Nie ma komu pracować
Treść
W Malezji pospiesznie opracowuje się plany przezwyciężenia ostrego niedoboru siły roboczej spowodowanego nieprzewidzianym rezultatem kampanii, która miała zalegalizować pobyt nielegalnych imigrantów w tym kraju. W ciągu czterech miesięcy około 400 tys. nielegalnych imigrantów skorzystało z możliwości bezkarnego zgłoszenia się do władz malezyjskich i opuszczenia Malezji.
Imigrantom obiecywano, że będą mogli powrócić, gdy uzyskają wizę i zgodę na pracę. Większość przybyszów to Indonezyjczycy. Tylko niewielu zdecydowało się dotychczas na powrót - przyznał minister spraw wewnętrznych tego kraju Azmi Khalid. Jego zdaniem, winę za ten stan rzeczy ponosi biurokracja indonezyjska utrudniająca obywatelom legalne wyjazdy zarobkowe.
Tymczasem na brak siły roboczej głośno uskarża się malezyjski przemysł budowlany i rolnictwo. Poważne kłopoty mają też małe firmy, takie jak bary, restauracje czy kioski oferujące tanie międzymiastowe rozmowy telefoniczne. Malezji pilnie potrzebna jest niewykwalifikowana siła robocza z zagranicy, ponieważ Malezyjczycy nie kwapią się do wykonywania ciężkiej, źle opłacanej pracy.
Z drugiej strony nielegalni imigranci są problemem, ponieważ nie płacą podatków, mieszkają w slumsach, władze nie mają nad nimi żadnej kontroli. Tamtejsze media informują, że władze, chcąc wypełnić lukę po Indonezyjczykach, zwracają się do krajów, które tradycyjnie są dostawcami taniej siły roboczej: Filipin, Bangladeszu, Wietnamu, Kambodży i Birmy. Czteromiesięczna amnestia dla nielegalnych imigrantów zakończyła się w Malezji 28 lutego. Szacuje się, że sukces był połowiczny - około 400 tys. osób wciąż nielegalnie przebywa i pracuje w tym kraju. Wszystkim, którzy zostaną złapani, grożą teraz grzywny i więzienie lub chłosta.
PS, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-03-15
Autor: ab