Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nic nie jest warte grzechu

Treść

Człowiek ma często tendencję do prowadzenia z Panem Bogiem swoistej buchalterii przekroczeń i aktów posłuszeństwa, przy czym często okazuje się, że najchętniej przekracza zakazy, a okupuje to (jak mniema) wiernością nakazom. „Rozwiodłem się i wziąłem ślub cywilny, ale za to pracuję za darmo w przytułku”.

Szczęśliwi, którzy zła nie czynią, lecz chodzą Jego drogami / Ps 119

Prawo Boże, czy to będzie naturalne prawo moralne, złożone w sercu ludzkim od początku, czy prawo Ewangelii przyniesione przez Chrystusa Pana, czy wreszcie prawo kościelne i zakonne – składa się z nakazów i zakazów. Zakazy zamykają przed nami drogę grzechu wiodącą do potępienia; nakazy otwierają przed nami drogę cnoty wiodącą prosto w ramiona Boga.

Człowiek ma często tendencję do prowadzenia z Panem Bogiem swoistej buchalterii przekroczeń i aktów posłuszeństwa, przy czym często okazuje się, że najchętniej przekracza zakazy, a okupuje to (jak mniema) wiernością nakazom. „Rozwiodłem się i wziąłem ślub cywilny, ale za to pracuję za darmo w przytułku”. „Zwymyślałam siostrę Petronelę, ale za to pomogłam nieść kosz siostrze Kalasancie”. Oczywiście Bóg jeden jest właściwym sędzią każdego poszczególnego człowieka i On jeden kompetentnie stwierdzi, dokąd kogo zaprowadziły wszystkie kolejne decyzje i jaki jest naprawdę ostateczny bilans rachunku.

Ale stając (jak codziennie stajemy) przed możliwością, a nawet koniecznością nawrócenia się i zaczęcia życia od nowa, nie możemy sobie z góry na takie rachunki pozwalać. I zakazy są ważne, i nakazy. Kto nie zamyka sobie dróg do grzechu, ten nigdy nie pójdzie całym sercem drogami dobra. Będzie raczej jak rzeka, która zamiast płynąć cała prosto, rozdzieliła się na tyle odnóg, że już ledwo wąski strumyczek dopływa do morza, a reszta gdzieś po bokach roztapia się w bagnie.

Szczęśliwy ten, który nie czyni nieprawości. A przecież normalnego człowieka, można nawet powiedzieć: normalnego grzesznika, nieprawość wabi właśnie pozorami szczęścia. Bardzo rzadko i tylko u punktu dojścia długiej drogi cynizmu człowiek pragnie zła dla zła. Normalnie między pokusą a sumieniem odbywa się dialog, w którym jeśli sumienie przegrywa, to dlatego, że pokusa zdaje się obiecywać więcej szczęścia. Mawiano kiedyś o pięknej kobiecie, że jest „grzechu warta”. Trudno o głupsze sformułowanie: Nic nie jest warte grzechu, żadne chwilowe zadowolenie nie jest warte przekroczenia zakazu Pańskiego, nie jest warte uczynienia nieprawości.

Ktoś na przykład poczuł się urażony i chce się zemścić: „Ja jej pokażę, jak to miło, ja ją nauczę!” No i przyszła okazja do zemsty, i została wykorzystana: Udzieliliśmy tej nauczki, przekroczyliśmy zakaz Pana, który powiedział: Moja jest pomsta i Ja odpłacę. I okazuje się, że wbrew spodziewaniu nie jesteśmy aż tak szczęśliwi, jak trzeba; może więc jeszcze za słaba była ta nauczka, zemsta zbyt blada? Albo może wciąż jeszcze jesteśmy tak nieszczęśliwi po tamtej pierwszej obrazie, że nie możemy odzyskać równowagi i cieszyć się, jak należy? W każdym razie nadal mamy żal i pretensję do naszej winowajczyni, zemsta niczego nie rozwiązała, nauczka nas nie uspokoiła. Więc dajemy ją jeszcze raz, i jeszcze. Oczywiście z tym samym skutkiem. I nigdy nie może być inny, bo nigdy szczęście nie płynie z tego, co Bóg nazwał nieprawością. Choćbyśmy na to znaleźli jakieś zupełnie inne określenie, nazwali to wymierzeniem sprawiedliwości, koniecznym upomnieniem i w ogóle szczytem cnoty.

Z zakazem jest jednak o tyle łatwo, że mając jako tako wyrobione sumienie, wiemy, kiedy go przekraczamy i czy przekraczamy. Zakaz jest prosty i sięga niedaleko. Nie kradnij. Kto nie ukradł, jest już wobec zakazu w porządku. Zakaz jest cienki jak szlaban, zamykający złą ulicę. Ale nakaz jest jak cała długość ulicy dobrej. Zawsze można pójść jeszcze trochę dalej, dać z siebie jeszcze trochę więcej. Bądźcie doskonali jak Ojciec wasz niebieski. Doskonałość Boża nie zna granic i nie zna ich miłość: nakaz najważniejszy.

Fragment książki Petronela, czyli uwagi monastyczne o Psalmie 119. Część I

Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.

Żródło: cspb.pl, 21 stycznia 2021

Autor: mj