Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie ma chętnych

Treść

Żaden oferent nie zgłosił chęci zakupu Gospodarstwa Rybackiego w Starzawie. Ministerstwo Skarbu Państwa, które jest stuprocentowym udziałowcem jednego z największych gospodarstw rybackich w Polsce, zamierzało sprywatyzować spółkę, której podstawową działalnością jest hodowla ryb słodkowodnych, głównie karpi.
Gospodarstwo zatrudnia 25 osób, a powierzchnia użytkowanych stawów sięga 800 hektarów, zaś roczna produkcja kształtuje się na poziomie około 500 ton ryb. Ceny ryb, a zwłaszcza karpi, od 10 lat utrzymują się na mniej więcej jednakowym poziomie, tymczasem ceny produkcji, a zwłaszcza naturalnych pasz, na jakich opiera się hodowla w Starzawie, stale rosną. Mniejsze zyski sprawiają, że coraz trudniej o niezbędne inwestycje, których nie było tu od lat. Inwestor wprawdzie przyniósłby potrzebny gospodarstwu kapitał i inwestycje, ale chętnych na to, jak widać, nie ma. - Trudno znaleźć inwestora w przypadku, kiedy - o czym mało kto wie - stawy rybne w Starzawie nie należą do spółki, ale są dzierżawione od Agencji Nieruchomości Rolnych - mówi prezes gospodarstwa Tadeusz Róg.
Pracownicy spokojnie podchodzą do sprzedaży swojej firmy, na razie ich uwagę przyciąga odłów karpi. - Spodziewamy się mniej więcej podobnej wartości produkcji jak w roku ubiegłym, to jest około 400 ton. Mamy już w większości uzgodnione kontrakty na sprzedaż przedświąteczną, a co za tym idzie, nasza produkcja już znalazła nabywców. Pierwsze partie karpi już trafiają do odbiorców, m.in. do Gdańska. Będziemy też sprzedawać ryby na rynku lokalnym i nikomu karpi przed świętami nie powinno zabraknąć - konkluduje prezes Tadeusz Róg. Odłowy karpi powinny zakończyć się do połowy listopada. Ryby trafią do specjalnych wodnych magazynów, gdzie będą oczekiwać na przedświąteczną sprzedaż.
MaK
Nasz Dziennik 2010-10-28

Autor: jc