Nauka i media w służbie PRL
Treść
Dziennikarze i naukowcy, w tym historycy, należeli w PRL do grup zawodowych najbardziej infiltrowanych przez komunistyczne służby specjalne, choć wiele dokumentów na ten temat jest wciąż niedostępnych dla badaczy. Był to element kontroli komunistów nad społeczeństwem. O tych problemach dyskutowano podczas trzydniowej konferencji naukowej pod hasłem "Obserwacja, manipulacja, współpraca. Dziennikarze i naukowcy a aparat bezpieczeństwa w Polsce Ludowej", która wczoraj zakończyła się we Wrocławiu. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka podkreślił, że partia komunistyczna dążyła do tego, aby historycy włączyli się "w realizację propagandy dziejowej". Dlatego badania historyczne były kontrolowane przez władze, a interpretacja zdarzeń z naszej historii była narzucana przez komunistów i mogła się zmienić tylko wtedy, gdy zmieniały się cele i strategia PZPR. Profesor Krzysztof Kawalec z Uniwersytetu Wrocławskiego nie ma wątpliwości, że skutki PRL wciąż odczuwamy. - Nie jestem do końca przekonany, czy upadek komunizmu zlikwidował wszelkie blokady. Gdybym miał np. ponownie dzisiaj pisać o endecji, to bardzo bym się nad tym zastanawiał - stwierdził Kawalec. Profesor Włodzimierz Suleja, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN, zauważył, że nawet ludzie będący zaufanymi komunistów mieli ograniczenia, do których musieli się stosować. Prawomyślności naukowców, a jeszcze bardziej dziennikarzy pilnowała również cenzura. Doktor Zbigniew Romek z Instytutu Historycznego PAN zauważył, że najważniejsza cenzura odbywała się już na etapie redakcyjnym, a dopiero później na wyższych szczeblach. Przypominając procedury obowiązujące przy wyjazdach polskich uczonych do państw kapitalistycznych, dr Patryk Pleskot z IPN w Warszawie stwierdził m.in., że często to nie polityka, ale układy towarzyskie decydowały o tym, kto wyjeżdżał, kto był typowany do wyjazdów zagranicznych. Dodał, że często w tej kwestii przecenia się rolę SB. Doktor Sebastian Ligarski z IPN w Szczecinie podkreślił, że dzisiaj nie ma pełnych danych dotyczących inwigilacji środowisk naukowych i dziennikarskich przez komunistyczne służby, co ma związek m.in. z brakiem dostępu do źródeł. Naukowcy próbują odnaleźć akta wielu kluczowych spraw dotyczących redakcji prasowych, uczelni, placówek naukowych, ale nie są one często odpowiednio zewidencjonowane. Marek Zygmunt, Wrocław "Nasz Dziennik" 2008-11-22
Autor: wa