Nie dajmy się pożreć
Treść
Instytucje finansowe, co całkiem naturalne, chciałyby na wypłacie emerytur jak najwięcej zarobić. Wykorzystały więc fakt, że stary, poczciwy ZUS marzy o wyjściu z roli poszturchiwanego Kopciuszka i wkroczeniu na rynek kapitałowy, i dogadały się z nim w sprawie systemu wypłaty emerytur. W rezultacie powstał w resorcie pracy system korzystny dla obu zmówionych stron, za to wątpliwy z punktu widzenia przyszłego emeryta. Oczywiście postarano się, aby milionów ubezpieczonych w żadnej fazie dyskusji nie dopuścić do głosu ani nawet nie wyjaśnić im, o co chodzi.
Gdy wydawało się, że przyszli emeryci zostali ostatecznie ograni, prywatne instytucje finansowe rzuciły się do ataku na niedawnego sprzymierzeńca, czyli ZUS. Dlaczego? Bo chcą po prostu same zgarnąć jak największą pulę z pieniędzy emerytów.
Sytuacja przypomina zaiste scenę z życia podwodnych drapieżników, gdy małą rybę połyka większa, a ją z kolei - jeszcze większa. Niestety, ubezpieczeni znaleźli się na samym początku tego łańcucha... Nadzór finansowy, który powinien interweniować - milczy. Rząd zdaje się nic nie rozumieć. Obracając astronomiczną kwotą blisko 150 mld zł z OFE, instytucje finansowe, pozbawione nad sobą kontroli, za chwilę połkną ZUS, resort pracy, rząd i prezydenta. Chyba że ktoś im wskaże właściwe miejsce w łańcuchu pokarmowym.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2007-05-23
Autor: wa