Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie mamy drużyny. Nadal

Treść

Na niespełna dwa lata przed Euro 2012 wciąż nie mamy nawet namiastki zespołu, który dawałby nadzieję na sukces w tej imprezie. Z każdym meczem prowadzona przez Franciszka Smudę ekipa gra gorzej, robi krok wstecz, a selekcjoner ma coraz bardziej zafrasowaną minę. W środę Biało-Czerwonych na ziemię sprowadził Kamerun, który na niedawnych mistrzostwach świata w RPA przegrał wszystkie trzy pojedynki.
Towarzyskie spotkanie w Szczecinie miało pozwolić Polakom zapomnieć o klęsce 0:6 z Hiszpanią, o ostatnich niepowodzeniach, strzeleckiej zapaści. Nasi w trzech kolejnych meczach nie zdobyli nawet jednej bramki, teraz chcieli się przełamać, trafić raz, drugi i w efektownym stylu zwyciężyć. Liczył na to i Smuda, choć przesadnym optymistą nie był. Podkreślał, że nawet sam nie jest pewien, w jakiej formie znajdują się jego podopieczni, że kilku z nich jeszcze w ogóle nie rozpoczęło nawet ligowych rozgrywek, etc. Kamerun też miał jednak problemy. W RPA zawiódł, co kosztowało utratę pracy Paula Le Guena. Zastąpił go Jacques Songo'o, ale tymczasowo. Młody trener dokonał kilku zmian w kadrze, dał szansę zawodnikom młodym, debiutantom. I też chciał zwyciężyć, by - jak przyznał - ich dowartościować. Cel osiągnął. A my?
A my przekonaliśmy się, że wciąż nie mamy zespołu, że Smuda po omacku stara się kombinować, że umiejętności taktyczno-techniczne naszych "orłów" (a może raczej "wróbelków") są tak mizerne, że aż chce się płakać. O ile jeszcze porażkę 0:6 z Hiszpanami można jakoś usprawiedliwić (bo są najlepsi w świecie, a nasz selekcjoner obrał samobójczą taktykę), o tyle trudno znaleźć słowa wyjaśniające bezradność wobec Kameruńczyków. Owszem, zawodnicy Songo'o technicznie są wyszkoleni fantastycznie, piłką operują na luzie i swobodnie, ale poza genialnym Samuelem Eto'o nie mają na koncie jakiś spektakularnych sukcesów. Ba, tymczasowy trener dał szansę młodzieży, debiutantom, którzy jednak na tle naszych prezentowali się jak piłkarze z innej planety. Bezradność - to słowo najlepiej określa sposób gry Biało-Czerwonych, szczególnie w defensywie. Maciej Sadlok, Grzegorz Wojtkowiak, Marcin Kowalczyk czy Kamil Glik byli ogrywani niemiłosiernie, i to nie tylko przez Eto'o. To, co 18-letni (!) Vincent Aboubakar zrobił z Glikiem przed trzecią bramką, powinno skłonić zawodnika Palermo do głębokiej refleksji nad samym sobą. - Ktoś powie, że powinienem zmienić obrońców. Ale na jakich? - pytał Smuda, a słowa te oznaczały też jego bezsilność. Trochę, ale tylko trochę lepiej było w ofensywie. Polacy przeprowadzili kilka niezłych akcji, raz Rafał Murawski trafił w poprzeczkę, Robert Lewandowski nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Gola jednak nasi nie zdobyli, a na przełamanie wszyscy liczyliśmy. Przy okazji przekonaliśmy się, jak wiele jeszcze brakuje Lewandowskiemu, uważanemu za najbardziej utalentowanego polskiego napastnika, do miana piłkarza klasowego. - Mimo kolejnego niepowodzenia nie poddam się, nie wpadnę w panikę. Na dzień dzisiejszy drużyny pokroju Hiszpanii czy Kamerunu są dla nas za silne. Mamy piłkarzy, jakich mamy, trzeba im pomagać, a nie dołować, mówiąc, kto zagrał najsłabiej - przyznał Smuda.
Do Euro 2012 pozostały niespełna dwa lata. Niedużo. Ostatnie mecze reprezentacji, kompromitacja polskich drużyn w europejskich pucharach żadnych podstaw do optymizmu nie dają. Nie mamy piłkarzy, gorzej, że i selekcjoner wygląda na zagubionego i nieradzącego sobie z ciężką sytuacją. Gdy Smuda obejmował kadrę, wydawało się, iż zaszczepi jej charakter. Na razie idzie to opornie, a czas do Euro minie szybko. Trenerowi warto przypomnieć, że Kamerun na mundialu w RPA tylko przegrywał, m.in. z Holandią i Danią, z którymi możemy zmierzyć się podczas mistrzostw Europy.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-08-13

Autor: jc