Nicea, pierwiastki czy weto?
Treść
Dziś w Berlinie spotkają się przedstawiciele krajów członkowskich Wspólnoty Europejskiej w celu omówienia stanowisk wobec projektu nowego traktatu unijnego. Nadal nie wiadomo, czy i na ile Polska zamierza ustąpić ze swoich pozycji. Obecnie trwa kampania przekonywania polskiego rządu do przyjęcia traktatu. Zaledwie wczoraj przewodniczący PE Hans-Gert Poettering zaapelował, by Warszawa nie upierała się przy postulacie zmiany systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej, bo może to doprowadzić do blokady nowego traktatu. Z kolei Angela Merkel zwróciła się do unijnych parlamentrzystów o poparcie dla konstytucji UE.
Zdaniem kanclerz Niemiec, obowiązujący traktat nicejski nie jest w stanie zapewnić Wspólnocie warunków do sprawnego funkcjonowania oraz do przyjmowania nowych państw. Zdaniem posła PiS Karola Karskiego, to nieprawda. - Tę sprawę [przyjmowania nowych krajów - przyp. KJ] można bardzo prosto rozwiązać za pomocą traktatu akcesyjnego - powiedział PAP.
Oficjalnym celem niemieckiej dyplomacji, która zorganizowała dzisiejsze spotkanie, jest poznanie stanowisk poszczególnych krajów co do kształtu przyszłego traktatu unijnego. Polskę reprezentuje w Berlinie Marek Cichocki, doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego związany z Centrum Europejskim "Natolin".
Wiadomo, że niemiecka prezydencja oczekuje m.in. zgody Polski na zapisany w obecnym projekcie system głosowania. - Priorytetem polskiej polityki zagranicznej powinno być uzyskanie zgody co do korzystnego systemu głosowania, mamy jedynie wybór między obecnym systemem nicejskim albo tzw. pierwiastkowym. Na pewno nie możemy przyjąć propozycji z obecnego projektu, który znacznie dyskryminuje polską siłę w UE, a system głosowania jest kluczowy - powiedział "Naszemu Dziennikowi" minister Daniel Pawłowiec, sekretarz stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej, zaznaczając jednak, że przekazuje jedynie stanowisko swojej partii, Ligi Polskich Rodzin. Z szefową UKIE, minister Ewą Ośniecką-Tamecką, jedną z trzech osób, obok premiera oraz doradcy prezydenta Marka Cichockiego, kompetentnych w sprawie polskiego stanowiska, nie udało się nam wczoraj skontaktować. Również Cichocki nie znalazł czasu na rozmowę z "Naszym Dziennikiem". Jednak jak wynika z wypowiedzi udzielonej "Rzeczpospolitej" w sobotę przez Cichockiego, Polska zrezygnowała z obrony systemu nicejskiego. Już wcześniej w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" dr Carl Beddermann, były negocjator akcesyjny UE w Polsce, wyraził przypuszczenie, że Warszawa mogła się już nieoficjalnie zgodzić na eurokonstytucję. Kilka dni temu "Die Welt" "chwalił" Polskę za zmianę stanowiska na "bardziej otwarte".
- Jeżeli polski premier z prezydentem zdobyliby się na odejście od Nicei, byłaby to całkowita zdrada ideałów, które przedstawiali przed wyborami - komentuje te rewelacje eurodeputowany Bogdan Pęk. Poseł Pęk dodaje, że powinniśmy skupić się na Nicei, rezygnując z "propozycji pierwiastkowej".
Ulegniemy presji?
Na razie prezydent Kaczyński podtrzymuje sprzeciw wobec traktatu w obecnej wersji, jednak jej zwolennicy coraz mocniej naciskają na polskie władze. Obawiając się weta Warszawy, premier Słowenii Janez Jansza, w opublikowanym wczoraj, w dniu swej wizyty w Polsce, wywiadzie dla "Financial Times Deutschland" ostrzega: "Będę chciał Polaków przekonać, że narobią tylko sobie szkód". Niemiecką wersję traktatu poparła również Słowacja. Niemcy starają się zdobyć polskie "tak" dla traktatu, obiecując włączenie do dokumentu np. zapisów o solidarności energetycznej.
Tymczasem zastrzeżenia, niedotyczące jednak systemu głosowania, zgłasza prezydent elekt Francji Nicolas Sarkozy, który wybiera się do Niemiec w dniu inauguracji swojej prezydentury. Komentatorzy wskazują jednak, że nie można liczyć już na tak zgodny tandem Paryż - Berlin, jak za czasów Chiraca. Nie wiadomo też, jak się zachowa przyszły premier Wielkiej Brytanii. Stanowisko Gordona Browna jest uznawane za znacznie bardziej eurorealistyczne niż Tonyego Blaira. Wspólnie z Polską także Czechy i Holandia domagają się prawa blokowania przepisów unijnych przez co najmniej 1/3 parlamentów narodowych.
Krzysztof Jasiński
"Nasz Dziennik" 2007-05-15
Autor: wa