Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Netanjahu: Ataki będą kontynuowane

Treść

Już czwarty dzień bez przerwy izraelskie pociski spadają na Strefę Gazy. Nieustanne bombardowanie Autonomii Palestyńskiej doprowadziło do śmierci co najmniej 20 osób. Jak twierdzi Tel Awiw, ostrzał z ich strony jest jedynie odpowiedzią na piątkowy atak, kiedy to co najmniej 140 palestyńskich rakiet spadło na terytorium ich kraju, raniąc dwie osoby. Izraelskie ataki potępiły już Stany Zjednoczone, nazywając je "tchórzliwymi", z kolei przedstawiciele Ligii Arabskiej określili bombardowania mianem "masakry". Także Unia Europejska i ONZ wyraziły swoje obawy w związku z zachowaniem Izraela i zaapelowały o wstrzymanie ostrzału.
Przedstawiciele palestyńskiej organizacji Islamski Dżihad poinformowali, że w bombardowaniach ostatniej nocy zginęło dwóch jej członków. Także wczoraj władze jednego ze szpitali w Gazie podały do wiadomości, że trafiło do nich około 25 poszkodowanych osób, w tym dzieci, które ucierpiały w wyniku zawalenia się domu, w który uderzył pocisk. Tel Awiw tłumaczy, że celem ich ofensywy są wyłącznie składy broni i amunicji oraz stanowiska artyleryjskie, z których wystrzelono pociski w stronę Izraela.
Do zaognienia sytuacji między oboma krajami doszło w miniony piątek, kiedy to izraelski samolot ostrzelał samochód jednego z liderów palestyńskich bojówek Zohara Al-Qaisiego. Sekretarz generalny powiązanej z Fatahem organizacji Popular Resistance Committees (PRC) zginął wraz z dwoma swoimi podwładnymi. Strona izraelska twierdzi, że Al-Qaisi planował potężny atak na ich kraj. W odpowiedzi na śmierć jednego ze swoich liderów palestyńscy rebelianci odpalili dziesiątki rakiet w stronę izraelskich osiedli na południu kraju. Jednak dzięki systemowi przechwytywania pocisków Iron Dome Tel Awiw niemal całkowicie zneutralizował ogień ze strony Autonomii. Premier Izraela Benjamin Netanjahu stwierdził, że operacja jego armii będzie trwała "tak długo, jak to będzie konieczne", dodając, że wydał rozkazy strzelania do wszystkich, którzy planują zaatakować jego rodaków. Za wywołanie przemocy całkowitą winą obarczył Islamski Dżihad oraz PRC. Z kolei lider innego ugrupowania palestyńskiego Hamas - Ismail Hanijeh, wyraził nadzieję, że Egipt pomoże zakończyć przemoc. Jak podkreślił, posiada informacje, iż egipskie władze już podjęły działania mające położyć kres ostatnim atakom.
Powrotem krwawych zatargów w Strefie Gazy są zaniepokojone rządy krajów zachodnich, które już od dłuższego czasu starają się doprowadzić do wznowienia rozmów pokojowych pomiędzy Autonomią a Izraelem. Teraz istnieje obawa, czy w kontekście ostatnich wydarzeń możliwe jest zaciągnięcie obu stron do stołu negocjacyjnego. Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Victoria Nuland powiedziała, że Waszyngton w najmocniejszych z możliwych słowach potępia ostrzał rakietowy terenów palestyńskich. Dodała, że szczególnie bulwersujące jest to, iż ataki te w dramatyczny i niebezpieczny sposób eskalują. - Wzywamy stronę odpowiedzialną za to, aby podjęła niezwłocznie kroki w celu zakończenia tych tchórzowskich aktów - stwierdziła Nuland. Liga Arabska zaś wezwała społeczność międzynarodową do przyjęcia wspólnego, jednoznacznego stanowiska potępiającego państwo żydowskie za prowadzoną masakrę.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Wtorek, 13 marca 2012, Nr 61 (4296)

Autor: au