Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie możemy milczeć

Treść

Z ks. dr. Waldemarem Cisłą, dyrektorem polskiego sekretariatu organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, rozmawia Małgorzata Bochenek
Jakie znaczenie ma głos księży biskupów w obliczu szerokiej debaty na temat obecności znaku krzyża w przestrzeni życia publicznego w Polsce i nie tylko?
- Ten głos w obronie krzyża jest bardzo ważny i potrzebny. Powinniśmy pójść za przykładem naszych pasterzy. Jeśli bowiem jako katolicy przyjmiemy postawę milczącą, przyzwalającą na działania szkalujące chrześcijan, możemy być pewni, że wrogowie Kościoła podejmą kolejne działania przeciwko nam. Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uświadomił wielu chrześcijanom, iż jest prowadzona walka z krzyżem, że walczy się z religią. Podejmuje się próby wyeliminowania Boga ze wszystkich sfer życia. Każdy katolik ma obowiązek o tym mówić: nie możemy być Kościołem milczącym, dającym w ten sposób przyzwolenie na kolejne akty prześladowań. Nie można milczeć, bo w przyszłości zapłacimy wysoką cenę. Jest kilka etapów prześladowania, najpierw tworzy się wrogi klimat, w jego następstwie uchwalane jest antychrześcijańskie prawo, a to z kolei prowadzi do usunięcia chrześcijaństwa z życia publicznego.
Czy wyrok Trybunału w Strasburgu nie jest kolejnym przykładem, że chrześcijaństwo jest najbardziej dyskryminowaną religią w świecie?
- Wyrok Trybunału nie powstał w próżni, ma kontekst polityczny. Sytuacja, którą mamy obecnie w Europie jest wroga chrześcijanom. Przejawem tego są m.in. próby wycofania religii ze szkół, niszczenie chrześcijańskiego modelu rodziny. Ten wyrok wpisuje się we wrogi klimat.
W Unii Europejskiej dominuje dziwny pogląd, którego finałem był brak odwołania się do Boga w preambule konstytucji europejskiej. Odrzucenie Boga, wyrzucenie Go z życia publicznego, idzie w kierunku wrogiego rozdziału Kościoła od państwa, taką sytuację znamy z rewolucji francuskiej. Ludziom wierzącym w Chrystusa, nawet jeżeli stanowią większość, narzuca się tzw. neutralny światopogląd. Jeżeli chodzi o chrześcijan, zapomina się o obwiązujących zasadach demokracji. Wystarczy jeden głos muzułmanina czy ateisty i doświadczamy wielkiej nagonki na krzyż.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-11-27

Autor: wa