Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie mamy już cierpliwości do przedłużającej się pandemii

Treść

Irytują nas ograniczenia w możliwości gromadzenia się w miejscach publicznych (zobaczymy, czy znów władza nie dobierze się do kościołów) – dzieci, które nie mogą znów chodzić do szkoły, wzrastająca drożyzna…

W połowie ubiegłego wieku znany był w Polsce kaznodzieja, ojciec Marek Pociecha, franciszkanin bernardyn. Słuchało się go z zapartym tchem. Miał zwyczaj najpierw opowiedzieć jakąś historię, a do tego dołączał stosowną naukę moralną. Miał dar opowiadania. Gdy opowiadał o wędrówce misjonarzy przez puszczę, to czuło się wprost duszącą wilgoć, splątane liany i całą bogatą roślinność, intensywną zieleń i zwierzęta: jaguary, kuguary i pyyyton trzymetrowy. Zresztą już nie pamiętam, ile tych metrów było. Zapamiętałem sobie myśl, którą rzucił mieszkańcom mojego rodzinnego miasta Siedlec podczas misji w 1949 roku. „Często płyną nam z oczu łzy, ale jeśli już muszą płynąć, niech nie padają w błoto, tylko na ołtarz”. Jak bardzo aktualne są te słowa obecnie.

Zdarza się, że dosłownie i dzisiaj łzy płyną nam z oczu, choćby z powodu czyjejś śmierci, czy też bardzo ciężko przeżywanej choroby własnej lub kogoś bliskiego, ale jeszcze częściej cierpimy na duszy i wtedy można mówić o łzach duszy… Są one spowodowane różnymi niedogodnościami, sprawiającymi nam cierpienie. Nie mamy już cierpliwości do przedłużającej się pandemii. Irytują nas ograniczenia w możliwości gromadzenia się w miejscach publicznych (zobaczymy, czy znów władza nie dobierze się do kościołów) – dzieci, które nie mogą znów chodzić do szkoły, wzrastająca drożyzna, co uderza nas po kieszeni i te nieszczęsne maseczki… Jesteśmy bezradni. Często ostro reagujemy wobec bliskich oraz innych ludzi. Takie to i podobne są łzy duszy. Ale kiedy się irytujemy i złościmy, to padają one w błoto. A można i trzeba z Jezusem cierpiącym złożyć je na ołtarzu, a wtedy będą zasługujące. Próbujmy w te dwa ostatnie tygodnie Wielkiego Postu składać wszystkie nasze łzy na ołtarzu. Niech nam dopomogą w tym słowa podsunięte przez Apostolstwo Modlitwy, które ja odmawiam z małymi zmianami prawie codziennie od czerwca 1948 roku.

Boże, nasz Ojcze, ofiaruję Ci dzień dzisiejszy:
moje modlitwy, myśli, słowa, czyny, radości i cierpienia.

Ofiaruję Ci je w łączności z Synem Twoim, Jezusem
Chrystusem, który w Eucharystii nieustannie składa się
Tobie w ofierze dla zbawienia świata.

Niechaj Duch Święty, który prowadził Jezusa,
będzie dzisiaj moim przewodnikiem i moją siłą,
bym mógł świadczyć o Twojej miłości.

Wraz z Maryją, Matką Jezusa i Kościoła, proszę Cię
szczególnie w tych intencjach, które Ojciec Święty
poleca wszystkim wierzącym na ten miesiąc. AMEN

Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj