Nie mamy zakusów na becikowe
Treść
Z posłanką Elżbietą Radziszewską z Platformy Obywatelskiej rozmawia Joanna Kozłowska
Jakie działania podejmie Platforma Obywatelska w obszarze polityki prorodzinnej?
- Rodzina musi czuć się rodziną, a to oznacza, że rodzice muszą mieć czas na wychowanie dzieci, a nie tylko na ich utrzymanie - musi być wydolna finansowo. Trzeba niektórym rodzinom pomóc po kątem wychowawczym. Ogromnym problemem są rodziny niewydolne wychowawczo, w których niejednokrotnie ma miejsce przemoc wobec dzieci czy wobec współmałżonków. Bardzo istotnym problemem jest walka z alkoholizmem, który destabilizuje rodzinę. Ważne, aby w Polsce zadbać szerzej o rodzicielstwo zastępcze, a także o stworzenie większej liczby rodzinnych domów dziecka, w których dzieci doznają ciepła ogniska domowego i w których mają możliwość prawidłowego rozwoju. Kolejną kwestią jest zahamowanie niekorzystnych wskaźników demograficznych w Polsce. Te wszystkie sprawy należy w ciągu najbliższych czterech lat rozwiązać.
Urlopy macierzyńskie powinny zostać wydłużone?
- Należy dać kobiecie szansę wyboru - czy chce być na urlopie macierzyńskim, czy też powrócić do pracy. W dzisiejszych czasach w większości przypadków kobiety nie chcą pozostawać w domu. Realia XXI wieku są takie, że kobiety chcą pracować zawodowo. Wydłużenie urlopów macierzyńskich jest mało skutkującym elementem polityki prorodzinnej. Dla przeciętnej rodziny ważniejszą sprawą niż długość urlopu macierzyńskiego, który już został wydłużony, jest to, czy rodzina jest wydolna ekonomicznie, żeby mieć jedno, dwoje czy troje dzieci. To jest pierwszy warunek. Jak wskazują badania socjologiczne, kobiety chcą mieć dwoje lub troje dzieci, ale nie więcej. Te badania są zbieżne w obu płciach, nawet mężczyźni chcą mieć więcej dzieci niż kobiety. Obecnie obserwujemy sytuację, że kobieta pierwsze dziecko ma przed trzydziestym rokiem życia i ma mniej dzieci, niż chciała. Głównym problemem rodzin, które decydują się na jedno lub dwójkę dzieci, jest problem ekonomiczny. Zadają sobie one często pytanie, czy stać je na wychowanie dziecka, zapewnienie mu dobrego wykształcenia i zagwarantowanie dobrego startu w życie. Drugi problem to dylemat wielu kobiet planujących potomstwo - czy pracodawca przyjmie taką osobę do pracy po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Kolejna kwestia to brak odpowiedniej ilości żłobków i przedszkoli.
Jakie regulacje zostaną wypracowane w pierwszej kolejności?
- Zmiany muszą nastąpić w sposób spójny i kompleksowy. Chodzi o to, aby zachęcać pracodawców do zatrudniania kobiet posiadających dzieci i niedyskryminowania tych, które są w wieku prokreacyjnym. Pracodawca musi zrozumieć, że zatrudniając kobietę po urlopie macierzyńskim, nie musi tracić czasu na dokształcanie takiej osoby. Muszą nastąpić zmiany w kodeksie pracy, aby kobieta mogła pracować w niepełnym i elastycznym wymiarze godzin, a także aby część pracy mogła wykonywać w domu. Ważne jest, żeby pracodawca zapewnił kobiecie odpowiednie warunki do wykonywania pracy w domu, np. jeśli jest to praca typu biurowego, aby mogła być wykonana przez internet. Istotne jest, aby rozliczany czas pracy nie ograniczał się do jednego miesiąca, lecz aby okres rozliczenia mógł być np. z dwunastu miesięcy. Ważne jest również, aby matka miała kontakt ze swoim zakładem pracy bez utraty zasiłku wynikającego z urlopu macierzyńskiego. Zostanie wypracowany przez nas także program na rzecz opieki żłobkowo-przedszkolnej, który będzie obejmował zarówno miasta, jak i wsie. Chcemy umożliwić zakładanie sąsiedzkich miniżłobków i przedszkoli. Do tak ukierunkowanego programu musi być przychylność ze strony pracodawców i samorządów.
Becikowe pozostanie?
- Nikt nie robi zakusów na becikowe.
Krajowy Zespół Promocji Naturalnego Planowania Rodziny będzie nadal funkcjonował?
- To będzie leżało w gestii nowo powołanego ministra zdrowia. To nowy minister będzie podejmował decyzje, ile pieniędzy wydaje, jakie zespoły będą w składzie ministerstwa i jakie będą skutki pracy takich zespołów.
Czy rodziny wielodzietne mogą liczyć na pomoc ze strony państwa?
- Niejednokrotnie czyni się z posiadania dzieci źródło uzyskiwania pieniędzy od państwa - a przecież nie o to chodzi. Nasze dzieci są dobrem narodowym, ale rodzice muszą ponosić odpowiedzialność za własne dzieci. W ostatnich latach nie było żadnego wsparcia dla rodzin wielodzietnych. Najważniejsze jest, aby rodzina mogła zarabiać i tym samym utrzymać się, nie zaś żyć z jałmużny państwowej. Państwo powinno wkraczać z pomocą rodzinom wielodzietnym tam, gdzie rzeczywiście możliwości finansowe są niewystarczające. Pomoc w takich przypadkach nie może być symboliczna, ale powinna być zadowalająca. Przewidujemy obniżenie podatków, polityka fiskalna będzie sprzyjała rodzinom. Nawet jeśli będzie podatek liniowy, to będzie ulga na dzieci.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-10-24
Autor: wa