Nic łatwo nie przyjdzie
Treść
Polscy siatkarze wywalczyli awans do drugiej rundy rozgrywanych we Włoszech mistrzostw świata, ale przekonali się, jak trudna będzie droga do wymarzonego medalu. Już początek turnieju potwierdził bowiem, że rola faworyta jeszcze nic nie znaczy, a każdy sukces trzeba wywalczyć, wręcz wydrzeć w pocie czoła.
Zaczęli od wygranej z Kanadą, potem pokonali Niemców. Szczególnie drugi, szalenie zacięty, pięciosetowy pojedynek z podopiecznymi Raula Lozano dostarczył wielu emocji i pokazał, jak ciężko może być na mundialu. Niemcy pod wodzą argentyńskiego trenera, byłego selekcjonera naszej reprezentacji, w ostatnich miesiącach wykonali ogromny krok do przodu, stając się zespołem zdolnym skutecznie stawić opór największym potęgom. Z Kanadyjczykami sukces przyszedł łatwiej, ale myliłby się ten, kto lekceważyłby potencjalnych outsiderów grupy F. W niedzielę sprawili bowiem wielką niespodziankę, zwyciężając Serbów, sklasyfikowanych aż o szesnaście miejsc wyżej w światowym rankingu. Ten wynik dobitnie pokazał, że na mundialu zdarzyć się może dosłownie wszystko. - Przed meczem z Niemcami mówiłem chłopakom, że muszą być gotowi na długą, zaciętą walkę, być może nawet pięciosetową. Wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na chwilę słabości, cały czas musieliśmy utrzymywać koncentrację i robić swoje - powiedział Castellani. Z tą koncentracją mały problem wystąpił w końcówce czwartego seta, gdy Polacy pogubili się i stracili pomysł na grę. Nie pomogły zmiany, partia padła łupem rywali, którzy doprowadzili do dramatycznego tie-breaku. Argentyński trener chwalił naszych zawodników, ale zauważył sporą (za dużą) liczbę niewymuszonych błędów. W tym elemencie Biało-Czerwoni muszą zdecydowanie się poprawić. Bohaterami starcia z Niemcami okazali się Bartosz Kurek, Piotr Gruszka i Piotr Nowakowski. Ten ostatni zaliczył jeden z najlepszych występów w kadrze, imponując w ataku i bloku. Gruszka wziął na siebie ciężar gry w piątym secie, skończył najważniejsze akcje, zdobywając rozstrzygające punkty. Wcześniej może nie błyszczał, ale liczy się efekt końcowy, doskonały. Z kolei Kurek to temat na osobną dyskusję. 21-latek, który stał się gwiazdą drużyny, człowiekiem, do którego zagrywają koledzy w każdej niemal sytuacji, licząc, że zasieje popłoch po drugiej stronie siatki. W niedzielę zdobył aż 24 punkty, energia go roznosiła, oby tylko zachował formę do ostatniego meczu. - W ogóle nasza gra powinna być coraz lepsza i spokojniejsza - zauważył Castellani, ale o ten spokój będzie chyba szalenie trudno. - Nerwy są spore, lecz staramy się ich nie okazywać na zewnątrz - przyznał Nowakowski.
Za Polakami pierwsze mecze, przed nimi kolejna faza grupowa. Z każdym spotkaniem skala wyzwań będzie rosła, rywale postawią poprzeczkę wyżej. Nasi o tym doskonale wiedzą i są gotowi na walkę do upadłego. Tylko w ten sposób mogą zrealizować cele, z jakimi przyjechali do Włoch. - Na początku każdego turnieju zawsze przytrafiają się słabsze momenty, błędy, które analizujemy, by później ich uniknąć. Takie mecze jak ten z Niemcami kosztują sporo zdrowia, ale też kształtują charakter. Jesteśmy dobrze przygotowani do rywalizacji, a optymalną formę mamy złapać na jej decydujące fragmenty - powiedział Gruszka, najlepszy siatkarz ubiegłorocznych mistrzostw Europy.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-09-28
Autor: jc