Nie dotarli do świadków
Treść
Śledztwo dotyczące mordu na polskich mieszkańcach kresowego miasteczka Naliboki zakończy się w tym roku - poinformowała nas naczelnik pionu śledczego łódzkiego oddziału IPN Anna Gałkiewicz. W śledztwie przesłuchano m.in. około 70 świadków, ale żadnego z Kanady czy Izraela. Dlaczego? Jak tłumaczy IPN, nie ustalono ich danych. Prowadząca śledztwo m.in. w sprawie zbrodni w Nalibokach prokurator IPN Anna Gałkiewicz poinformowała nas, że w tej chwili analizowany jest materiał dowodowy, czy zachodzi jeszcze konieczność przeprowadzenia jakichś czynności śledczych. - Większość czynności dowodowych została zakończona, ale ponieważ jest to kompleksowe śledztwo i dotyczy nie tylko Naliboków, więc trzeba przed zakończeniem dokładnie przeanalizować cały materiał - zaznaczyła prokurator. Gałkiewicz uchyla się od odpowiedzi, jak zakończy się to śledztwo - czy umorzeniem, czy też postawieniem komuś zarzutów. - Nie zwykłam mówić, czego się można spodziewać, póki nie usiądę i nie podejmę jakiejś decyzji - tłumaczy naczelnik. Według ustaleń historyków, w napadzie na miasteczko Naliboki (obecnie na Białorusi) na początku maja 1943 r. brali udział sowieccy partyzanci z oddziałów "Dzierżyńskiego", "Bolszewika", "Suworowa", którymi dowodzili Paweł Gulewicz, szef Brygady Stalina, oraz mjr Rafał Wasilewicz. Podczas napadu partyzanci zatrzymali głównie mężczyzn, których po wyprowadzeniu z domów rozstrzeliwali. Część mieszkańców została spalona w domach. Łącznie zginęło, według ocen IPN, 120-129 osób. W tym zgrupowaniu mieli się także znaleźć żydowscy partyzanci z oddziału dowodzonego przez Tewjego Bielskiego. Mówią o tym zeznania świadków. - Mogę przysiąc, że ludzie Bielskiego ostrzelali ścianę mego domu. Słyszałem, jak napastnicy rozmawiali po żydowsku - stwierdza w rozmowie z nami świadek napadu Wacław Nowicki. Relacjonuje słowa mieszkańców Naliboków, którzy po pogrzebie mówili: "Gdyby nie major Wasilewicz, to bracia Bielskiego z Gulewiczem wymordowaliby nas wszystkich". - Nawet jeden z żołnierzy Bielskiego, Borys Rubin, chwalił się potem, że zabijał Polaków w Nalibokach 8 maja 1943 r., jakoby z zemsty, bo oni mieli ukrzyżować jego ojca - co zresztą jest wierutnym kłamstwem - mówi Nowicki. - Zgromadzony materiał dowodowy w tej sprawie nie dostarczył podstaw do jednoznacznego stwierdzenia, że jednymi ze sprawców zbrodni byli partyzanci od Bielskiego - uważa Gałkiewicz. Na uwagę, że przecież świadczą o tym zeznania świadków, prokurator odpowiada: "To proszę się powoływać na tych świadków, ja muszę postępować zgodnie z kodeksem postępowania karnego". - Dla mnie jako prokuratora nie ma takich podstaw do jednoznacznego stwierdzenia udziału partyzantów z oddziału Bielskiego - podkreśla Gałkiewicz, dodając, że nie jest to zweryfikowane żadnymi dokumentami archiwalnymi, a zeznania świadków i archiwalia podlegają różnej ocenie. - IPN mydli oczy. Jak pamiętam, sprawę Naliboków prowadziła pani prokurator. Gdy ją spotkałem w Instytucie i zacząłem opowiadać moje przeżycia z 8 maja 1943 r., wtedy nie chciała ze mną rozmawiać - mówi Nowicki. - Przesłuchiwali natomiast młodszych świadków, np. mojego kolegę Gumińskiego, który był wtedy jeszcze młodym chłopcem, więc niewiele z tego czasu pamiętał - dodaje. Gałkiewicz przyznaje również, że nie przesłuchano świadków z Kanady i Izraela, gdzie znaleźli się uczestnicy tamtych wydarzeń. Na pytanie: dlaczego, odsyła do decyzji kończącej postępowanie. Bardziej rozmowny był inny prokurator z łódzkiego IPN, Robert Kopydłowski. - Były kierowane odezwy o zagraniczną pomoc prawną, natomiast nie kierowano odezw do Izraela z tego względu, że nie dysponowaliśmy danymi świadków zamieszkałych w Izraelu pozwalającymi na ich identyfikację - powiedział. Śledztwo w sprawie mordu w Nalibokach prowadzone jest przez IPN od 2001 roku. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik 2008-06-06
Autor: wa