Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie jedna czarna owca, a całe stado

Treść

Liczba osób zatrzymanych w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji w polskiej piłce nożnej przekroczyła już 200. Wczoraj w ręce wrocławskich policjantów oraz funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego trafiło kolejnych czterech mężczyzn, dwaj piłkarze, sędzia oraz obserwator PZPN.

Jak przyznają prowadzący śledztwo wrocławscy prokuratorzy, nie można nawet w przybliżeniu podać daty jego zakończenia, bo każde niemal przesłuchanie wnosi do sprawy coś nowego. W proceder ustawiania wyników meczów zaangażowanych było około 50 klubów w różnych klasach rozgrywkowych. Wszystko zaczęło się w maju 2005 roku, gdy na skutek policyjnej prowokacji "wpadli" znany arbiter Antoni F. oraz szef Kolegium Sędziów przy Śląskim ZPN Marian D. Panowie przyjęli 100 tys. zł w zamian za obietnicę ustawienia dwóch meczów. Ówczesny prezes PZPN, Michał Listkiewicz, na tę wiadomość zareagował osobliwie: - Wśród tysięcy uczciwych sędziów znalazła się jedna "czarna owca" - powiedział. Ciekawe, co mówi i czuje dziś, gdy liczba zatrzymanych przekroczyła 200. Wrocławscy policjanci oraz funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zapukali wczoraj do drzwi kolejnych czterech mężczyzn: sędziego Mariusza P. z Radomia, obserwatora PZPN, Piotra K. z woj. podkarpackiego oraz piłkarzy: Grzegorza K. i Artura S. - Wszyscy zostali zatrzymani za czyny korupcyjne - nie pozostawił wątpliwości prokurator Jerzy Kasiura z Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. Z tej czwórki najciekawsze życiorysy przedstawiają obaj zawodnicy. K i S. grali kiedyś w krakowskiej Wiśle, z którą nie tylko zdobywali mistrzostwo Polski, ale i zdecydowanie wzbogacili swe konto. Potem ich drogi się rozeszły, K. związał się m.in. ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, a S. - Polonią Warszawa, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Koroną Kielce. Na boisku spotkali się potem tylko raz, w sezonie 2003/2004. K. bronił barw Świtu, S. - Polonii. Walczący o utrzymanie Świt wygrał w kontrowersyjnych okolicznościach 2:1, a spotkanie prowadził najbardziej znany obecnie polski arbiter, Grzegorz G. Dziś na przymusowym urlopie, bo z korupcyjnymi zarzutami...
Wśród zatrzymanych i przesłuchanych we wrocławskiej prokuraturze są m.in. były selekcjoner reprezentacji Janusz W., przymierzany do roli następcy Leo Beenhakkera Dariusz W., długoletni kapitan Lecha Poznań i jeden z najbardziej rozpoznawalnych ligowców Piotr R., byli członkowie poprzedniego zarządu PZPN i jeden obecnego. Kilkanaście klubów już zostało ukaranych za czyny korupcyjne, kilkadziesiąt innych czeka w kolejce. Nieoficjalnie mówi się, że śledczy posiadają wiedzę na temat około pięćdziesięciu klubów "ustawiających" w przeszłości wyniki meczów w różnych klasach rozgrywkowych. Wśród nich aż pięć gra obecnie w ekstraklasie. - Ten proceder trwał wiele lat, mechanizmy uzależnienia arbitrów, obserwatorów były różne. Nierzadko młodzi sędziowie byli werbowani, a co za tym idzie, uzależniani już na początku swej kariery, w niskiej lidze. Korzystając z dobrych ocen wtajemniczonych obserwatorów, pięli się w górę, dzięki czemu grupa zyskiwała ludzi w coraz wyższych szczeblach rozgrywkowych. Taki człowiek znajdował się na liście osób, z których usług można było spokojnie korzystać. Czy mógł powiedzieć "nie"? Mógł, ale "znajomi" mieli dowody wcześniejszych działań nieetycznych i korupcyjnych, zatem milczał. Skorumpowani sędziowie stawali się później obserwatorami, wszystko zatem kręciło się na dobre. Najgorsze było przeświadczenie, że pewne rzeczy można załatwić na zasadzie korupcji, rewanżu, obietnicy, znajomości. Istniał schemat: skoro można kogoś skorumpować, to nie zaszkodzi przynajmniej spróbować. Najbardziej nas jednak zaszokowało szerokie środowiskowe przyzwolenie, akceptacja na szeroko rozumianą nieuczciwość i poczucie, że tak jest, bo było i będzie. Istniał swego rodzaju zaklęty rewir, wciągający nowe osoby - tak korupcyjny proceder opisywał w rozmowie z nami Krzysztof Grzeszczak, jeden z prokuratorów prowadzących śledztwo.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-04-16

Autor: wa