Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nauka języka polskiego powoduje "ułomność": taka diagnoza znajduje się w uzasadnieniu instytucji niemieckich blokujących naukę języka ojczystego Polakom w RFN

Treść

Powiernictwo Polskie chce renegocjacji traktatu polsko-niemieckiego z 1991 r. Według PP, jego zapisy są źródłem dyskryminacji Polaków w RFN. Szefowa Powiernictwa senator Dorota Arciszewska-Milewczyk (PiS) uważa, że wobec niekorzystnego stanu polsko-niemieckich relacji trzeba przeanalizować niedopatrzenia i niejasności, których strona polska dopuściła się w kontaktach z Niemcami. Jednak, jej zdaniem, jeszcze bardziej palącą sprawą jest nagłośnienie niepokojących przypadków naruszania praw polskich obywateli przez władze w Berlinie.
- Niepokoją wieści napływające z różnych stron Polski, które dotyczą odbioru mienia obywatelom polskim po wyrokach sądów polskich. Co rusz pojawiają się właściciele bądź ich spadkobiercy - mówiła wczoraj Arciszewska-Mielewczyk.
Mecenas Stefan Hambura podkreślił, że wśród przesiedlonych panuje powszechne przekonanie, że traktat z 1991 r. nie reguluje spraw własności pozostawionego mienia. Jest to traktowane jako otwarta droga do jego odzyskania.
Można wskazać konkretne przykłady. - Nikt się nie pyta, ile środków wkładaliśmy przez tyle lat w utrzymanie kamienicy - mówiła rozgoryczona przedstawicielka siedmiu rodzin, które po 60 latach mają opuścić kamienicę w Sopocie. O próbie przejęcia budynku przez mniejszość niemiecką mówiła też mieszkanka Kędzierzyna-Koźla. Stwierdziła, że dla budynku nie ma księgi wieczystej, co w jej przekonaniu wskazuje na zaniedbania polskich urzędów, a zarazem stanowi zachętę do wysuwania kolejnych roszczeń.
Powiernictwo Polskie zaapelowało do polskiego rządu, aby rozpoczął renegocjacje traktatu o dobrym sąsiedztwie i współpracy z Niemcami, by uregulować w nim kwestie zwrotu mienia pozostawionego przez Niemców po II wojnie światowej na terenie Polski. Działania rządu mają spowodować, by podobne roszczenia stały się wewnętrzną sprawą Niemiec.
Podniesiono również problem nauczania języka polskiego i dostępu do polskiej kultury. Dzieci, zarówno z małżeństw polskich, jak i mieszanych, nie mają w Niemczech swobodnego dostępu do nauczania języka ojczystego. Według relacji rodziców obecnych na wczorajszej konferencji w Warszawie, niemiecki Jugendamt prowadzi germanizację w białych rękawiczkach. W ich przekonaniu, Jugendamt, oficjalnie Urząd ds. Dzieci i Młodzieży, w rzeczywistości sprawuje "kontrolę polityczną". Od Polaków mieszkających w Niemczech docierają sygnały, że nie mają żadnej możliwości, by przeciwstawić się działaniom organów, takich jak Jugendamt czy stronnicze, w ich przekonaniu, sądy niemieckie, które współdziałają w tym celu, by uniemożliwiać Polakom w Niemczech wszelki kontakt z językiem polskim. Urzędnicy czynią to, uzasadniając, że dziecko uczące się języka polskiego będzie ułomnym, nie w pełni wartościowym obywatelem Niemiec.
Członkowie Powiernictwa Polskiego podkreślili też potrzebę starannego zebrania i scalenia wszelkich dokumentów będących wykazami strat poniesionych przez obywateli polskich w II wojnie światowej.
MSZ nie chce na razie odnosić się do postulatów Polskiego Powiernictwa. W Sejmie niebawem zostanie zaprezentowany rządowy raport na temat funkcjonowania polsko-niemieckiego traktatu z 1991 roku. Czy dojdzie do tego na jego najbliższym posiedzeniu, zależeć będzie od ustaleń dotyczących porządku obrad.
Maciej Marosz

"Nasz Dziennik" 2006-10-04

Autor: wa