Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie ma jedności w Komisji

Treść

Holenderska komisarz Neelie Kroes uważa, że strefa euro poradziłaby sobie całkiem dobrze bez pogrążonej w długach Grecji. Słowa komisarz są zupełną odwrotnością tego, co proponuje Komisja Europejska, podkreślająca niezmiennie konieczność ratowania wspólnej waluty w Atenach.

- Strefa euro nie jest w tarapatach. To raczej Grecja może być zmuszona do rezygnacji ze wspólnej waluty - stwierdziła Kroes w wywiadzie dla holenderskiej gazety "Volskrant". Jej zdaniem, Unia Europejska doszła już do takiego punktu, w którym nie będzie chciała przeznaczać większych funduszy na ratowanie Grecji. Dlatego też - jak zaznaczyła - scenariusz zakładający powrót Aten do drachmy nie wydaje się dla niej wyjątkowo straszny. - Nie jestem zwolenniczką wyjścia Grecji, ale strefa euro nie ucierpiałaby z tego powodu tak bardzo - powiedziała Kroes. Dodała, że nieprawdą jest, jakoby wyjście ze strefy euro któregoś z członków musiało doprowadzić do upadku całej struktury.
W swoim internetowym wydaniu "Volskrant" zastanawia się także, czy był to samodzielny "wyskok" Kroes, czy też bardziej przemyślana akcja KE mająca na celu wywarcie większej presji na greckie władze, które nie są w stanie wypracować porozumienia w sprawie oszczędności.
Wypowiedzi odpowiedzialnej za cyfryzację UE Holenderki wywołały burzę na szczytach Komisji. Najpierw jej władze przypomniały, że oficjalne stanowisko jest niezmienne i głosi ono, iż KE będzie dążyła do tego, by Grecja pozostała w strefie euro. Następnie głos w tej sprawie zabrał sam jej przewodniczący José Manuel Barroso. - Chcemy, by Grecja pozostała w euro. (...) Koszty wyjścia Grecji z eurolandu byłyby wyższe niż koszty jej dalszego wspierania - powiedział.
Jak stwierdza "Volskrant", żaden europejski polityk tak wysoki rangą nie odważył się do tej pory zrobić tego, co uczyniła Neelie Kroes. Dlatego też komentatorzy gazety zastanawiają się, czy w tak fundamentalnej sprawie jak dofinansowywanie Grecji komisarz bez przemyślenia wygłosiła swoje zdanie znacząco odmienne od pozycji brukselskich władz. Czy też jest to rodzaj gry mającej skłonić Ateny do szybszego wypełniania żądań Unii i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Politycy w Atenach muszą jak najszybciej porozumieć się co do kolejnych reform strukturalnych i oszczędności, które mają pozwolić na przelanie do Grecji kolejnej transzy pakietu pomocowego. Te działania muszą następnie zostać zaaprobowane przez tzw. trojkę (KE, EBC i MFW). Grecy nie mogą jednak zwlekać i jak najszybciej zawrzeć porozumienie z pożyczkodawcami, gdyż 20 marca przypada termin wykupu greckich obligacji wartych 14,5 mld euro.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Środa, 8 lutego 2012, Nr 32 (4267)

Autor: au