Nie będzie Azerbejdżanu bez Gruzji
Treść
Z Tomaszem Chmalem, ekspertem w dziedzinie energetyki z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Anna Wiejak
Jaki wpływ na rynek ropy ma obecna sytuacja w Gruzji?
- Oczywiste, że Gruzja jest bardzo ważnym szlakiem transportowym dla ropy kaspijskiej i mogłaby stać się jeszcze ważniejszym szlakiem dla transportu nie tylko ropy, ale również gazu gazociągiem Nabucco czy też dodatkowo jeszcze ropy ropociągiem Odessa - Brody - Płock. Natomiast sytuacja, jaka obecnie panuje w Gruzji, powoduje, że wszelkie projekty inwestycyjne w tym kraju stają pod wielkim znakiem zapytania, co jest oczywiście na rękę Rosji. Brak korytarza transportowego przez Gruzję czy też wszelkie trudności związane z transportem ropy czy gazu przez terytorium Gruzji są na rękę firmom rosyjskim, które po prostu mają możliwość zmonopolizowania transportu ropy i gazu kaspijskiego przez własne terytorium do Europy, więc ta sytuacja z punktu widzenia rynku naftowego jest na pewno niekorzystna dla wszystkich poza Rosją.
Jakiego rozwoju sytuacji na rynku ropy i gazu możemy się spodziewać?
- Są dwa scenariusze: krótkookresowy i długookresowy. W przypadku krótkookresowego scenariusza spodziewałbym się pewnego powrotu spekulacji na rynku naftowym i wzrostu cen ropy w krótkim okresie. Natomiast w dłuższej czasowej perspektywie sytuacja będzie zależała od wydarzeń, np. od tego, czy dojdzie do uszkodzenia instalacji naftowych czy gazowych, czy też nie. Gdyby do takich sytuacji doszło, wówczas rzeczywiście ten szlak transportowy stałby pod poważnym znakiem zapytania. Byłoby to z punktu widzenia Unii Europejskiej bardzo niekorzystne, ponieważ wszystkie państwa Unii zostałyby skazane na gaz i ropę dostarczane przez terytorium Rosji bez możliwości jakiejkolwiek dywersyfikacji. Siła oddziaływania państwa tranzytowego, jakim jest Rosja, byłaby dużo większa i tak naprawdę odbiorcy mogliby jedynie zgadzać się na propozycje firm rosyjskich.
A co będzie dalej z Azerbejdżanem?
- To jest duży znak zapytania. Myślę, że na Azerbejdżan trzeba patrzeć łącznie z Gruzją. Sam Azerbejdżan (bez Gruzji) jako państwo ważne na trasie transportu nie może istnieć. Oczywiście jeżeli Gruzja będzie uznana za państwo niebezpieczne dla transportu czy też bardzo ryzykowne, a więc bardzo kosztowne z punktu widzenia inwestycyjnego, wówczas Azerbejdżan również bardzo traci na tym przedsięwzięciu, gdyż jest skazany na jednego odbiorcę, a mianowicie na Rosję. Być może o to też Rosji chodzi, żeby rozbić ewentualną współpracę azersko-gruzińską po to, aby duże azerskie złoża gazu zostały przejęte przez firmy rosyjskie, a przynajmniej w tym celu, żeby transport gazu z tych złóż odbywał się przez terytorium rosyjskie. Będzie to oczywiście wzmacniało pozycję firm rosyjskich, a ograniczało pozycję firm azerskich, tym samym również firm w Europie Zachodniej, które zostaną skazane na dostawy z jednego kierunku.
Czy wybuch wojny rosyjsko-gruzińskiej oznacza upadek polskiej polityki energetycznej?
- Na pewno stała się dużo trudniejsza, dlatego że projekt Odessa - Brody - Płock stanie pod dużym znakiem zapytania z uwagi na jego koszty. Banki inwestycyjne analizują bowiem, jakie ryzyko wiąże się z danym projektem. Wyceniają to ryzyko poprzez stopy procentowe. W przypadku wysokiego ryzyka stopa procentowa idzie w górę i wówczas projekt staje się droższy. Jeżeli natomiast projekt staje się droższy, to surowiec, w tym przypadku ropa, po dostarczeniu do odbiorcy też będzie droższy. Jeżeli to wszystko wygląda w ten sposób, wówczas projekt jest bardzo niebezpieczny. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że sytuacja na Kaukazie jest trudna, dlatego przez wiele lat ten projekt nie mógł powstać i były trudności w jego zamknięciu. Natomiast w tej chwili tylko Rosja czy firmy rosyjskie mogą się z takiej sytuacji cieszyć. Czy to jest pogrzebanie? - Ja bym tego nie przesądzał. Na pewno jest to duże utrudnienie i ponowne odsunięcie w czasie realizacji tych projektów. Tymczasem są one istotne z punktu widzenia odbiorców nie tylko w Polsce, ale w całej UE. Jeżeli Wspólnota będzie się chciała skazać na współpracę z jednym dostawcą czy z jednym kierunkiem dostaw, to rzeczywiście polskie projekty nie doczekają się realizacji. Jeżeli natomiast UE będzie się starała utrzymać możliwość dostarczania z różnych kierunków, wówczas powinna się starać o budowę nie tylko szlaku transportowego Odessa - Brody - Płock, ale również projektu Nabucco czy innych, związanych z Gruzją projektów energetycznych. Obecna sytuacja nie wygląda dobrze i w interesie zarówno UE, jak i Stanów Zjednoczonych, które mają poważne interesy na Kaukazie, byłoby jej ustabilizowanie w sposób trwały. Sytuacja takiej niepewności co do poszczególnych części terytorium gruzińskiego będzie niestety niebezpieczna z punktu widzenia finansowania jakichkolwiek projektów inwestycyjnych.
A czy rzeczywiście jedyną przyczyną, dla której te projekty polskie przeleżały 10 lat, była sytuacja w tym regionie?
- Na pewno sytuacja pomiędzy Rosją a Ukrainą również wymagała przejścia do konkretów. Natomiast do konkretów nigdy nie doszło. Między innymi dlatego, że ten transport ropy do Polski jest stosunkowo kosztowny i należy zdawać sobie z tego sprawę. Ponieważ projekt jest dosyć kosztowny, to nie można powiedzieć, iż sytuacja na Kaukazie nie miała żadnego wpływu. Może miała mniejszy niż relacje polsko-ukraińskie, natomiast nie była bez znaczenia.
Czy sposobem na powstrzymanie rosyjskich aspiracji mógłby być bojkot jej surowców?
- Jest to niemożliwe do wykonania. Jednak pozostaje możliwość intensyfikowania nakładów inwestycyjnych na alternatywne źródła energii, postawienie na elektrownie jądrowe, rozwijanie technologii hybrydowych czy innych napędów dla pojazdów i w ten sposób ograniczenie zapotrzebowania na surowce naturalne. Wtedy rzeczywiście ta strefa oddziaływania i presja ze strony firm rosyjskich nie będzie duża.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-08-12
Autor: wa