Nie będzie interwencji w Syrii
Treść
Wielka Brytania opowiada się za silniejszym naciskiem wspólnoty międzynarodowej, m.in. państw arabskich, na władze Syrii w związku z krwawym dławieniem w tym kraju protestów opozycji - oświadczył szef brytyjskiego MSZ William Hague.
- Chcemy dodatkowych sankcji [wobec reżimu Baszara el-Asada]. Chcemy zwiększenia międzynarodowego nacisku. Oczywiście, żeby ten nacisk był skuteczny, nie może być wywierany jedynie przez państwa zachodnie, chodzi również o państwa arabskie, a także o Turcję - powiedział Hague. Według szefa brytyjskiej dyplomacji, możliwość militarnej interwencji w Syrii, nawet z mandatem ONZ, jest bardzo mglista.
W niedzielę syryjskie siły rządowe, wspierane przez czołgi, wyszły na ulice kilku miast, gdzie trwają protesty opozycji. W zajściach zginęło, według różnych danych, od 75 do prawie 140 osób; informacji o ofiarach śmiertelnych nie można potwierdzić u niezależnych źródeł. Ofensywa miała zdusić trwające od pięciu miesięcy demonstracje przeciwko prezydentowi Asadowi.
W związku z narastającą przemocą w Syrii Niemcy zaapelowały o zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jak dotąd wszelkie próby wywarcia zbiorowej presji na reżim syryjski okazywały się niemożliwe ze względu na brak porozumienia między 15 państwami członkowskimi RB ONZ. Próby potępienia Damaszku, które zainicjowały państwa europejskie już w czerwcu, spełzły na niczym, ponieważ Rosja i Chiny zagroziły wetem. Kilku niestałych członków Rady Bezpieczeństwa - Brazylia, Indie, Liban i RPA - również oświadczyło, że nie poprą takiej rezolucji, tłumacząc, że potępienie reżimu byłoby pierwszym krokiem do rozpoczęcia zachodniej interwencji wojskowej w Syrii, tak jak to się stało w marcu w Libii.
ŁS, PAP
Nasz Dziennik 2011-08-02
Autor: jc