Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie jak "zwykli bandyci"

Treść

Według prokuratury wojskowej, w trakcie czynności godność żołnierzy nie została naruszona, a sugestie, by zatrzymania dokonali żandarmi z formacji specjalnych, wyszły od prokuratorów. Ich zdaniem, było to uzasadnione obawą o sposób zachowania żołnierzy.

Według prokuratury wojskowej, sprawa zatrzymania polskich żołnierzy podejrzanych o zabójstwo cywilów w Afganistanie jest wyjaśniona. Podczas zatrzymania nie naruszono godności żołnierzy. Jak podkreślał zastępca naczelnego prokuratora wojskowego gen. Zbigniew Woźniak, to prokuratura przekazała żandarmerii wojskowej sugestie, by zatrzymania dokonali żandarmi z formacji specjalnych, gdyż można było spodziewać się "wszelkich zachowań". Zatrzymaniu bowiem mieli podlegać żołnierze "doskonale wyszkoleni, z wieloletnim stażem służby wojskowej, wielokrotnym udziałem w misjach", "ze specyficznej jednostki", "mający świadomość, że toczy się przeciwko nim postępowanie karne", "na których ciążą ciężkie zarzuty". Według oceny Woźniaka, zatrzymanie przeprowadzono zgodnie z przepisami. - Techniczna realizacja, wyposażenie żandarmów, sposób ich działania, liczba osób wykonujących czynności - wszystkie te sprawy należały do Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej i zostały przeprowadzone, według naszej oceny, w sposób jak najbardziej zgodny z przepisami - powiedział Woźniak. Zapewnił też, że podczas zatrzymań nie doszło do naruszenia godności żołnierzy i honoru munduru. Woźniak nie zgodził się z sugestiami, że żołnierze zatrzymani zostali jak "zwykli bandyci". Podkreślił też, że to media odpowiadają za upublicznienie zdjęć z doprowadzenia żołnierzy do sądu.
Prokuratorzy nie ujawnili technicznych szczegółów zatrzymania. Zaznaczyli jednak, że żołnierze w trakcie zatrzymania mieli podporządkowywać się poleceniom żandarmów. Wyjaśnienia w sprawie sposobu zatrzymań otrzymali szefowie resortów: obrony i sprawiedliwości. Ministrowie konfrontowali raporty prokuratury i żandarmerii na ten temat. Przekazano im później także dodatkowe, uzupełniające materiały. Zastrzeżenia w sprawie sposobu zatrzymania zgłaszał m.in. rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, powołując się na doniesienia o rzucaniu żołnierzy na ziemię i skuwaniu ich kajdankami.
Woźniak podkreślił też, że żaden z zatrzymanych nie złożył zażalenia. Miała to uczynić matka jednego z żołnierzy. Jej pismo, zgodnie z prawem, nie będzie uwzględnione, gdyż zażalenie może złożyć jedynie zatrzymany lub jego pełnomocnik.
Postępowanie przygotowawcze dotyczące wydarzeń w wiosce Nangar Khel zostało wszczęte 17 sierpnia br. przez prokuratora wchodzącego w skład polskiego kontyngentu w Afganistanie. Obecnie śledztwo prowadzi Wydział II Oddziału do spraw Przestępczości Zorganizowanej Naczelnej Prokuratury Wojskowej z siedzibą w Poznaniu. Początkowo prowadzono je "w sprawie nieostrożnego obchodzenia z bronią ze skutkiem śmiertelnym", później zmieniono kwalifikację. Siedmiu żołnierzy pierwszej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie zatrzymano w połowie listopada w związku z akcją z 16 sierpnia br., w której zginęli cywile. Sześciu żołnierzom prokuratura postawiła zarzut zabójstwa ludności cywilnej. Grozi im od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmy z zatrzymanych usłyszał zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi od 5 do 25 lat więzienia.
Marcin Austyn, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-12-01

Autor: wa