszcze nie miała - podkreśliła Grażyna Gęsicka.
Te projekty zostały przez rząd Kaczyńskiego zaakceptowane, a część tych najkosztowniejszych, opiewających na ponad 50 mln euro, zostało wysłanych do KE. Ta nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń. Częściowo beneficjenci zdołali podpisać wstępne umowy na ich realizację. - Teraz pojawia się oświadczenie, że mają one być weryfikowane. Niektórzy ponieśli już koszty finansowe. Jak więc beneficjent może mieć zaufanie do państwa, o którym to zaufaniu premier Donald Tusk mówił wielokrotnie podczas expose.
Przytłoczy nas góra grosza
Zdaniem Gęsickiej, powody (nieprzygotowanie i niemożność realizacji), dla których minister Bieńkowska chce weryfikacji projektów poprzedniej ekipy, są nieprzekonujące. - Duże projekty w naszym kraju nie są przygotowane. Problem jest taki, że przygotowanie tak wielkich projektów jest bardzo kosztowne, dlatego beneficjenci muszą wiedzieć, że jest wysoka szansa, że jak przygotują projekt, to dostaną pieniądze - twierdzi Gęsicka.
Co do niemożności realizacji do 2015 roku Gęsicka pyta, dlaczego więc cały proces jest opóźniany?
Co do zarzutu, że projektów jest więcej niż przeznaczonych środków, Grażyna Gęsicka zwraca uwagę, iż we wszystkich krajach UE obowiązuje instrument tzw. nadkontraktacji (podpisywania więcej umów niż jest pieniędzy).
- Nie możemy w nieskończoność programować, wykorzystaliśmy większą część 2007 r. na przygotowanie planów operacyjnych i na negocjacje z Komisją Europejską. Środki finansowe przeznaczone na ten rok nie zostały wykorzystane na skutek negocjacji z Unią i wyborów - argumentuje była szefowa resortu rozwoju regionalnego.
Gęsicka uważa, że należy wydzielić projekty poddane do analizy od tych, które można już realizować. Paradoks polega na tym, iż weryfikować projekty mają ci sami urzędnicy, którzy sporządzili listę projektów.
- Nasza alokacja na lata 2007-2013 wynosi ponad 8 mld euro. W następnym roku mamy kolejne 8,6 mld, w następnych latach będzie jeszcze więcej, pojawia się pytanie, kiedy rozpoczniemy inwestycje. Może się zdarzyć, że ta góra miliardów, która musi być bardzo sprawnie wydawana w pewnym momencie nas przytłoczy. Ten moment to jest 2008 rok, kiedy trzeba będzie się rozliczyć z Narodowego Planu Rozwoju, i 2010 rok, w którym trzeba się rozliczyć z 8 mld euro z 2007 roku, wtedy straty dla strony polskiej mogą się okazać ogromne - ostrzega Grażyna Gęsicka.
Joanna Kozłowska
"Nasz Dziennik" 2007-12-17
Autor: wa