Nazwiska podejrzewanych ujawniane, werbownicy ciągle w cieniu
Treść
Przed ponad rokiem, krótko po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II, z ust prezesa IPN Leona Kieresa i historyków instytutu padły oskarżenia o współpracę z aparatem bezpieczeństwa PRL dominikanina o. Konrada Hejmy. Później na łamy mediów trafiały kolejne nazwiska kapłanów posądzanych o współpracę z SB: ks. Mirosława Drozdka, ks. Michała Czajkowskiego, a ostatnio - ks. Mieczysława Malińskiego.
Zarzuty wobec tego ostatniego pojawiły się w prasie ponownie tuż przed pielgrzymką Benedykta XVI do Polski. Sprawa ewentualnej współpracy ks. M. Malińskiego z SB odżyła w mediach po roku od nagłośnienia, w miniony poniedziałek. "Tygodnik Powszechny" ogłosił, iż zawiesza z nim współpracę do czasu wyjaśnienia, czy kapłan oraz TW "Mechanik", później "Delta", to ta sama osoba. Kapłan, podobnie jak pozostali oskarżani, zaprzecza zarzutom.
O ujawnienie się byłych współpracowników, po otrzymaniu swojej teczki z IPN, wielokrotnie apelował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, były kapelan hutniczej "Solidarności". Swoje dokumenty przekazał powstałej przy krakowskiej Kurii Komisji Pamięć i Troska.
O ile nazwiska kapłanów - zwłaszcza w momentach, które trudno uznać za przypadkowe - pojawiają się w środkach przekazu coraz częściej, o tyle trudno dopatrzeć się u medialnych lustratorów chęci zdemaskowania funkcjonariuszy bezpieki, którzy niegodnymi metodami próbowali werbować agentów wśród duchownych. Ciągle pozostają w cieniu, choć złamali niejeden życiorys, staczając się na niziny podłości. Dzisiaj są biznesmenami albo pobierają od polskiego państwa wysokie emerytury, z dala od medialnego zgiełku. Inaczej niż napiętnowani duchowni.
MA
"Nasz Dziennik" 2006-05-31
Autor: ab