Nie lekceważmy cudzołóstwa
Treść
Wśród wykroczeń przeciwko VI przykazaniu na pierwszym miejscu trzeba wymienić cudzołóstwo. "Słowo to oznacza niewierność małżeńską. Gdy dwoje partnerów, z których przynajmniej jeden jest w związku małżeńskim, nawiązuje stosunki płciowe, nawet przelotne, popełniają oni cudzołóstwo" (KKK nr 2380). Zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie znajdziemy wiele tekstów potępiających grzech cudzołóstwa (zob. Mt 5, 32; Mk 10, 11; 1 Kor 6, 9-10). Stary Testament ukazuje je jako niesprawiedliwość oraz zagrożenie dla szczęścia małżeńskiego i rodzinnego. Cudzołóstwo było surowo karane, nie tyle jako występek moralny, ile ze względu na jego szkodliwość społeczną. Kto cudzołożył, działał przeciwko małżeństwu oraz swej rodzinie. Okazywał się bowiem kłamcą, który nie dotrzymuje zobowiązań uroczyście podjętych, a jego postawa osłabiała wspólnotę, którą stworzył. Warto zwrócić uwagę na ten aspekt grzechu cudzołóstwa, gdyż mówiąc o zdradzie małżeńskiej, bardzo chętnie zatrzymujemy się na jej wymiarach osobistych, jednostkowych. Tymczasem niewierność małżeńska nie jest tylko indywidualną sprawą, dotyczącą moralności osobistej. W grę wchodzi bowiem dobro wielu osób: małżonków, dzieci, krewnych. "Cudzołóstwo jest niesprawiedliwością. Ten, kto je popełnia, nie dotrzymuje podjętych zobowiązań" (KKK nr 2381). Stąd też w sercu osoby zdradzanej rodzi się poczucie krzywdy, bycia oszukaną. Cudzołóstwo odczuwane jest jako bolesna, upokarzająca nielojalność. Oto osoba, z którą jestem w związku małżeńskim, zdradza mnie z kimś innym. Ślubowała mi miłość, wierność i uczciwość, a teraz wybiera kogoś innego, wchodząc w intymny kontakt, taki sam jak ze mną. Postępuje nieszczerze wobec mnie, niszcząc jedyność i wyjątkowość więzi, jaką jest małżeństwo. Zdrada nie ma nigdy charakteru czysto fizycznego. Stosunek seksualny nie może być postrzegany jako akt bez znaczenia, jako czynność fizjologiczna, podobna do wielu innych czynności. Ma on głębszy sens i przede wszystkim wymiar komunijny. Jest znakiem miłosnego zjednoczenia kobiety i mężczyzny. Stąd też, gdy ktoś zdradza własną żonę lub męża, dokonuje czegoś więcej aniżeli tylko aktu seksualnego: zdradza miłość i niejako zrywa przymierze małżeńskie. Trzeba tę prawdę podkreślić, gdyż współcześnie panuje tendencja do minimalizowania aktu seksualnego i traktowania go jako incydentu, wydarzenia bez głębszego znaczenia. Upowszechnienie przyzwolenia społecznego na zdradę małżeńską i bezmyślne traktowanie seksu jako zabawy, sportu, przygody powoduje to, że niektórzy nie widzą w zdradzie małżeńskiej nic złego. Uważają, iż można kochać żonę lub męża, a jednocześnie współżyć z innymi "partnerami seksualnymi". Spotyka się nawet osoby, które pragnąc usprawiedliwić własną niewierność, rozróżniają pomiędzy zdradą małżeńską fizyczną a duchową i za prawdziwą zdradę uznają jedynie tę ostatnią. Pozwala to im współżyć seksualnie z innymi osobami przy jednoczesnym stwierdzeniu, że tak naprawdę w głębi duszy kochają swą żonę lub męża i są im wierni. Gdy się jednak nad tym zastanowimy, to dostrzeżemy w takiej postawie pogardę albo dla małżonka, albo dla osób, z którymi dokonuje się zdrady. Jak to się ma do Chrystusowego potępienia cudzołóstwa, jakie znajdujemy u Mateusza 5, 27-28? Cudzołożąc, okazujemy się nielojalni wobec strony zdradzanej. Brak wierności jest dowodem na brak miłości małżeńskiej i odpowiedzialności za swe małżeństwo. Obraca się przeciwko rodzinie, zwłaszcza dzieciom, które pozbawia prawa do posiadania kochających się rodziców i szczęśliwej rodziny. ks. Zbigniew Sobolewski "Nasz Dziennik" 2008-03-28
Autor: wa